24.08.2019

Od Eliotta CD Ashtona

   Kolejne dni od ich pierwszego treningu mijały dosyć szybko, ale i monotonnie. Pracował w sklepie zarabiając za to marne pieniądze, a w klubach już prawie nie było po nim śladu. Nie miał zupełnie ochoty się tam pojawiać, a gdy nie miał weny wolał nie zniechęcać ludzi do siebie i swojej muzyki. To nie tak, że nie miał z nią w ogóle kontaktu, bo jak tylko mógł tworzył w domu, ale nie wiedząc dlaczego wychodziły mu albo smutne melodie albo jakieś romantyczne. Odłożył swoje pomysły na nieco później mając nadzieję, że wtedy będzie mu lepiej szło.
   Tego dnia, gdy od rana siedział w pracy, miał odbyć się kolejny trening z Ashtonem. Z jakiegoś powodu blondyn stresował się przed nim jak chyba nigdy przed spotkaniem z czarownikiem. Co prawda ostatni raz rozeszli się w nieco dziwnej atmosferze, a Eliott przez resztę tygodnia nie mógł przestać myśleć tylko o tym. Nie miał pojęcia o co z tym wszystkim chodzi, ale często zmagał się z bólami brzucha i bardzo dużo rozmyślał. Stojąc za ladą włożył słuchawki i włączył jakieś melancholijne smęty w oczekiwaniu na nowego klienta. Jego koleżanka z pracy krzątała się po sklepie rozkładając sprzęt i widocznie ona również nie była w nastroju do rozmów. Tym lepiej dla Eliotta, gdyż przeważnie dziewczynie nie zamyka się buzia. Ogar wystukiwał rytm piosenki o blat i wgapiał się w okno po przeciwnej stronie od wejścia do sklepu. Był ciekaw co na dzisiaj przygotował mu Ashton i czy poradzi sobie z tym wyzwaniem. Nie wiedzieć czemu z całych sił chciał udowodnić młodszemu, że jest w stanie mu pomóc i okaże się przydatny. Nawet, jeżeli miał co do tego niemałe wątpliwości. Obserwował co dzieje się za szybą, gdy nagle zza półek wyłoniła się Kelly machając do niego. Ten nie wiedząc co się dzieje, tylko lekko jej odmachał. Dziewczyna klepnęła się w czoło, po czym wskazała palcem na drzwi. Eliott odwrócił głowę i zauważył przed sobą matkę z małym synkiem. Od razu zerwał się na równe nogi i wyjął słuchawki z uszu rzucając telefon pod ladę.
- Tak, przepraszam. W czym mogę pomóc? - zapytał uśmiechając się uprzejmie.
- Szukamy jakiejś gitary dla córki na zajęcia muzyczne - odparła kobieta mierząc go wzrokiem.
- Klasyczna, akustyczna? - dopytał dla pewności.
- Akustyczna - odparła dziewczynka uśmiechając się do niego nieśmiało.
To te wszystkie w drugim rzędzie od dołu - wskazał ręką gitary pozawieszane na ścianie - Koleżanka pomoże - dodał zerkając na ciemnowłosą, która już stała pod ścianą.
Kobieta podziękowała i odeszła do Kelly, a Eliott odruchowo zerknął na telefon w oczekiwaniu, że może Ash się do niego odezwał. Niestety nie otrzymał żadnej wiadomości, ale skapnął się, że za niedługo ma zjawić się w lesie. Szybko zniknął za zapleczem, skąd wziął swoją torbę i pomaszerował do drzwi wyjściowych. Zanim wydostał się na zewnątrz poinformował Kelly, że musi wyjść. Ta na pożegnanie tylko doprowadziła go złowrogim spojrzeniem.
     Nie minęło długo, a Eliott już parkował w wyznaczony miejscu spotkania, czyli dokładnie tam gdzie ostatnim razem. Z daleka mógł już dostrzec sylwetkę młodszego chłopaka, który był czymś zajęty. Zapewne przygotowywał coś dla Eliotta, tylko miał nadzieję, że nie coś co pokiereszuje go jak ostatnio. Musiał przyznać, że od ostatniego spotkania mało ćwiczył, ale w domu udało mu się podpalić jeszcze dwa razy. Fakt, że przez to spalił wszystkie firanki chyba można pominąć. Będąc już blisko, wskoczył na niski pień i przywitał chłopaka. Niestety początkowo nie mógł złapać równowagi, ale żeby nie wyjść na łamagę jak zawsze, zaraz wyprostował się i uniósł głowę. Napotkał krótkie spojrzenie Asha, który jednak zaraz odwrócił się i zaraz przeszedł obok niego. Muzyk w tym czasie zeskoczył z pieńka podchodząc powoli do rzeczy porozkładanych na trawie. W formie rozgrzewki chciał skorzystać z zaoferowanych mu przedmiotów. Biorąc kilka węgielków w dłoń podwinął rękawy.
- Wybacz. Nadal mnie ... tamto nurtuje. Przepraszam. Mam nadzieję, że ... Nie masz mi tego za złe? Prawda? - usłyszał za sobą zakłopotany głos Ashtona.
Ogar odwrócił się do niego ze spokojem obserwując jego niepewną minę. Za złe nie miał mu tego na pewno, ale nie wiedział, czy przeszło mu tamto obok ogona. Wymusił się na uśmiech w stronę chłopaka i kilka razy podrzucił węglem w dłoni.
- Nic się nie stało, naprawdę Ash. Z drugiej strony przyniosło to dobre skutki, no nie? - zaśmiał się, a gdy zauważył u niego lekki uśmiech, uznał to za zwycięstwo - Nie musisz mnie przepraszać.
Ciemnowłosy lekko skinął głową i pozwolił towarzyszowi działać. Eliott skupił się na węgielkach, które szczelnie zamknął w dłoni, a gdy ją otworzył, te już się żarzyły. Podrzucił je kilka razy, po czym pozwolił im zapłonąć. Gdy ogarnął je już piekielny ogień, wymierzył w utworzoną niedaleko barierę i rzucił w nią pociskiem. Ogniowa kula odbiła się od niewidzialnej ściany, a Eliott zdołał złapać je z powrotem w dłonie. Ugasił je szybko i zmarszczył brwi. Wydawało mu się, że pole jest tak samo silne jak ostatnio, ale nie dałby uciąć sobie ręki. Ugasił węgielki i postanowił pobawić się czymś innym. Po ponad godzinie stwierdził, że jest gotowy przejść do rzeczy. Skupił się na dłoniach, które zaraz miały stanąć w płomieniach, jednak nie nastąpiło to przez dłuższą chwilę. Może dlatego, że jego głowę zaprzątały teraz myśli na temat pewnego chłopaka stojącego niedaleko. Zerknął na niego kątem oka i zauważył, że ten dokładnie przygląda się jego poczynaniom.
- Coś mi nie idzie. Może pomożesz jak ostatnim razem? - zaśmiał się głupio, ale zauważywszy jak Ashton się spina od razu mina mu zrzedła - Tylko żartowałem… Wybacz.
Odwrócił się w stronę przedmiotów gryząc się mocno w język, którego czasami normalnie nie może powstrzymać. Znalazł małą butelkę benzyny, którą postanowił się posłużyć. Podniósł ją po czym polał ręce aż po same łokcie i ustawił się na wprost do magicznej bariery. Postarał się pozbyć z głowy wszelkich myśli i skupić wyłącznie na swoim zadaniu. Tym razem poszło mu lepiej, bo ogień buchnął jednocześnie spomiędzy palców jak i stóp. Niedługo później całe jego ciało obejmował już ogień, a dzięki benzynie był on intensywniejszy. Korzystając z chwilowej siły zbliżył się do pola siłowego od razu kładąc na nim ręce. Nie został odepchnięty, więc stwierdził, że dzisiaj pójdzie mu lepiej. Naparł na barierę, która jednak tak łatwo nie odpuszczała. Siłował się z nią kilkanaście dobrych minut i bardzo stracił na sile, ale nie chciał się poddawać. Cały się spiął wysilając się do granic możliwości, a z jego ust wydarł się nieoczekiwany krzyk. Oczy zapłonęły na bursztynowo, a ogień momentalnie przeszedł na barierę. Wystarczyło wytrzymać mu jeszcze chwilę, gdy ściana została rozwalona, a Eliott od razu ugasił wszelki ogień. Wycieńczony osunął się na ziemię łapiąc się za bolącą głowę. Obraz przed jego oczami wydawał się rozmazany, a wszystko dookoła momentalnie ucichło. Widział tylko jak podbiega do niego Ashton.
- Może mała przerwa? - wyszeptał koniec końców jednak nie tracąc przytomności.

Ashton? :>

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics