7.08.2019

Od Nathaniela CD Taigi

   Od ataku na elfa minęły trzy dni, a jego poparzenia skryły się pod nieładnie wyglądającą blizną, mężczyzna ze spokojna myślą mógł opuścić posiadłość, choć nie czuł się z tym za dobrze. Naturalne poparzenia z pracy przeważnie znikały tego samego dnia, natomiast te od ognistego czarownika pewnie trzymałyby się tygodniami, gdyby nie naturalne wywary, które znacznie przyspieszyły gojenie, lecz generowały też straszny ból. W końcu coś za coś. Gdy mag zajechał do miasta, postanowił odwiedzić swoją znajomą w kawiarni, która tym razem osobiście przyjmowała zamówienia od klientów. Między nimi rozwinęła się krótka rozmowa, na początku odnośnie tajemniczego czarownika, później przeszli na coś delikatniejszego, a dokładnie na temat zwierząt, co pozwoliło choć na chwilę zapomnieć o ostatnich sytuacjach. Jednak z czasem brunetka musiała wrócić do pracy, a gdy ta zniknęła za ladą, elf w spokoju opuścił lokal. Pomimo wspomnianego spokoju, czuł jakąś niepewność, co zaraz przerodziło się w kontrolowaną panikę. Podszedł do swojego auta, od którego zaraz wsiadł i szybko skierował się do swojego domu, który oblężony był przez kilku łowców, lecz bez czarownika. Mag szybko się z nimi rozprawił i skrył posiadłość w iluzji, przez co łowcy odpuścili przełamania zaklęcia i odeszli, co z drugiej strony zaskoczyło mężczyznę. W środku chatki zauważył Adiela, którego ręce były okryte niebieskimi liniami, co znaczyło, że młody użył kilku silnych zaklęć. Nathaniel szybko go uspokoił i przepytał odnośnie łowców, lecz z jego słów wynikło, że wrogowie nawet nie zdążyli podejść do progu głównych drzwi.
Gdy nadszedł upragniony weekend, mag mógł w spokoju siąść do kilku starych lektur, głównie w celu znalezienia jakiś informacji o tajemniczym czarowniku, który z dnia na dzień staje się agresywniejszy. Nim jednak zasiadł wygodnie w fotelu, przygotował owe księgi na stole, po czym skierował się do łazienki. Długa, ciepła kąpiel rozluźniła mężczyznę i uspokoiła jego elfią duszę, która szykowała się na najgorsze.. Ona coś czuła, lecz mag to ignorował. Gdy tylko Nathaniel opuścił łazienkę, ubrany oczywiście w domowe ciuszki, przeszedł do salonu, a gdy miał już siąść w fotel, usłyszał przeciągły grzmot teleportacji. Skierował wzrok w kierunku anomalii, a gdy zobaczył ranną Taigę, od razu do niej podbiegł. Kobieta coś wyszeptała i zaraz odpłynęła w ciemność, lecz mag nie stał bez czynu. Od razu podniósł ją z drewnianego parkietu, a gdy zauważył Adiela, kazał mu sprzątnąć rzeczy z blatu w kuchni. Młody w pośpiechu uczynił prośbę ojca, po czym mag położył ranną czarownicę na kamiennym blacie.
Przynieś moje wywary — rzucił szybko do syna. — I apteczkę — dodał zaraz.
Nathaniel przyjrzał się obrażeniom brunetki oraz kontrolował jej oddech, który nie zapowiadał się na utratę, a wręcz przeciwnie. Oddech kobiety był przyspieszony, jakby panikowała wewnętrznie, lecz ciałem nie mogła nic zrobić. Nie tracąc cennego czasu, mag od razu rzucił zaklęcie na zatrzymanie krwawienia z otwartej rany, z której ciecz sączyła się dość niebezpiecznie. W moment dłonie bruneta okryły się jasnymi pasmami magii, które zaczęły przemieszczać się na całe ręce. Gdy młody elf przyniósł wspomniane rzeczy, mag ubrał gumowe rękawiczki i  przystąpił do odkażenia największej rany, którą zaraz okrył grubym bandażem. Cicho odetchnął, gdy ściągnął z brunetki swoje zaklęcie, po czym wrócił do opatrzenia jej ran. Chcąc nie chcąc, musiał rozciąć jej koszulkę, która i tak była poszarpana w kilku miejscach, głównie dla tego, że jej odzież posiadała na sobie plamy krwi. Oczyścił pozostałe zadrapania, w tym te na twarzy oraz rękach, i nałożył na nie ziołowe maści, które wspomogą gojenie oraz samą regenerację, co brunetce na pewno się przyda. Gdy górna część ciała była opatrzona, sprawdził jej kończyny, czy nie są złamane lub zwichnięte, i w sumie dobrze, że to uczynił, gdyż lewa kostka była mocno stłuczona. Sprawnie usztywnił staw i zabezpieczył bandażem, a gdy ciało brunetki było przebadane, mężczyzna oparł się o blat i cicho westchnął.
Otwórz mi drzwi do sypialni gościnnej — mruknął elf, biorąc brunetkę delikatnie na ręce.
Adiel pokierował ojca do wspomnianego pokoju, gdzie mag położył kobietę na dużym łóżku. Raz jeszcze sprawdził jej rany oraz stawy, czy na pewno czegoś nie przeoczył, po czym okrył ją kołdrą i opuścił sypialnię, pozostawiając delikatnie uchylone drzwi.
Dałeś jej kryształ? — spytał mag, na co młody przytaknął — To dobrze — dodał delikatnie się uśmiechając.
Gdy obaj ogarnęli salon z krwi oraz lekarskich przyrządów, Nathaniel siadł w fotelu z głową pełną myśli, co uniemożliwiło mu zmrużyć oka nawet na kilka godzin. Sam Adiel doglądał stanu brunetki, gdyż wiedział, że jego ojciec nie może patrzeć na cierpienie swojej.. właśnie, kogo? Z jednej strony znajoma, z którą mają wspólnego wroga, lecz z drugiej strony ktoś, kogo bardzo lubi, a tego nie okazuje. Przez te rozmyślenia siedział tak do drugiej w nocy i nawet nie mógł zasnąć, kładąc się na kanapę. Postanowił więc wpaść do mieszkania czarownicy, aby zabrać dla niej jakieś ciuchy na zmianę. Gdy zobaczył jej mieszkanie, czuł się, jakby stał w pokoju tortu, co spowodowało nieprzyjemny dreszcz na ciele elfa. Chciał stąd jak najszybciej wyjść, więc zabrał kilka ubrań i opuścił kamienicę tak szybko, jak tutaj przyjechał.
Jak Taiga? — spytał mag swojego syna, który siedział w salonie przy książkach.
Chwilę gorączkowała i majaczyła coś, prawdopodobnie wspomniana z walki — odpowiedział unosząc wzrok na ojca — Zapaliłem leczniczą mieszankę ziół i jej stan szybko wrócił do normy — dodał spokojnie tłumacząc.
Starszy elf krótko przytaknął, gdyż Adiel zrobił to samo, co uczyniłby Nath, więc nie miał powodów do prowadzenia dalszej rozmowy. Wszedł do gościnnej sypialni, gdzie na szafce staranie złożył ubrania brunetki, przygotował także dla niej świeże ręczniki oraz szlafrok. Sam sprawdził jej obecny stan, a gdy wszystko było dobrze, opuścił pomieszczenie i rzucił się na kanapę w salonie, gdzie, o dziwo, zasnął jak małe dziecko.

Taiga?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics