Gdy oboje "przećwiczyli" na szybko podstawowe chwyty samoobrony,
okazało się, że blondynka nie potrzebuję treningu z owej dyscypliny,
czego nie musiała udowadniać w sposób praktyczny. Owa sytuacja szybko
poszła w niepamięć, gdy oboje chwycili za stalowe ostrza.
—
Dzisiaj będzie trochę inaczej — odparł brunet kręcąc mieczem w dłoni w
celu rozgrzania nadgarstka — Cienie będą walczyć na średnim poziomie —
rzekł spokojnie i ruchem wolnej dłoni uwolnił sześciu cienistych, którzy
w swoich dłoniach trzymali tępe miecze — Ale będą starały się wytrącić
nas z równowagi lub pozbyć ostrza — kontynuował stając obok kobiety — Im
więcej my pokonamy, tym lepiej.
— Rozumiem — przytaknęła jasnowłosa poprawiając chwyt trzonka rękojeści.
Na
znak bruneta, cienie przystąpiły do ataku nie dając szans na kontratak
ze strony ludzi, więc ci obrali taktykę obrony. Gdy owe działanie nie
spodobało się demonowi, choć sam tak ich nakierował, podjął próbę
rozbrojenia napastnika, która, na szczęści, odniosła sukces. Jeden z
sześciu został skutecznie powalony, a że Mike wpadł w "szał", rozbroił
kolejnych dwóch, zostawiając zdezorientowanych trzech, którymi zajęła
się Ana. Przywołane kreatury wróciły do rzędu, przywracając przy tym
swoje miecze, po czym czekały na kolejne polecenie.
— Poszło nawet dobrze — przyznał ciemnowłosy — A Tobie idzie co raz lepiej — dodał zerkają na towarzyszkę.
— To chyba dobrze — uśmiechnęła się lekko.
Po
krótkim odpoczynku przystąpili do kolejnych dwóch takich ćwiczeń, lecz
poziom cienistych znacznie wzrósł. Dla demona była to czysta zabawa,
gdyż znał kroki zaawansowanych kreatur, natomiast Ana w ostatnich
chwilach przyjmowała pozycję obronną, co raz prawie skończyło się
powaleniem kobiety. Po dłuższym czasie cienie rzuciły się na jasnowłosą,
przez co szybko ją rozbroiły, a czubki ich mieczy spoczęły przy jej
szyi.
— Za długo broniłaś się przed jednym napastnikiem — rzekł
mężczyzna — W tym czasie reszta miała czas, żeby Ciebie zaatakować i
rozbroić — dodał spokojnie.
— Więc co w takiej sytuacji robić? — spytała odbierając miecz od cienistego, który wcześniej podniósł jej narzędzie.
— Popatrz i zaraz to przećwiczymy.
Kobieta
zeszła z maty ćwiczebnej i uważnie przyglądała się demonowi, który
wymusił na przywołanych wcześniej wspomnianą sytuację, a gdy ta
nastąpiła, zatrzymał ruch cieni. Zerknął na kobietę, która uważniej
przyglądnęła się trenującym. Wtem Mike szybko rozbroił atakującego, przy
okazji pociął napastnika po prawej, a lewego powalił na matę odbijając
jego atak. Po tym przećwiczyli ową sytuację kilka razy, a gdy Ana
posiadała podstawową wiedzę, demon przywoływał cień za cieniem, przez co
on wraz z towarzyszką wpadli w treningową furię, powalając każdego z
napastników. Po dłuższej chwili, brunet nie poczuł się najlepiej, a
przed jego oczami zaczęły pojawiać się czarne plamy. Zaraz opadł na matę
podpierając się rękoma, przewrócił się na bok i położył na plecach.
Przywołani od razu rozpłynęli się w powietrzu, a jasnowłosa towarzyszka
podbiegła do bruneta.
— Mike, wszystko w porządku? — spytała kucając obok niego.
— Taa — zaśmiał się lekko — Wiesz, przesadziłem z cienistymi — dodał powoli się uspokajając.
— Czyli czas zakończyć trening na dzisiaj — rzekła spokojnie.
— Najwidoczniej.
Demon
chwilę pobył w pozycji leżącej, a gdy poczuł się lepiej, wstał z maty i
odłożył miecze na swoje miejsce. Oby dwoje udali się do szatni, a
następnie do samochodu. Mężczyzna odwiózł swoją znajomą do jej domu, po
czym sam udał się do swojego mieszkania w celu zrelaksowania się
kąpielą.
Gdy nastała noc, ciemnowłosy leżał w swoim łóżku będąc
w półśnie i czekał, aż brat Any także zaśnie. Na szczęście brunet nie
czuł wtedy czasu i gdy tylko ukazał mu się sen ciemnowłosego, od razu do
niego wniknął.
Pojawił się w jakimś miasteczku, lecz widoczny
był tylko jakiś nocny klub, którego sam demon kompletnie nie kojarzy.
Ba, nawet nie mógł skojarzyć sobie miasta, w którym się znajdował.
Spokojnym krokiem przeszedł do owego lokalu, który nagle stał się
wielkim klubem ze sceną, kobietami w klatce oraz drogim barmanem. Jednak
uwagę bruneta przykuły pomieszczenia po prawej stronie klubu, gdzie
znajdowały się miejsca do zabaw z przekupionymi dziewczynami. To tamte
drzwi były najbardziej wyostrzone i to stamtąd dochodził głos brata,
którego demon obecnie szuka. Mike przybrał cienistą formę i przeleciał
nad bawiącym się tłumem, docierając od razu do miejsca poszukiwanego.
Wrócił do ludzkiej postaci i wszedł do pokoju, w którym siedział brat, a
naprzeciwko niego tańczyły dwie półnagie kobiety.
— Wybacz, że
przeszkadzam — mruknął brunet i jednym ruchem dłoni zdematerializował
tancerki, które od razu rozpłynęły się w powietrzu.
— Co Ty tutaj robisz?!
—
Pamiętasz tą sytuację w domu Any? — uśmiechnął się złowrogo — Miałem
wielką ochotę Ci oddać, ale postanowiłam odwdzięczyć się w inny sposób —
dodał i chwycił brata za koszulkę.
We śnie wszystko było
łatwiejsze, gdyż to Mike kierował tym, co przebywa w myślach osobnika.
Gdy mężczyzna przyglądał się demonowi, ten z uśmiechem na twarzy
przybrał wygląd dementora.
— Zabawimy się.. po mojemu — rzekł przytłumionym głosem Michael.
— Zostaw mnie.. zostaw mnie do cholery! — krzyczał, gdy demoentor chwycił brata za ubranie.
Sam krzyk mężczyzny nakręcał koszmara, a gdy postanowił odpuścić, odrzucił brata na łózko i wrócił do swojej postaci.
—
Teraz zapamiętaj, żeby ze mną nie zadzierać — powiedział — Natomiast
ten sen będzie Ci się powtarzać do samego rana.. Miłych snów — dodał na
odchodne.
Po pobycie we śnie, Michael musiał odpocząć jakiś
czas i choć miał plany na sobotę, musiał odpuścić jakiekolwiek wyjście.
Dopiero w niedzielę popołudniu postanowił odwiedzić Ane w jej domu i na
szczęście zastał ją oraz jej brata, przez co na twarzy ciemnowłosego
zawitał lekki uśmiech.
— Chyba Twój brat nie czuje się za dobrze — rzekł demon — Czy coś mu się stało? — spytał z udawanym zdziwieniem.
Ana?
Brak komentarzy
Prześlij komentarz