16.08.2019

Od Natalie CD Michaela

   Natalie nigdy nie mówiła, że jest osobą, która odmówi sobie alkoholu. Tak samo nie określała, iż pije niczym prawdziwa dama, powoli i z gracją. Jednak, po co miała się tak męczyć i udawać kogoś, kim tak naprawdę nie jest? Przy Michaelu była sobą. Nie obawiała się tego, że mężczyzna obrazi ją w jakikolwiek sposób za bycie sobą. Zresztą, przyzwyczajeni byli do tego, iż żadne z nich nie należało do osób normalnych.
Rozmowa dwójki nie trwała szczególnie długo, ponieważ zostało przerwane przez dzwoniący telefon mężczyzny. Nie skupiała się szczególnie na tym, o czym dyskutował z drugą osobą, przynajmniej nie w stu procentach. Cicho mruknęła, zsuwając się nieco z kanapy, obserwując swojego towarzysza spod przymrużonych powiek, jakby jej wzrok miał go zabić. Rzecz jasna, po dłuższej chwili wyjęła telefon w celu zrobienia kilku zdjęć. Czego konkretnie? Sama nie wiedziała, do momentu aż Mike zrobił piękne miny, które musiała uwiecznić. Taka już była jej natura. Ile miała zdjęć? Wystarczająco dużo, żeby śmiać się i wysyłać je do przyjaciela. Zresztą, większość z tego, to ich głupie miny, które nieświadomie robili. Nat sama niejednokrotnie była zaskoczona przez bruneta. O większości zdjęć nie wiedziała, aczkolwiek działało to i w drugą stronę.
W momencie usłyszenia imienia Harris, zaczęła się z lekka niepokoić, od razu odkładając telefon na bok, a całkowicie skupiając się na przyjacielu. Kto nie powiedział, że to spotkanie będzie pułapką? Każdy scenariusz może mieć miejsce w rzeczywistości. Nigdy nie wiadomo, czego można się spodziewać. A z Sopp różnie bywało. I Natalie była najzwyczajniej w świecie uprzedzona, zachowując przy tym dystans. Nie powstrzymała się od wyrażenia swojego zdania. Na tym to się skończyło, ponieważ przeszli na ciekawsze, ale i luźniejsze tematy niż miśki. Oczywiście, ten dzień nie mógł trwać w nieskończoność, dlatego w końcu dwójka zmuszona była wrócić do siebie, co prawda taksówką, ale co Miller miała do powiedzenia? Tyle, co nic. Przyzwyczajona była do tego typu sytuacji, czasami nawet oddawała pieniądze przyjacielowi, gdy nie zwracał na nią uwagi.
To po wejściu do mieszkania zastała ją mała… niespodzianka? Czy można było to tak nazwać? Nie była pewna. W salonie siedziała osoba, której nie widziała na oczy, a przynajmniej nie pamiętała w tamtym momencie, lecz ów kobieta nie za wiele chciała dyskutować o tym. Przedstawiając się jako Brendle, Nat już wiedziała z kim ma do czynienia. Cicho westchnęła, zajmując miejsce obok, spoglądając na swojego gościa.
- Widzę, że ty i Michael macie bardzo dobry kontakt, a potrzebujemy dwóch osób, więc najlepiej byłoby jakbyś przyszła do biura, również jutro popołudniu. Wszystkiego dowiesz się na miejscu. Odpowiada ci? – powiadomiła, na co jasnowłosa przystała, delikatnie się uśmiechając. Nawet nie wnikała skąd Brendle miała jej adres, zdecydowała się tym nie zmartwiać. Po krótkiej wymianie jeszcze zdań, gdzie ma dokładnie przyjść, Miller odprowadziła swojego gościa, tym samym zostając w mieszkaniu całkowicie sama.
Dlatego zdecydowała się pójść wziąć krótki prysznic, a następnie ucieknie do łóżka, gdzie słodko zaśnie. I nie potrzebowała dużo czasu, żeby jej plan wszedł w życie.
*
    Kolejnego dnia blondynka miała wolne, tak też miała cały dzień dla siebie, aż do południa, bo wtedy miała pójść się spotkać w celu dowiedzenia się więcej odnośnie tego, co było planowane. Znalazła sobie zajęcie w postaci gotowania z tym, co znalazła w internecie, jednocześnie odpisując swojemu przyjacielowi. Wredne wiadomości na dzień dobry było u nich niczym tradycja, a mimo to wywoływały uśmiech i dobry humor na resztę dnia. Miller nie spodziewała się, że czas tak szybko jej zleci, bo nim mogła się obejrzeć, zmuszona była wyjść z domu i udać się na miejsce spotkania. Cóż, gdyby nie fakt, że przeglądała się w lustrze, zapewne wyszłaby w samej piżamie. Tak też zaszła do sypialni, gdzie ubrała rzeczy, w których może pokazać się na mieście, przydałoby się zachować jakieś pozory człowieczeństwa, prawda? Dopiero po tym, jak się przebrała, mogła spokojnie opuścić mieszkanie, które zamknęła i skierowała się na pobliski przystanek, dzisiaj stawiając, po raz kolejny, na komunikację miejską.
Dotarcie na miejsce zajęło jej dobre piętnaście minut, a w momencie, jak już miała wejść do biura, w drzwiach minęła się ze swoim przyjacielem, jednocześnie zwracając jego uwagę. Jasnowłosa tylko obserwowała dwójkę, przysłuchując się ich wymianie zdań. Nie do końca wiedziała na co się pisała, dopiero teraz się dowie. Michael został przegoniony z biura, tym samym kobiety zostały same, więc Miller na spokojnie mogła przyswoić informacje, zadając kilka pytań odnośnie tego wszystkiego.
W momencie opuszczenia biura natknęła się na przyjaciela, który wyglądał jakby miał kogoś za chwilę zabić. Jasnowłosa jedynie przewróciła oczami, kręcąc z niedowierzaniem głową. Może i cała sytuacja wyszła dość nagle, ponieważ na dniach będą opuszczać miasto, dziewczyna nie przejęła się tym. Z szefem łatwo można się w takich kwestiach dogadać, zważywszy na to, ilu pracowników doszło do kawiarni.
- Nie patrz się tak. Mogło być gorzej – oznajmiła, gdy wyszli z budynku. Natalie dzisiaj zrezygnowała z jakiegokolwiek makijażu ze względu na fakt, że nie miała nigdzie wychodzić, nie licząc tego spotkania. – Zresztą, co się przejmujesz? Jak ma mi się coś stać, to nikt mnie nie uchroni – dodała, wzruszając cierpko ramionami, odwracając się w stronę bruneta, przez co szła tyłem.
- Tylko ta sytuacja nie jest tak łatwa, jak twoja ucieczka przed sopp po lesie, Nat – odpowiedział, najwyraźniej wciąż nie będąc zadowolonym z zaistniałej sytuacji.
- Mike, proszę cię. Lepszego porównania nie miałeś? Tylko lepsze moje towarzystwo niż jakiegoś nerda, który mało ci pomoże, raczej stawiając na taktykę, nie mogąc zrobić nic poza planem. Nie wycofam się. Nie ma takiej opcji. Coś może mi się tam stać, albo tutaj. Nie ma różnicy i nie przeżywaj jak baba okresu – rzuciła, zatrzymując się przed brunetem, niemalże od razu sięgając dłońmi do jego policzków, ciepło się uśmiechając.
Po dłuższej chwili złapała za dłoń mężczyzny, ciągnąc go w kierunku pobliskiego lasu, tym samym odciągając od powrotu do domu. Pogoda dopisywała, a Nat miała ochotę pobiegać w swojej wilczej formie po lesie. Zresztą, ruch to zdrowie, a w takim momencie przyda im się chwilowy odpoczynek od całej tej sytuacji. Jasne, Miller rozumiała przyjaciela, aczkolwiek ten nie mógł jej zabronić takiego wyjazdu. Sama się na to zgodziła, a ona odwrotu już nie widziała, nawet nie chciała się cofnąć od podjętej decyzji. To nie byłoby w jej stylu.
 
Michael?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics