5.08.2019

Od Liama CD Kangsoo

- Jak jej się coś nie sposoba... Chociaż w stosunku do nowo poznanych osób zachowuje się całkiem przyzwoicie - zaśmiałem się. - To najczęściej ja obrywam.
- Geum na odwrót, raczej nie toleruje obcych - stwierdził Kangsoo, wyciągając rękę, by pogłaskać Tokkę po głowie. Ta jednak spojrzała na niego krzywo i zaskrzeczała ostrzegawczo. Mężczyzna opóścił więc rękę, nie chcąc drażnić papugi.
Gdy dotarliśmy pod mój blok, zaproponowałem Azjacie, żeby wszedł ze mną na chwilę do środka. Po co miał sterczeć pod drzwiami? A mógł mi też przy okazji pomóc wpakować Tokkę do klatki, kiedy ja będę walczył z Puszkiem. Po chwili, z widocznym wahaniem, kiwnął głową.
- Wielkie - gdy tylko przekroczyliśmy próg, wzrok Kangsoo powędrował na terrarium warana. A potem na drugie, mniejsze, z agamą, która właśnie z prędkością żółwia pochłaniała mlecz, który wrzuciłem jej do miski przed wyjściem. - Masz jeszcze jedno zwierzę? - zapytał zdziwiony.
- Niestety nie - westchnąłem. Kocham zwierzęta, ale posiadanie jeszcze jednego osobnika przy masie pracy z tą trójką... kiedyś może kupię jeszcze pytona. - To agama ze sklepu zoologicznego, w którym pracuję. Jest chora, trzeba jej podawać leki trzy razy dziennie. Wygodniej było zabrać ją do domu, niż jeździć za każdym razem do sklepu.
Schyliłem się po warana i podniosłem go ze stęknięciem. Przytyło mu się ostatnio. Ruszyłem z nim w kierunku terrarium godnego mojego bydlaka, które zbudował dla mnie szef, gdy się dowiedział, co trzymam w domu. Miły gest, swoją drogą.
- Możesz spróbować włożyć Tokkę do klatki - poprosiłem Kangsoo, gdy sam próbowałem nogą otworzyć terrarium. - I, jak dasz radę, odpiąć jej uprząż.
W końcu udało mi się odsunąć szybkę. Przykucnąłem z waranem na rękach i włożyłem go do terrarium. Natychmiast ruszył do baseniku, który mu zamontowałem i tam się położył.
Akurat, gdy się odwróciłem, mój nowy znajomy zamykał klatkę papugi. Zaraz dało się też słyszeć jej skrzekliwy głos:
- Cześć, piękna.
Pokręciłem głową z dezaprobatą i, tonem nauczyciela, który już wiele razy tłumaczył coś uczniowi, a ten nadal nie rozumie, zwróciłem się do Tokki.
- Mówiłem ci. Komplenentujemy tylko kobiety. On - wskazałem na Azjatę - nie jest kobietą, jeśli nie zauważyłaś.
- Cześć, piękna - zaskrzeczała ponownie, nie przejmując się mną zupełnie, a potem podleciała do swojego dzwoneczka, który natychmiast poczęła trącać dziobem.
- Przebrzydłe ptaszysko - zaśmiałem się. Sięgnąłem na stojącą przy jej klatce szafkę, odłożyłem na nią szelki warana i wziąłem kluczyki do samochodu. - Dobra, możemy jechać - zwróciłem się do Kangsoo. - Weźmiemy Lunę, to potem od razu pójdę z nią na spacer.
Azjata wzruszył ramionami, ale spojrzał na psa z pewną dozą niepokoju widoczną na twarzy. Luna siedziała przy drzwiach, tam, gdzie ją zostawiłem, w kagańcu, i rzucała mężczyźnie niezbyt przyjazne spojrzenia.
Chwilę później zjechaliśmy na podziemny parking, a naszym oczom od razu ukazał się mój samochód. Otworzyłem mercedesa pilotem i podszedłem do drzwi kierowcy.
- Siadaj z przodu - rzuciłem do Kangsoo, otwierając drzwi na tylne siedzenie Lunie. Przywiązałem jej smycz do zagłówka po mojej stronie, żeby zapewnić mężczyźnie jako taki komfort podróży, bez obaw, że w każdym momencie może się na niego rzucić pies. Choć suka nadal była w kagańcu.
- Dobra, to jedziemy - uśmiechnąłem się promiennie, gdy już wszyscy siedzieliśmy w samochodzie. Przekręciłem kluczyk w stacyjce i wyjechałem z parkingu.

Kangsoo?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics