Spodziewałem się, że dzisiejszy wypad do klubu będzie taki sam, jak
inne. Myliłem się. Niestety. W końcu natrafiłem na kogoś, kto uniósł
wysoko poprzeczkę. Nie byłem przygotowany na porażkę.
Wpatrywałem się teraz w szklankę na swojej dłoni. Musiałem przyznać, że
ta dziewczyna miała charakter. Na mojej twarzy pojawił się firmowy
uśmieszek. Wiedziałem, że z nią nie pójdzie mi tak łatwo. Była bystra i
niezwykle inteligenta, bez wątpienia rozpoznała moje intencje. Nie
zachowywała się jak te wszystkie dziewczyny, które jadły mi z ręki po
rzuceniu kilku miłych słówek i komplementów. Wątpiłem, by była zwykłym
człowiekiem. Uważałem ich za słabą rasę, podatną na sztuczki
nadnaturalnych. Ona taka nie była. Zawiódł nawet mój urok osobisty, co
było mi w niesmak, lecz nie chciałem tego pokazać. Jeszcze się nie
poddawałem.
Sięgnąłem drugą dłonią po szklankę, odkładając ją na bok. Opuszkami
palców rozmazałem ślad szminki. Konkretnie była to krwistoczerwona
szminka. Co za ironia losu...
Zacząłem poważnie zastanawiać się nad tym, jak zdobyć dzisiaj świeżą
krew. Nie mogłem dłużej czekać. Musiałem się napić, i to wcale nie
mówiłem o alkoholu. Odchyliłem się na barowym stołku, czując
nieprzyjemne mrowienie w całym ciele. Przejechałem językiem po ostrych
kłach, tak spragnionych krwi. Uderzyłem dłonią o blat, chcąc przywrócić
jasność myślenia. Jeszcze trochę, a rzuciłbym się na przypadkową osobę w
klubie. To byłoby zbyt ryzykowne, zbyt dużo świadków. Ja tak nie
działałem. Nie chciałem również się narażać.
- Coś nie tak? - zapytała ta sama dziewczyna, uśmiechając się promiennie. Wyczuwałem w tym fałsz.
Przełknąłem ciężko ślinę i spojrzałem w jej stronę. Opierała swoją głowę
na ugiętej ręce. Wyglądała, jakby miała niezły ubaw z mojego
zachowania. Byłem pewien, że doskonale zdawała sobie sprawę z mojej
sytuacji. Co za przebiegła istota. Ignorując okropny ból w dłoni, słodko
się uśmiechnąłem.
- Wszystko w jak najlepszym porządku, nieznajoma - odparłem. -
Wspominałaś, że piłaś lepsze drinki, z czym muszę się nie zgodzić.
Podobno Icarus Falls to najlepszy klub nocny w tej okolicy...
Cały czas nie odrywałem spojrzenia od jej bursztynowych oczu. Mogłem
wykorzystać na niej jedyną umiejętność, jaką była hipnoza. Czasem
żałowałem, że nie miałem więcej umiejętności, lecz jako wampir nie
potrzebowałem ich zbyt wiele. Hipnoza była zawsze skuteczna i nie raz
ratowała mnie z opresji. Dlaczego nie miałaby podziałać i tym razem?
- Tak twierdzi tylko jego zarozumiały właściciel? - zapytała widocznie znudzona.
- Myślę, że gdybyś tylko ze mną poszła, zmieniłabyś zdanie. Chodźmy się przekonać...
<Tai?>
Brak komentarzy
Prześlij komentarz