2.08.2019

Od Liama CD Kangsoo

- Z nieba mi spadłeś normalnie - uśmiechnąłem się promiennie do Azjaty i przyjąłem podaną mi paczkę. Wyłowiłem z niej dwa ciastka, po czym ją zwróciłem i ponownie skupiłem wzrok na papudze. - Tokka, patrz, co mam!
Moja krzykaczka momentalnie zamilkła, skupiając wzrok na trzymanych przeze mnie przysmakach. Po czym zaskrzeczała głośno i rozłożyła skrzydła. Już chwilę później siedziała na moim ramieniu, wcześniej bezbłędnie wynajdując miejsce, w którym linka się zaplątała. Zupełnie, jakby cały czas doskonale wiedziała, gdzie się znajduje odpowiednia gałąź...
Przysięgam, przedwcześnie przez nią wysiwieję.
Tokka porwała ciastko z mojej dłoni i, pomagając sobie łapką, wciągnęła je z prędkością światła, brudząc mi przy okazji koszulkę okruszkami. Szybko złapałem linkę krócej, żeby nie miała już możliwości oddalić się ode mnie.
- Dzięki za pomoc - odwróciłem się ponownie do Azjaty, otrzepując koszulkę. Wytrąciłem przy tym Tokkę z równowagi, przez co zachwiała się i zaskrzeczała w proteście, a potem dziobnęła mnie w ucho. Syknąłem z bólu i rzuciłem jej mordercze spojrzenie, ale papuga patrzyła już w zupełnie inną stronę udając, że nic się nie stało. Jędza. - Gdyby nie ty, sterczałbym tu pewnie jeszcze dobre kilkanaście minut, zanim w końcu by się jej znudziło - zaśmiałem się cicho.
- Nie ma sprawy - odparł, wzruszając ramionami.
Już chciałem odwrócić się i odejść, tym bardziej, że Lunę zaczynała już irytować bliskość warana, zobaczyłem jednak kątem oka, jak Azjata zerka na zegarek i wzdycha ciężko. Hm, pewnie się gdzieś spóźnił. Przez ciebie, szepnął cichy głos w mojej głowie, nazywany niekiedy sumieniem. Westchnąłem. No tak. Wypadałoby się jakoś zrewanżować.
- Coś się stało? - zapytałem więc, schylając się po smycze moich czworonogów, żeby ich od siebie odczepić. Waran natychmiast wyemigrował na przeciwną stronę mnie, niż stała suka, ewidentnie zadowolony z możliwości oddalenia się od niej.
- Właśnie uciekł mi autobus, a nie bardzo mam czas czekać na następny... Ale poradzę sobie - uśmiechnął się brunet i widziałem, że chciał już iść, ale moja duma kazała mi zasugerować pomoc.
- Może cię podwieźć? - zapytałem więc, mimo że zazwyczaj z opresji ratuję tylko damy, a faceci muszą radzić sobie sami. Ale skoro mi pomógł... - Mieszkam niedaleko, skoczę tylko po kluczyki i możemy jechać - spojrzałem na faceta pytająco.

Kangsoo?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics