Kiedy dziewczyna wyszła ze mną z klubu, byłem zadowolony. Cieszyłem się,
że tak gładko poszło, choć z początku się na to nie zapowiadało. Miałem
jednak rację, hipnoza zawsze była niezawodna. Powinienem od razu jej
użyć, niż bawić się w to całe podrywanie, a szczególnie teraz, kiedy nie
miałem na to czasu. Głód był bardzo silny i wiedziałem, że jeśli bym
dłużej z tym zwlekał, nie potrafiłbym nad sobą zapanować. To zdarzyło
się tylko raz w moim długim życiu. Zaatakowałem wtedy jakiegoś
mężczyznę, o mało co go nie zbijając. Nie potrafiłem zapanować nad sobą,
silniejsza była żądza krwi. Od tamtej pory przyrzekłem sobie, że nigdy
nie dopuszczę siebie do takiego stanu. Przez moje zostawianie
wszystkiego na później, znalazłem się w takiej sytuacji, co
kilkadziesiąt lat temu. Miałem tylko nadzieję, że nikogo poważnie nie
skrzywdzę. Nie byłem mordercą. Krwiopijcą, ale nie mordercą.
Jakie wielkie było moje zdziwienie, kiedy dziewczyna zrobiła unik przed
ugryzieniem. Tego się nie spodziewałem. Powoli pochylałem się nad jej
szyją, by wgryźć się w nieskazitelną skórę, która skrywała pod sobą
najcenniejszą, szkarłatną ciecz - krew. Nawet przez myśl mi nie
przeszło, że hipnoza nie zadziałała. Dziewczyna przecież wyszła ze mną,
prawda? Powinna teraz cierpliwie stać i czekać, aż się posilę. Jeszcze
bardziej się zdziwiłem, kiedy coś oplątało mi się wokół nogi. Łańcuch?
Skąd do cholery wziął się tutaj łańcuch? Wyłonił się z cienia? Czy to
jakiś żart?
Spojrzałem rozgniewany na dziewczynę. Ona na pewno nie była zwykłym
człowiekiem. Mogłem posądzić ją nawet o to, że była jakimś demonem
ciemności. Jej umiejętność nawet by pasowała.
- Podobno bycie na głodzie jest porównywalne do tego, co czuje narkoman,
gdy nie ma dostępu do swoich proszków, także powodzenia - Zaśmiała się
krótko, kończąc naszą małą wymianę zdań odnośnie mojego trybu życia, a
dokładniej picia krwi i polowań.
Nic o mnie nie wiedziała. Porównywanie głodnego wampira do ćpuna było
lekkim niedomówieniem. Nie chciałem jednak wdawać się w zbędną dyskusję.
Najważniejszy był fakt, że nadal łaknąłem krwi i musiałem naprawdę
szybko ją zdobyć. Niestety uniemożliwiał mi to łańcuch zaplątany przy
mojej nodze. Gdyby nie on, moja niedoszła ofiara straciła by troszkę
krwi.
- Zamierzasz mnie zabić? - zapytałem, gdyż nie potrafiłem nic innego wymyślić.
- Zabić? - powtórzyła, jakby rozważała moje słowa. - Zapewniam cię, że to ostatnie, czego bym w tej chwili chciała.
- Więc czego chcesz? - zapytałem wprost. - Może jesteś łowcą wampirów,
hm? To wszystko to była gra, tak? Od początku wiedziałaś, że użyłem
hipnozy, by się na tobie posilić. Od jak dawna mnie obserwowałaś i
planowałaś to wszystko?
- Przeceniasz mnie, wampirku - zaśmiała się. - Nie uganiam się za
krwiopijcami, a na pewno ich nie uśmiercam. Możesz spać spokojnie.
- Skoro hipnoza na ciebie nie działa, po co to wszystko? Dlaczego ze mną wyszłaś?
- Nie wiem... może z nudów? - odparła z uśmiechem. - W życiu przyda się trochę zabawy, nie sądzisz?
Dziewczyna przeszła kilka kroków, cały czas nie spuszczając ze mnie
swojego uważnego wzroku. Była zbyt pewna siebie, to fakt. Skrzyżowałem
ręce na klatce piersiowej i przyglądałem się jej uważnie. Nie
wiedziałem, na co ją stać. Nie wiedziałem nadal, kim była.
Podejrzewałem, że być może spotkałem na swej drodze jakiegoś maga. W
swoim życiu nie spotykałem za dużo nadnaturalnych, można było
powiedzieć, że od nich stroniłem. To ludzie mnie zachwycali. To z nich
mogłem się posilić. Nadnaturalni byli dość... kłopotliwi. Nigdy nie
wiedziałem, czego się mogę po nich spodziewać. Najbardziej nienawidziłem
wilkołaków. Między moją rasą a ich od wieków toczyły się walki. A ja
nie zamierzałem tego zmieniać. Wnerwiały mnie.
- O tak, uwielbiam się dobrze zabawić - odparłem, posyłając jej
przesłodzony uśmiech, ukazując przy tym kły. - Ale niestety nie dziś,
piękna. Tak jakby troszkę przymieram głodem. A musisz wiedzieć, że gdy
jestem głodny, robię się strasznie drażliwy.
Po wypowiedzeniu ostatniego słowa, chwyciłem za łańcuch, próbując się z
niego wyswobodzić. To przeklęte żelastwo nie chciało ustąpić. Szarpnąłem
mocniej licząc, że to cokolwiek da. Nawet moja wampirza siła na nic się
zdała. Oddychałem coraz szybciej. Już nie byłem zły. Byłem wściekły.
Zwykle starałem się wyglądać na opanowanego, lecz nie tym razem. Nie
było mi do śmiechu. Zamknąłem oczy, próbując ochłonąć. W oddali
słyszałem głosy rozbawionych nastolatków, którzy opuszczali klub.
- Próbujesz przemienić się w nietoperka? - zapytała po chwili nieznajoma, drwiąc sobie ze mnie.
Całkowicie ją zignorowałem. Słyszałem kroki zbliżającej się osoby.
Sądząc po nawoływaniach innych, był to młody chłopak. Odłączył się od
grupy, aby się odlać. Jak milutko. Zwykle pożywiałem się na młodych
dziewczynach, lecz będąc w obecnej sytuacji, nie narzekałbym nawet,
gdyby zjawił się tu jakiś bezdomny. Jego kroki były coraz głośniejsze.
Otworzyłem oczy, spoglądając w tamtą stronę. Jeśli zbliżyłby się dość
blisko, tak, aby łańcuchy mnie nie blokowały, mógłbym go dorwać.
Tai?
Brak komentarzy
Prześlij komentarz