3.08.2019

Od Nathaniela CD Taigi

   Brunet przyglądał się czarownicy, która szkicowała wcześniej wspomniany symbol i nie ważne ile wiedział elf, ten po prostu nie mógł rozpoznać symbolu. Gdy kobieta po chwili oddała zeszyt, mężczyzna spokojnie go chwycił i uważnie przyglądnął się szkicowi, marszcząc przy tym brwi. Wzrokiem rejestrował każdą linie, a myślach analizował inne znaki, które mogą choć trochę przypomina ten, który znajduje się na dłoni płomiennego.
— Nie kojarzę — rzekł po krótkiej chwili — Nie widziałem wcześniej takiego symbolu — dodał zaraz odkładając zeszyt na stolik.
Nathaniel sam był zaskoczony owym znakiem, gdyż zna większość symboli różnych kultur, tak teraz miał dosłowną pustkę w głowie. Pomimo tego, nadal zerkał na zeszyt, chcąc choć trochę skojarzyć znak, gdyż sam nie mógł pogodzić się z faktem niewiedzy. Gdy minęła zaledwie chwila, mężczyzna sięgnął po ołówek od brunetki, następnie chwycił za zeszyt i sposobem prób i błędów, zaczął dodawać kilka istotnych akcentów, jak okręg czy oczodoły.
— To nie to.. — jęknął sam do siebie elf, odłożył ołówek i oparł się o fotel, cicho przy tym wzdychając.
— Masz może jakiś wrogów? — spytała nagle Taiga, która wyglądała na zamyśloną.
— W tym świecie nie posiadam, a Adiel nie należy do osób szukających problemów — odpowiedział elf — Natomiast w rodzinnych stronach.. — zatrzymał się niepewnie — było gorąco, w złym tego słowa znaczeniu — dodał — Ale bez nawigatora nie można się tutaj dostać. Szybciej śnieg w lato spadnie, niż znajdzie się takowego osobnika — wyjaśnił prostując się w fotelu.
— W takim razie można wykluczyć "prywatnych" wrogów — stwierdziła kobieta.

Rozmowa całej trójki nie trwała za długo, gdyż i tak nic nowego nie mogli wymyślić, a siedzenie w ciszy nie przyniosłoby żadnego efektu. Gdy brunetka stwierdziła, że będzie już wracać do domu, mężczyzna zaproponował jej podwózkę, gdyż i tak musi udać się do miasta, a jej mieszkanie będzie miał po drodze. Czarownika krótko przytaknęła i oby dwoje udali się do garażu, gdzie grzecznie stał czarny mercedes. Wsiedli na swoje miejsca, a gdy brama się otworzyła, opuścili posiadłość elfa, udając się prosto do miasta.
— Ogólnie jestem zaskoczona Adielem — powiedziała po chwili kobieta — Bardziej spodziewałam się spokojnego chłopca, który byłby przylepą tatusia — dodała wyjaśniając. Brunet lekko się uśmiechnął, po czym krótko westchnął.
— Na szczęście lata młodości spędził w rodzinnym świecie — rzekł Nath.
— To ile teraz ma? — spojrzała na elfa.
— Licząc waszym wskaźnikiem.. jakieś osiemnaście lat — odpowiedział spokojnie.
— W takim razie pominę pytanie Ciebie o wiek — westchnęła — Może powinnam zwracać się do Ciebie na Pan?
— Nie ma takiej potrzeby — odparł ciemnowłosy zerkając krótko na kobietę.
Pomimo minionych akcji, para znajomych dojechała do miasta w raczej dobrym humorze, choć elf czuł jakąś niepewność, co przeważnie nie kończyło się za dobrze. Postanowiła jednak to zignorować i gdy dojechali pod kamienice kobiety, ten spokojnie pożegnał towarzyszkę i odprowadził ją wzrokiem do drzwi. Cicho westchnął i gdy znajoma zniknęła w bloku, ciemnowłosy spokojnie wyjechał z jej miejsca zamieszkania, pozostawiając za sobą przyjemny warkot silnika. Udał się w kilka miejsc, w których musiał załatwić kilka spraw, w tym jakieś zakupy czy zamówić karmę dla zwierząt oraz zatankować mercedesa. Gdy wszystko było już gotowe, mężczyzna skierował się za miasto, w celu dostania się do domu. Jechał szeroką, asfaltową drogą, która otoczona gęstym lasem, dawała lekki półmrok, choć ogólnie było jeszcze jasno. Elf bez problemu dojechałby do domu, lecz gdy zauważyła ciało na środku drogi, zatrzymał się niedaleko niego i opuścił pojazd. Podbiegł do ciała, lecz gdy ten chciał te dotknąć, zwłoki dosłownie rozpuściły się w powietrzu. Brunet od razu podniósł się z kucnięcia i rozejrzał dookoła, a gdy chciał osłonić się tarczą, wtem poczuł gorący dotyk na swoim ramieniu. Wyrwał się z uścisku i zerknął na napastnika, który skrywał się pod ciemnym ubraniem, a połowa jego twarzy schowana była pod czarnym kapturem. Gdy mag miotnął zaklęciem uwięzi, te bez problemu odbiło się od napastnika, który od razu przystąpił do kontrataku w postaci żarzących się łańcuchów, które owinęły ręce elfa. Pomimo bólu, którego mężczyzna nie mógł wytrzymać, przyciągnął łańcuchy do siebie i z całej siły kopnął czarownika, który z lekka się zdezorientował. Cofnął się kilka kroków i szybko poprawił swój kaptur, który prawie spadł mu z głowy, przy tym ukazał swój symbol, o którym wspominała Taiga. Elf chciał wycofać się do auta, lecz czarownik nie odpuszczał i raz jeszcze spętał bruneta, tym razem ściskając całe jego ciało. Podszedł szybko do niego i chwycił za szyję, tworzyć tym ślady poparzeń.
— Wrócę po was, Aen Elle — wyszeptał napastnik i miotnął mężczyzną w las.
Mag przeturlał się kilka razy po leśnej ściółce i zatrzymał na drzewie, uderzając o nie plecami. Cicho jęknął spinając całe swoje ciało, przez które obecnie przechodził nieprzyjemny ból. Leżał wśród roślin blisko godzinę, a gdy poczuł się lepiej, kulawym krokiem wrócił się do auta i dojechał do domu. Na miejscu opuścił pojazd, który zostawił w garażu, następnie udał się do salonu i padł na kanapę. Gdy podszedł do niego Adiel, młody elf od razu zajął się poparzeniami na ciele ojca.

Taiga?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics