Muzyka dobiegła końca, a dyszący chłopak zatrzymał się i wbił spojrzenie w bardziej doświadczonego tancerza. Ten milczał. Po prostu tkwił w miejscu z zamkniętymi oczami, oddychając powoli i głęboko. W co on się wpakował..
— Peter, to było ... — zaczął Pierre, jednak przerwał i potrząsnął głową. Drugą ręką ucisnął nasadę swojego nosa. Pstryknął palcami w bliżej nieokreślonym kierunku. Podniósł głowę, zmierzył wzrokiem nastolatka i westchnął ponownie. Wskazał na szpilki.
— Ils sont horrible — Gdy się denerwował, a próbował to stłumić, zawsze przechodził na swą ojczystą mowę — Mettez-les. Odłóż je, schowaj, zrób z nimi cokolwiek, nie chcę na nie patrzeć.
Szatyn w ciszy wykonał polecenie. Nawet u istoty z tak niskim poziomem empatii jak Etienne z łatwością mógł wyczuć, że ten jest raczej w przygaszonym, jak nie smutnym nastroju. Mężczyzna nie skupił się na tym zbytnio.
— Powiedz mi, co to miało być? No co? Tańczyłeś jak tania kurewka z klubu u Aleksija, doceniam twoje zaangażowanie do tańca, lecz tutaj przesadziłeś. To po pierwsze. Po drugie, tańczyłeś kiedykolwiek coś innego niż współczesne rzucanie się jak epileptyk po parkiecie? — Belg tylko przelotnie wyłapał hipokryzję w swoich własnych słowach. Odtrącił natrętną myśl, powstając z krzesła. Nie mógł już usiedzieć z tych emocji w jednym miejscu, musiał się po prostu przejść. Peter natomiast stał jak ten zbity szczeniak tam gdzie stał, zapewne układając odpowiedź w głowie.
— Tańczyłem coś tam z baletu.. — zaczął niepewnie, chcąc się wcisnąć w przerwę między wypowiedziami Etienne. Okazało się to nieskuteczne, gdyż Belg jedynie uniósł wyprostowany palec.
— Nie skończyłem — warknął, obracając się na pięcie — Za kogo mnie uważasz, co? Kolesia, który nie ma lepszych rzeczy do roboty niż siedzenie wieczorami z jakimś młodzikiem, obrażającym taką wielką sztukę jaką jest taniec? Masz talent, czuję to. Ale jesteś jak brylant, rzucony w błoto. Sam to sobie zrobiłeś. Wiesz co? Wyjdź na korytarz. Potrzebuję chwili na przemyślenie tego.
Machnął ręką, jakby odpędzał natrętnego robaka, pająka czy inną muchę. Poczekał, aż drzwi za nastolatkiem się zamkną i dopiero wtedy stanął na środku sali. Długą chwilę wpatrywał się w pustą przestrzeń przed sobą. Po prawie kwadransie był już gotowy wydać negatywny werdykt, kiedy to zauważył kątem oka, jak coś wiruje w powietrzu. Zwrócił się w tym kierunku w samej chwili, aby dostrzec, jak długie, białe pióro opada na wysłużone panele. Etienne przykucnął i złapał je w dwa palce. Obejrzał dokładnie obiekt, po czym podniósł się i w kilku krokach znalazł się przy drzwiach. Kiedy wyszedł na korytarz, dostrzegł na szczęście młodego adepta tam, gdzie nakazał mu czekać.
— Podjąłem decyzję, że będę uczył cię tańca, ale na moich zasadach. A wiedz, że moi uczniowie tańczą na scenach w Londynie czy Moskwie, więc fakt, że nie będę pobierał za to opłat uznaj za akt mojej dobrej woli. Przyjmujesz tę ofertę?
Peter?
Brak komentarzy
Prześlij komentarz