Od ataku na elfa minęły trzy dni, a jego poparzenia skryły się pod
nieładnie wyglądającą blizną, mężczyzna ze spokojna myślą mógł opuścić
posiadłość, choć nie czuł się z tym za dobrze. Naturalne poparzenia z
pracy przeważnie znikały tego samego dnia, natomiast te od ognistego
czarownika pewnie trzymałyby się tygodniami, gdyby nie naturalne wywary,
które znacznie przyspieszyły gojenie, lecz generowały też straszny ból.
W końcu coś za coś. Gdy mag zajechał do miasta, postanowił odwiedzić
swoją znajomą w kawiarni, która tym razem osobiście przyjmowała
zamówienia od klientów. Między nimi rozwinęła się krótka rozmowa, na
początku odnośnie tajemniczego czarownika, później przeszli na coś
delikatniejszego, a dokładnie na temat zwierząt, co pozwoliło choć na
chwilę zapomnieć o ostatnich sytuacjach. Jednak z czasem brunetka
musiała wrócić do pracy, a gdy ta zniknęła za ladą, elf w spokoju
opuścił lokal. Pomimo wspomnianego spokoju, czuł jakąś niepewność, co
zaraz przerodziło się w kontrolowaną panikę. Podszedł do swojego auta,
od którego zaraz wsiadł i szybko skierował się do swojego domu, który
oblężony był przez kilku łowców, lecz bez czarownika. Mag szybko się z
nimi rozprawił i skrył posiadłość w iluzji, przez co łowcy odpuścili
przełamania zaklęcia i odeszli, co z drugiej strony zaskoczyło
mężczyznę. W środku chatki zauważył Adiela, którego ręce były okryte
niebieskimi liniami, co znaczyło, że młody użył kilku silnych zaklęć.
Nathaniel szybko go uspokoił i przepytał odnośnie łowców, lecz z jego
słów wynikło, że wrogowie nawet nie zdążyli podejść do progu głównych
drzwi.
Gdy nadszedł upragniony weekend, mag mógł w spokoju siąść
do kilku starych lektur, głównie w celu znalezienia jakiś informacji o
tajemniczym czarowniku, który z dnia na dzień staje się agresywniejszy.
Nim jednak zasiadł wygodnie w fotelu, przygotował owe księgi na stole,
po czym skierował się do łazienki. Długa, ciepła kąpiel rozluźniła
mężczyznę i uspokoiła jego elfią duszę, która szykowała się na
najgorsze.. Ona coś czuła, lecz mag to ignorował. Gdy tylko Nathaniel
opuścił łazienkę, ubrany oczywiście w domowe ciuszki, przeszedł do
salonu, a gdy miał już siąść w fotel, usłyszał przeciągły grzmot
teleportacji. Skierował wzrok w kierunku anomalii, a gdy zobaczył ranną
Taigę, od razu do niej podbiegł. Kobieta coś wyszeptała i zaraz
odpłynęła w ciemność, lecz mag nie stał bez czynu. Od razu podniósł ją z
drewnianego parkietu, a gdy zauważył Adiela, kazał mu sprzątnąć rzeczy z
blatu w kuchni. Młody w pośpiechu uczynił prośbę ojca, po czym mag
położył ranną czarownicę na kamiennym blacie.
— Przynieś moje wywary — rzucił szybko do syna. — I apteczkę — dodał zaraz.
Nathaniel
przyjrzał się obrażeniom brunetki oraz kontrolował jej oddech, który
nie zapowiadał się na utratę, a wręcz przeciwnie. Oddech kobiety był
przyspieszony, jakby panikowała wewnętrznie, lecz ciałem nie mogła nic
zrobić. Nie tracąc cennego czasu, mag od razu rzucił zaklęcie na
zatrzymanie krwawienia z otwartej rany, z której ciecz sączyła się dość
niebezpiecznie. W moment dłonie bruneta okryły się jasnymi pasmami
magii, które zaczęły przemieszczać się na całe ręce. Gdy młody elf
przyniósł wspomniane rzeczy, mag ubrał gumowe rękawiczki i przystąpił
do odkażenia największej rany, którą zaraz okrył grubym bandażem. Cicho
odetchnął, gdy ściągnął z brunetki swoje zaklęcie, po czym wrócił do
opatrzenia jej ran. Chcąc nie chcąc, musiał rozciąć jej koszulkę, która i
tak była poszarpana w kilku miejscach, głównie dla tego, że jej odzież
posiadała na sobie plamy krwi. Oczyścił pozostałe zadrapania, w tym te
na twarzy oraz rękach, i nałożył na nie ziołowe maści, które wspomogą
gojenie oraz samą regenerację, co brunetce na pewno się przyda. Gdy
górna część ciała była opatrzona, sprawdził jej kończyny, czy nie są
złamane lub zwichnięte, i w sumie dobrze, że to uczynił, gdyż lewa
kostka była mocno stłuczona. Sprawnie usztywnił staw i zabezpieczył
bandażem, a gdy ciało brunetki było przebadane, mężczyzna oparł się o
blat i cicho westchnął.
— Otwórz mi drzwi do sypialni gościnnej — mruknął elf, biorąc brunetkę delikatnie na ręce.
Adiel
pokierował ojca do wspomnianego pokoju, gdzie mag położył kobietę na
dużym łóżku. Raz jeszcze sprawdził jej rany oraz stawy, czy na pewno
czegoś nie przeoczył, po czym okrył ją kołdrą i opuścił sypialnię,
pozostawiając delikatnie uchylone drzwi.
— Dałeś jej kryształ? — spytał mag, na co młody przytaknął — To dobrze — dodał delikatnie się uśmiechając.
Gdy
obaj ogarnęli salon z krwi oraz lekarskich przyrządów, Nathaniel siadł w
fotelu z głową pełną myśli, co uniemożliwiło mu zmrużyć oka nawet na
kilka godzin. Sam Adiel doglądał stanu brunetki, gdyż wiedział, że jego
ojciec nie może patrzeć na cierpienie swojej.. właśnie, kogo? Z jednej
strony znajoma, z którą mają wspólnego wroga, lecz z drugiej strony
ktoś, kogo bardzo lubi, a tego nie okazuje. Przez te rozmyślenia
siedział tak do drugiej w nocy i nawet nie mógł zasnąć, kładąc się na
kanapę. Postanowił więc wpaść do mieszkania czarownicy, aby zabrać dla
niej jakieś ciuchy na zmianę. Gdy zobaczył jej mieszkanie, czuł się,
jakby stał w pokoju tortu, co spowodowało nieprzyjemny dreszcz na ciele
elfa. Chciał stąd jak najszybciej wyjść, więc zabrał kilka ubrań i
opuścił kamienicę tak szybko, jak tutaj przyjechał.
— Jak Taiga? — spytał mag swojego syna, który siedział w salonie przy książkach.
— Chwilę gorączkowała i majaczyła coś, prawdopodobnie wspomniana z walki — odpowiedział unosząc wzrok na ojca — Zapaliłem leczniczą mieszankę ziół i jej stan szybko wrócił do normy — dodał spokojnie tłumacząc.
Starszy
elf krótko przytaknął, gdyż Adiel zrobił to samo, co uczyniłby Nath,
więc nie miał powodów do prowadzenia dalszej rozmowy. Wszedł do
gościnnej sypialni, gdzie na szafce staranie złożył ubrania brunetki,
przygotował także dla niej świeże ręczniki oraz szlafrok. Sam sprawdził
jej obecny stan, a gdy wszystko było dobrze, opuścił pomieszczenie i
rzucił się na kanapę w salonie, gdzie, o dziwo, zasnął jak małe dziecko.
Taiga?
Brak komentarzy
Prześlij komentarz