9.08.2019

Od Etienne CD Vinony

Istnieje na tym świecie kilka magicznych zdań i słów, takich jak "dzisiaj na nasz koszt", "wypłata" czy "mam u ciebie dług". Każde z nich działało niezwykle kojąco na poddenerwowaną w głębi duszę Etienne, sprawiało wręcz, że świat nabierał czystszych barw. Nawet jeśli przypominał sobie po czasie o kiedyś złożonej mu obietnicy, cieszyła ona go tak samo, gdyż zazwyczaj była jedną z niewielu możliwości na wyjście z bagna, w jakim się znalazł.
Nie inaczej było pewnego dnia, gdy to stał w ciszy przed przeszkloną tablicą w swoim biurze, muskając delikatnie w zamyśleniu podbródek. Jego spojrzenie przemykało znaną już mu na pamięć trasą, biegnącą wzdłuż czerwonych sznurków oraz kolorowych kawałków papieru, przymocowanych taśmą do powierzchni. Wszystko, co udało się mu zdobyć na temat swojej przeszłości, a raczej te informacje, które składały się na jakikolwiek sensowny układ. Zatrzymał się dłużej na pomarańczowych wstążkach. Kilka zdjęć ludzi, będących swego rodzaju informatorami, po prostu przestało się odzywać z dnia na dzień. La Fayette nie wiedział, dlaczego tak się stało. Nie rozmawiali więcej niż trzeba, płacił w terminie, grzecznie dziękował za wszelkie dosłane notatki, nawet jeśli dotyczyły słabej poszlaki. Teraz, gdy zaglądał co godzinę jak nie więcej na osobny, przeznaczony właśnie do takiej korespondencji telefon, nie widział chociażby najmniejszej wzmianki na temat tych ludzi.
Postanowił zachować spokój. Może po prostu dłużej im to zajmuje, a to, że wszyscy w tym samym czasie mają takie problemy, to zbieg okoliczności. Przypadek jeden na milion, lecz nadal możliwy, kierując się definicją rachunku prawdopodobieństwa. Miał przecież jeszcze jedną osobę do przesłuchania, o jakiej się dowiedział nim to wszystko... Nie. Lepiej będzie, jak o tym nie będzie myślał.
Dotknął skuwką na końcu długopisu zdjęcia nieznanego mu chłopaka, Kyle'a czy innego prostego nadnaturalnego, nie wnikał w to, kim jest. Z tego, co było Belgowi wiadomo, cel uczęszczał do Emerald Academy, miejsca, do którego jako człowiek z zewnątrz nie miał dostępu. Dodatkowo nikt nie widział, aby nastolatek opuszczał teren szkoły, nieco podejrzane zdaniem młodego, często imprezującego młodziana, lecz jak kto lubi. Potrzebował kogoś, kto zdobyłby informacje za niego. Najlepiej bez zbędnego hałasu.
Jego dłoń sięgnęła automatycznie do telefonu, palce wygrzebały z notatnika jedną z wielu karteczek. Rozłożył je w palcach jak wachlarz i powąchał dokładnie każdą z nich. Pierre uśmiechnął się delikatnie, wybierając tą pachnącą kobieco, jednak nadal podszyta nutą alkoholu. Nawet nie patrząc na ekran wbił numer, wybrał go i przełączył się na zestaw głośnomówiący.
Słyszał, że najlepiej niektóre rzeczy rozchodzić, więc splótł dłonie za plecami i zaczął krążyć przed wysokimi, teraz przysłoniętymi nieco przez żaluzje, oknami, z jakich widział miasto w dole, a także Space Needle na tle Glacier Peak.
Odebrała po kilku sygnałach. Kamień spadł z serca Belga, obawiał się, że odrzuci jego połączenie, jak to on sam robi z nieznanymi numerami.
— Cześć, Etienne z tej strony — przedstawił się bez zbędnych dodatków w formie francuskich słówek, jakie namiętnie umieszczał — Vinona?
— Hej, tak — Dziewczyna przerwała na chwilę, a w tle młodzieniec usłyszał dzwonek szkolny. No tak, przecież chodzi do szkoły — Nie mogę rozmawiać długo, coś się stało?
— Mam do ciebie sprawę. O której dzisiaj kończysz? Przyjechałbym pod szkołę. Chcę porozmawiać z tobą w cztery oczy na pewien temat.

Vinona?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics