29.08.2019

Od Kangsoo CD Liama

Pokiwał głową w zrozumieniu. Powracając wzrokiem na drogę, w duchu odetchnął z ulgą. Jednak to wszystko mogło się w miarę szybko zakończyć. Jeśli miał być szczery, to gdzieś tam zaczął poniekąd żałować podjętej decyzji o pojechaniu razem z Liamem, ale teraz już nie musiał. Siostra Liama zajmie się nastolatkiem. Bogowie, dziękować! Jednak szybciej wrócę do domu. Geum na pewno na niego czekał, zwłaszcza, że trochę czasu minęło odkąd wyszedł z domu. Kangsoo wziął nieco głębszy wdech.
Chwila, ciastka!
Pospiesznie rozejrzał się, lecz szybko dostrzegł siatkę z dwoma opakowaniami ciastek, leżącą koło jego nóg. Okej, nie zgubił jej. Jak dobrze. Ale mimo to obawiał się, że później o niej zapomni. Wiedział, że jest do tego zdolny, że istnieje niemała szansa, że jak już będzie po wszystkim, a Liam w końcu go podwiezie do domu, to podczas wysiadania zapomni o istnieniu ciastek i pójdzie bez nich. Może Liam zauważy i mu przypomni, ale dalej wolałby uniknąć takiej sytuacji. Bardzo
Wyprostował się, na chwilę przygryzając dolną wargę. Zaczął się bawić pierścieniem, dotychczas spokojnie spoczywającym na prawym palcu wskazującym, ale szybko przestał, nie chcąc pokazać po sobie stresu. Wziął głęboki wdech.
Jakiś czas jechali w trochę niezręcznej ciszy. Liam włączył radio, zapewne z nadzieją, że muzyka choć trochę umili podróż, ale los tak zarządził, że jedna stacja miała straszne zakłócenia, a na pozostałych akurat leciały wiadomości. Mężczyzna już miał wyłączyć radio, ale chyba się rozmyślił, bo w ostatniej chwili odsunął od niego palec.
Kangsoo przez chwilę go obserwował, potem skupił się na wiadomościach. Pomyślał (pewnie tak jak tamten), że można by sprawdzić, czy już mówią o zamieszaniu ze smokiem, jakie miało miejsce trochę wcześniej. Jakiś czas obydwoje nasłuchiwali. Speakerzy nawijali o pogodzie, innych wypadkach, sprawach politycznych, nawet nie wspominając o latającym gadzie, siejącym spustoszenie na ulicach Seattle. Kangsoo rozluźnił się nieco, Liam cicho odetchnął.
Wreszcie dotarli na Pioneer Square. Czarny Mercedes zatrzymał prawie przed kawiarnią Balanchine's. Liam wysiadł, a następnie otworzył tylne drzwi koło nastolatka.
- Wysiadaj - rozkazał mu dość surowym tonem.
Flin niepewnie wykonał polecenie. Liam pogonił go do kawiarni, Kangsoo podążył za mężczyzną. Cała trójka weszła do środka. Koreańczyk od razu poczuł słodki zapach przeróżnych wypieków zmieszany z aromatem świeżo zaparzonej kawy. Kąciki jego ust odrobinę się uniosły. Rozejrzał się uważnie po wnętrzu, choć bardziej skupiał się na znajdujących się za szybą słodkościach aniżeli na ogólnym wystroju. Zmierzył wzrokiem ciasta. Aż nabrał ochotę na któreś z nich. Jakiekolwiek. Nie pogardziłby żadnym, ale postanowił o nich nie myśleć. Kiedy indziej tu przyjdzie i coś kupi.
Kątem oka dostrzegł ruch. Odwrócił głowę, ujrzał Liama, który właśnie szedł na zaplecze, ciągnąc za sobą Flina. Odruchowo podążył za nim.
Weszli do niedużego pomieszczenia, w którym prócz nich znajdowała się jeszcze młoda, wysoka kobieta o blond włosach. Stała z rękami skrzyżowanymi na piersi, wzrokiem uważnie mierząc nastolatka z góry na dół.
- To jest ten bachor, który spowodował problemy? - zapytała z nutą obojętności.
- Ta - rzucił Liam.
Wtem kobieta dostrzegła stojącego w tyle Koreańczyka. Spojrzała na niego pytająco, również zmierzyła wzrokiem z góry na dół.
- A to...?
Liam popatrzył na Kangsoo.
- A, to mój kolega - rzekł trochę pospiesznie, po czym zwrócił się do niego: - Kangsoo, to Ana, moja siostra. Ana, Kangsoo - powrócił wzrokiem na kobietę.
Kangsoo wykonał delikatny ukłon.
- Miło mi cię poznać.

Liam?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics