28.08.2019

Od Larissy CD Liama

Odkąd tylko weszłam do środka antykwariatu odczuwałam mały niepokój, a z doświadczenia nauczyłam się, by nie bagatelizować swojej intuicji. Szkoda tylko, że nigdy nie wiedziałam, przed czym mnie przestrzega. W środku wszystko było na swoim miejscu. Nic nie wskazywało na to by ktokolwiek prócz mnie tu był.
Przynajmniej tyle dobrego.
Niestety niemiłe uczucie pozostało nadal nawet jak opuściłam budynek w pośpiechu. Stapianie się w cień było tak naturalne, a uczucie spokoju, jakie mnie wtedy ogarniało sprawiło, że niemal zapomniałam o chłopaku, który pozostał na zewnątrz.
Stał nadal wpatrując się uważnie w witrynę, którą jeszcze nie zdążyłam umyć. No pięknie nawet w tych ciemnościach widać było cały ten kusz. To był głupi pomysł, żeby dziś tu przychodzić.
Pytanie, jakie zadał mi Liam wydawało się proste, niepozorne, ot zwyczajna ludzka ciekawości. Tylko czy aby na pewno? Przyjrzałam mu się uważnie. Nie pasował do jednego z nich, ale wiedziałam, że ludzie, przed którymi uciekam od 2 lat są zdolni do wszystkiego. Wiedziałam również, że każdego niezależnie od rasy da się zastraszyć bądź przekupić. Nie jednokrotnie byłam tego świadkiem.
- od niedawna - wyznałam po chwili ukradkiem oglądając się dookoła - przeprowadziłam się z Portland jakieś 3 tygodnie temu. Interes się nie kręcił pomyślałam, że warto spróbować gdzie indziej.
- starocie nie cieszą się popularnością - trafnie odgadł chłopak.
To był największy problem takich działalności, przez co antykwariatów jest coraz mniej. Ludzie w większości nie doceniają wartości starych przedmiotów, a kolekcjonerów nie jest zbyt wielu.
- nie każdy potrafi docenić takie perełki jak moje unikaty - wypaliłam dumnie. - Zbierałam tę kolekcję wiele lat. Większość kupuje na garażowych wyprzedażach nawet nie wyobrażasz sobie co ludzie sprzedają za bezcen. Niekiedy przedmioty mają ogromną wartość - miałam również przedmioty z milionową wartość tę przedmioty zazwyczaj dostawałam od zwierzchników. Miałam je wszystkie skatalogowane, ubezpieczone i przechowywane w skrytkach bankowych, lecz taktowanie to pominęłam - Ludzie nie wiedzą co mają i jak najszybciej chcą się tego pozbyć...- zamilkłam nagle. Zaskoczona sama sobą. Nie byłam typem gaduły, nie potrafiłam rozmawiać z ludźmi. Pewniej czułam się przy bytach astralnych. - pewnie cię zanudzam...Przepraszam - powiedziałam skruszona. - studiowałam historię i archeologię zanudzanie mam wyuczone do perfekcji. A ty czym się zajmujesz? - spytałam, by jak najszybciej zmienić temat.
Znów posłał mi ten swój uroczy uśmiech.
- pracuje w sklepie zoologicznym z egzotycznymi gatunkami
- więc może pomożesz mi znaleźć zwierzątko domowe, które nie zechce mnie zjeść na miejscu? - nie wiem, dlaczego to powiedziałam. Czułam jak rumienie się po czubki uszu. Przecież zwierzęta mnie nie lubią, a nawet gdyby jakieś mnie zaakceptowało nie zaakceptuje Vanessy. Zwierzęta to nie jest najlepszy pomysł, kiedy w domu ma się poltergeista. Już raz próbowałam z rybkami. W niewyjaśnionych okolicznościach po dwóch dniach u mnie w domu pływały martwe do huty brzuchami.
- jasne służę radą i wszelką pomocą - zaoferował się Liam
Tak dobrze mi się z nim rozmawiało, że zupełnie zapomniałam o swoim niepokoju. Aż do czasu kiedy stał się tak ogromny, że dłonie zaczęły mi się pocić, przeszły mnie ciarki i rozbolał brzuch. Na początku pomyślałam, że to może z nerwów, że gadam takie głupoty do nieznajomego chłopaka, ale teraz wiedziałam, że to jednak coś większego. Liam również przestał mówić jakby wyczuwając moje zdenerwowanie. Długo nie musiałam czekać na rozwój sytuacji. Już parę minut później zauważyłam z dala grupkę 5 mężczyzn w kapturach na głowie. Spojrzałam za siebie z tamtej strony również szło ich koło 4. Mój instynkt kazał mi jak najszybciej uciekać. Moja natura kazała mi jak najszybciej się zdematerializować. Powstrzymałam ten odruch i wzięłam głęboki wdech nie mogłam wiecznie uciekać, a już na pewno nie mogłam narażać przypadkowych ludzi.
Zbliżyli się do nas w błyskawicznym tempie nawet nie spojrzeli na chłopaka i wściekłe szczekającą Lunę.
- gdzie to jest? - warknął jeden z nich bez ostrzeżenia łapiąc mnie za szyję i przyciskając do ściany budynku. Nie mogąc złapać oddechu zaczęłam panikować. - gdzie to jest?
Nie wiem co się stało z Liamem, martwiłam się, że mogli mu coś zrobić, ale znalazłam się w tak feralnym położeniu, że nie bardzo miałam możliwość zobaczenia czegokolwiek poza swoim oprawcą, który coraz bardziej zaciskał dłoń. Dokładnie widziałam jego twarz, jego oczy. Był pod wpływem silniejszej istoty, był opętany.

Liam?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics