7.08.2019

Od Manon CD Connora

     Gdy dziewczyna nie wyczuwała pod stopami gruntu, a tylko bezwiednie nimi wymachiwała była bardzo wyczerpana. Nie umiała się bronić ani wydostać z mocnych objęć czarownika. W stanie była zaledwie jęknąć z bólu i niedoboru tlenu, gdyż jej drogi oddechowe były zwyczajnie zblokowane. Długo nie musiała czekać kiedy dostała pierwszy cios w twarz, a później już tylko drugi i trzeci praktycznie bezbolesny. Przygotowując się na kolejny ruch zacisnęła powieki i z całych sił zagryzła zęby czekając na najgorsze, co jednak nie nadeszło. Umarły stojący niedaleko nakazał koledze zostawić więźnia w spokoju. Zaklęcie momentalnie przestało działać, a blondynka upadła na zimną podłogę, przez co cicho warknęła. Wycieńczona obserwowała jak jeden z czarowników na odchodne jeszcze rzuca Connorem o ścianę przy łańcuchach, po czym mocniej ich związuje. Powieki Manon momentalnie zrobiły się na tyle ciężkie, że odprowadziła wzrokiem umarłego, który na powrót ich zamknął i od razu zamknęła oczy. Musiała chwilę posiedzieć i wyrównać oddech, a choć bardzo chciała zobaczyć co u Connora nie mogła, gdyż ruchy ograniczały jej jeszcze ciaśniej spięte łańcuchy. Oparła głowę o ceglaną ścianę i westchnęła cicho. Oboje chwile siedzieli w ciszy zanim nie odzyskali sił żeby cokolwiek do siebie powiedzieć. Blondynka odzyskawszy jakąkolwiek energię, przekręciła głowę na białego jaszczura leżącego całkiem niedaleko niej. W porę natknęła się na jego spojrzenie żółtych oczu, które zaraz gwałtownie się zamknęły. Zaczęło dziać się coś, czego Manon nie umiała zrozumieć i nijak wyjaśnić. Z zachowania istoty wychodziło na to, że cierpiała, ale i przeobrażała się w coś innego. Z niepokojem obserwując formę jaszczura zrozumiała, że wraca jej Connor. Niezbyt przyjemnie oglądało jej się jego przemianę zwłaszcza, że sprawiała mu ona wielki ból i dyskomfort, co można było wywnioskować z głośnych krzyków. Gdy chłopak w pełni przypominał już ludzką postać, skulił się na ziemi i cicho dysząc obejmował się własnymi ramionami. Na jego ciele nadal spoczywały potargane ubrania, przez co Manon zwróciła uwagę na swój ubiór. Przedtem się tym nie przejmowała, ale teraz widząc w jakim stanie jest jej sweter stwierdziła, że przeszła ona więcej niż się jej wydawało. Chociaż nie może porównywać swoich obrażeń do tych Connora, który teraz nie mógł lub po prostu nie chciał ruszyć się z miejsca. Dziewczyna nie wiedziała co robić, ale stwierdziła, że da mu nieco czasu na zregenerowanie i poczeka, aż mu się polepszy. W końcu taka przemiana musi go kosztować naprawdę wiele. Rozejrzała się po pomieszczeniu zawieszając swój wzrok na pojedynczych, zniszczonych figurach skalnych. Nie zważając na sytuację, miała wielką ochotę je narysować i dokładnie obejrzeć. Jak już o tym mowa, gdy pierwszy raz zobaczyła gadzią postać przyjaciela, też chciała go naszkicować. Takich istot nie widzi się codziennie, a już na pewno nie ma się możliwości dokładnie przestudiować ich zaskakującą anatomię. Niestety po zdarzeniach sprzed chwili wiedziała, że nigdy nie poprosi Connora o przemianę skoro kosztuje go ona tyle cierpienia. Nie będzie nawet śmiała o to zapytać. Dziewczyna bardzo się bała, ale żeby jakoś umilić sobie pobyt w opuszczonym zamku, wyobrażała sobie co robi teraz Suzzie. Pewnie wróciła już ze szkoły, bo za oknami zaczęło się ściemniać. Biedna nie będzie wiedziała co zrobić i pojedzie do babci lub poprosi o pomoc sąsiadkę. Manon nie mogła dać jej nawet znać gdzie jest i żeby się o nią nie martwiły. Biedna siostrzyczka, co ona zrobi bez Mann. Blondynka na samą myśl o zagubionej dziewczynce poczuła jak jej oczy robią się zaszklone, ale żadnej łzie nie pozwoliła ujrzeć światła dziennego. Takim sposobem minęła okrągła godzina, po której chłopak w końcu podniósł się do siadu i oparł o ścianę głośno wzdychając. Dziewczyna od razu zwróciła na niego swoje spojrzenie czekając na jakieś słowa, jakąkolwiek reakcję. Brunet od razu się do niej nerwowo uśmiechnął.
- Nie powinnaś tutaj być - odparł zachrypnięty - Miałaś uciekać z tego parku.. - dodał, a Manon zauważywszy jego łzy, od razu zareagowała
- Con.. ja.. - chciała go pocieszyć, zapewnić, że to nie jego wina, ale zwyczajnie jej nie pozwolił.
- Nic nie mów, proszę Cię.. Nie powinniśmy się poznać.. Wiesz dla czego chodziłem wszędzie sam i nie nawiązywałem znajomości? - zerknął na kobietę lekko marszcząc brwi - Ze względu na Umarłych. Dyrektor dobrze o tym wiedział, ale uznał to za mit..
- Nie żałuje naszej znajomości.. - próbowała brnąć w swoje wcześniejsze słowa.
- Nie rozumiesz.. To moja wina, że tutaj jesteś - jęknął z żalem i przysunął się bliżej dziewczyny - Gdybyś mnie nie poznała, byłabyś teraz w domu.. w pieprzonym, kurwa, domu - dodał kryjąc twarz w dłonie, po czym nie wytrzymawszy wybuchnął nerwowym płaczem.
Manon na widok tego miała tak wielką ochotę przytulić Connora i nigdy nie puszczać, ale miała związane ręce. Zdołała jedynie przysunąć się do niego bliżej i ułożyć głowę na jego ramieniu. Cały się trząsł i dalej cicho szlochał, więc blondynka wiedziała, że musi zareagować.
- To nie twoja wina, Connor. Jestem tutaj, bo pobiegłam za tobą, za nimi. Nie wiem co sobie myślałam... Po prostu musiałam cię zobaczyć po tym długim czasie - westchnęła wtulając się w jego ramię lekko dygocząc z zimna - Strasznie za tobą tęskniłam... I nie żałuję, że ciebie poznałam. Przez te dwa miesiące kiedy ciebie nie było, zrozumiałam, że bez ciebie moje życie było okropnie nudne i monotonne i nigdy w życiu nie cofnęłabym tego wszystkiego - dodała czując jak na jej policzki wpływa rumieniec, którego Conn pewnie nawet nie widział.
Chłopak całkiem długo nie reagował na słowa dziewczyny, a ta zaczęła się obawiać, że powiedziała coś nie tak. Naprawdę nie chciała go stracić, a gdy coś mu groziło, ta bała się o niego jak o własne życie. Może dlatego, że po tym całym czasie Connor zajął jakieś swoje małe miejsce w sercu Manon, do którego nikt dotąd nie mógł dotrzeć.

Connor?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics