25.08.2019

Od Ashtona CD Daewona

— Myślę, że spotkanie się tutaj, to znaczy, przed kawiarnią, będzie chyba najlepszym rozwiązaniem dla nas obu — Ashton położył na blacie pieniądze za swoje zamówienie. Można było powiedzieć, że czuł się lepiej. Typowe dla początku dnia otępienie odeszło w niepamięć, gdy poziom cukru w żyłach czarownika podniósł się, a i nieco uspokoił się poprzez myśl, że Daewon nie ma chyba mu aż tak za złe tego, co się wydarzyło w metrze. To znaczy, nie spytał o to tak do końca, nie chciał drążyć tematu, zwłaszcza, że sam zajął się sprawą pozbycia się nieprzyjemnego osobnika ze swego życia w nieco inny sposób, lecz miał wrażenie, że oboje uznali to za temat w pewnym sensie tabu. Tak było chyba najlepiej.
Sprzedawca pokiwał głową, przystając na propozycję bruneta, po czym oboje się pożegnali, a młodzian wziął rzeczy z krzesła obok i po krótkim pożegnaniu wyszedł na ulicę. Z obawy, że może zapomnieć adresu, zapisał go na telefonie i dopiero potem dziwnie lekki na duchu skierował się w miasto, aby tam spędzić resztę dnia na arcyważnych, czarnomagicznych sprawach, wcale nie dotyczących rzucania nieprzyjemnych klątw na niemiłych nauczycieli.

***

Kłamstwem byłoby powiedzieć, że nie stresował się w chwili, gdy po leniwym przebudzeniu z rana dostrzegł, że przyszedł już piątek. Nie chodziło nawet o sprawdzian z matematyki, ten na pewno zostanie przełożony, gdyż ciemnowłosy zadbał już o to, aby profesor została zmuszona do zostania w domu przez tajemniczą plagę czyraków oraz innych obrzęków. Myśl ta z początku napełniała nastolatka specyficznym poczuciem satysfakcji, jakie szybko minęło, gdy przypomniał sobie o spotkaniu. Cóż, Ash z natury był raczej niezbyt towarzyski, w dodatku propozycję spotkania podsunął demonowi w chwili, gdy dał się ponieść ogólnemu rozluźnieniu, jakie już zniknęło w przeciągu tych kilku dni. Zastanawiał się nawet, co by się stało, gdyby się po prostu nie zjawił. Znał przecież zaklęcia odsyłające piekielne stworzenia do otchłani, poradziłby sobie.
Cholera. Czułby się jak śmiertelnik bez honoru, gdy tak zrobił, w dodatku, dziadek Aleister nie byłby zadowolony z faktu, że jego potomek w ten sposób kala ich znane przecież nazwisko. Chcąc nie chcąc, musiał przeżyć dzień w szkole i pójść na spotkanie o ustalonej godzinie, nawet jeśli nerwy ściskały mu żołądek. Dodatkowo pogoda postanowiła zakpić z młodzieńca, który, ubrany w długą i ciemną koszulę, szybko przekonał się w trakcie drogi do kawiarni, że szare chmury na niebie były tylko przelotnym wybrykiem natury, a wkrótce spomiędzy nich wyjrzało słońce. No cóż, nie miał już czasu wracać, więc jedynie przyspieszył kroku, chcąc dotrzeć na miejsce z jak najmniejszym spóźnieniem.
— Cześć, wybacz, że czekałeś. Mały zator był trzy przecznice stąd — Czarownik zaśmiał się pod nosem i przywitał się szybkim uniesieniem dłoni z czekającym na niego Azjatą. Nastolatek poprawił włosy, tym razem opuszczone i równą kaskadą opadające na jego ramiona (musiał jak najszybciej je ściąć, bo jeśli pogoda się nie zmieni..), po czym chwycił się pod boki.
— To co? Mamy jakiś plan? Możemy też się przejść w stronę Great Wheel, do doków i zobaczyć, czy coś nas zainteresuje po drodze.

Daewon?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics