23.08.2019

Od Petera CD Etienne

Jego słowa rozbrzmiewały głośno w mojej głowie, aż w końcu całkowicie ucichły, pozostawiając mnie w osłupieniu. Muszę przyznać, że jestem zaskoczony, jednak nie miałem zamiaru na nic narzekać, w końcu można powiedzieć, iż Etienne zlitował się nade mną, a na dodatek udziela mi tych lekcji całkowicie za darmo. Dlatego skinąłem potulnie głową, postanawiając zignorować to, że jasnowłosy chwilę wcześniej przerwał mi w środku zdania. Może nie było to grzeczne, ale wolałem nie zwracać uwagi komuś starszemu ode mnie, poza tym sam jestem nie lepszy i często wchodzę ludziom w słowo.
- Dobrze, wpierw powiedz mi, czy rozpoznajesz utwór lecący w tle? - zapytał, a ja dopiero teraz usłyszałem muzykę, którą najwyraźniej pochodziła z wieży. Niby miałem wyostrzone zmysły, ale za pierwszym razem nie wychwyciłem, że coś w ogóle leci z głośników. Najwyraźniej byłem na tyle zestresowany dzisiejszą lekcją, że nie zwróciłem na to uwagi.
- Podejrzewam, że jest to "Mariage d'amour"... - zastanowiłem się chwilę dłużej, próbując przypomnieć sobie autora tego tytułu, jednak coś nie do końca potrafiłem go przypisać konkretnej osobie. - Wiem tylko, że był błędnie uznany za dzieło Fryderyka Chopina.
La Fayette pokiwał twierdząco głową, a ja odetchnąłem w duchu z ulgą, ciesząc się, że udało mi się powiedzieć co nieco prawidłowego o utworze. Jakoś nie chciałem doprowadzić młodego mężczyzny do złości, tak jak miałem przyjemność to zrobić ostatnim razem. Dotąd pamiętam, jak na mnie nakrzyczał i przyznam, że tak troszkę mam ciary na samo wspomnienie, dlatego wolę nie powtarzać niepotrzebnie sytuacji.
- Dobrze, zacznijmy więc od podstaw - oznajmił Etienne i nagle chwycił moje dłonie, na co zaskoczony, uniosłem jedną brew. Mimo to nie miałem ani chwili do zastanowienia, gdyż młodzieniec od razu ustawił moją pozycję, a ja nie mając innego wyjścia po prostu dostosowałem się do jego instrukcji. Całkowicie wyciszyłem w głowie wszystkie dźwięki i skupiłem się na głosie jasnowłosego, które dawał mi proste, ale z drugiej strony trochę skomplikowane wskazówki. Muszę przyznać, że przebywając tak blisko mężczyzny, czułem się lekko onieśmielony, ale starałem się nie dopuścić do tego, aby moje policzki przybrały delikatny różowy odcień. To byłoby niezmiernie żenujące i nie chciałem przez to przechodzić, dlatego skupiłem się na słowach padających z ust La Fayette.
- Skup się na muzyce i przestań się tak spinać - Etienne poinstruował mnie, patrząc na mnie uważnym wzrokiem, na co od razu poprawiłem swoją sylwetkę, starając się aż tak nie napinać i bardziej się rozluźnić. Nie było to łatwe, ale kiedy w końcu zrozumiałem, na czym polega wsłuchanie się w aktualnie lecący utwór. Próbowałem poczuć ciałem muzykę i wtedy zauważyłem, że szło mi znacznie lepiej. Oczywiście dalej robiłem wiele błędów i deptałem młodzieńcowi po stopach, ale przynajmniej nie byłem już tak spięty. Wręcz czerpałem z tego zabawę. Jednak nie uśmiechałem się jak głupi, tylko z opanowaną miną, wpatrywałem się w twarz mężczyzny, tylko od czasu do czasu rzucając sporadyczne spojrzenia na nasze nogi, które w równym tempie uginały się i przemieszczały się z jedną ze stron.
- Dobra, zróbmy sobie przerwę - odparł nagle Etienne i puścił moje dłonie, odsuwając się ode mnie. Odetchnąłem cicho i przetarłem rąbkiem koszulki trochę spoconą twarz. Byłem ciekaw tego, jak mi dzisiaj poszło, jednak trochę się bałem zapytać o to jasnowłosego, nie mogąc rozczytać z jego zachowania, czy jest zadowolony, czy nie. Ja szczerze to z trudem hamowałem uśmiech, który cisnął mi się już od dłuższego czasu na usta.


Etienne?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics