12.08.2019

Od Connora CD Manon

   Mężczyzna dokładnie wsłuchał się w wypowiedź przyjaciółki, lecz ta nie zdołała go ani trochę uspokoić. Nadal czuł gniew oraz nienawiść, które jeszcze bardziej pobudzały bruneta, a gdy chciał wybuchnąć, opanował się w ostatniej chwili, przez co między parą zapadła nerwowa cisza. Connor zaczął uspokajać swój oddech i powoli odzyskiwał logiczne myślenie, czego do teraz mu brakowało. Odetchnął głęboko i oparł się o kamienną ścianę, a gdy poczuł głowę blondynki na swoim ramieniu, przypomniał sobie jej słowa. Dopiero teraz one do niego dotarły i zrozumiał, że co Manon jest jego powodem do życia. Może nie czuł od razu wielkiej miłości, gdyż w depresji ciężko o to uczucie, lecz wiedział, że kobieta jest dla niego kimś znacznie ważniejszym.
— Rozumiem — mruknął po dość długiej chwili, a jego głos był jeszcze bardziej zachrypnięty — Wpakowałem nas w ten cały syf, więc teraz muszę nas stąd wyciągnąć — dodał, powoli ruszając swoimi stawami.
— Co chcesz zrobić? — spytała blondynka odrywając głowę od ramienia mężczyzny.
— Uciec stąd — odpowiedział krótko. — I tak czeka nas to samo, więc zawsze można spróbować.
Doczołgał się kluczy, które wcześniej zabrał strażnikowi, następnie uwolnił swoje kończyny z łańcuchów i podszedł do Manon, którą także uwolnił. Gdy obydwoje stali na równych nogach, para przyjaciół nie mogła powstrzymać się od ciepłego przytulenia, którego brakowało im obu. Oby dwoje cicho syknęli ze względu na posiadanie obrażenia, które dość długo się goiły, a szczególnie u blondynki. Gdy ich czas czułości dobiegł końca, podeszli do kraty i zerknęli na korytarz, który wyglądał na pusty. Sam gad nie słyszał kroków czy rozmów, więc odważnie prowadził do prawdopodobnego wyjścia.
— Myślisz, że się odda?
— Wystarczy, że zacznie się przemiana, a duch od razu opuści jego ciało.
— A moc będzie nasza.
Krótka wymiana zdań należała do dwóch głównych czarowników, którzy już świętowali swoje "zwycięstwo", a owa rozmowa wydobyła się w pomieszczenia, obok którego przyjaciele musieli przejść. Na szczęście uczynili to na tyle cicho, że nikt tego nie usłyszał, dzięki czemu mogli iść dalej. W połowie swojej drogi dostrzegli wielkie wrota, które mogły być wyjściem na zewnątrz i choć mieli je na wyciągniecie ręki, nie udało im się do nich dotrzeć. Jeden z trzech czarowników musiał zauważyć brak więźniów, przez co ten nie oszczędzał swojej magii i dość wysokim natężeniem prądu poparzył bruneta, który po raz kolejny utracił przytomność. Jego przyjaciółkę spotkał podobny los, lecz stosowali słabsze taktyki, żeby "przypadkiem" nie zabić osoby, która może doprowadzić bruneta do przemiany.
  Kolejny przepływ silnego napięcia doprowadził ciemnowłosego do wybudzenia, lecz nie znajdował się przed bramą wyjściową, tylko w chłodnym lochu, który przepełniony był zapachem śmierci. Sam mężczyzna był przypięty do ściany z rękoma po bokach, a nogami spętanym wzdłuż, natomiast jego tors został całkowicie pozbawiony koszulki, gdyż właśnie tam znajdował się wypalony znak umarłych. Mężczyzna szybko rozejrzał się po pomieszczeniu, a jego niespokojny wzrok zatrzymał się na krześle, na którym siedziała blondwłosa przyjaciółka. Kobieta zaraz odzyskała przytomność i choć próbowała wyrwać się ze skórzanych zapięć, robiła to marne tracąc jedynie siły.
— Przepraszam Manon — rzekł cicho mężczyzna — Tylko jedna może wyjść stąd żywa — dodał i gdyby tylko miał an to siły, uroniłby kilka ciężkich łez.
— Nie, damy radę wyjść stąd oboje — stwierdziła uparcie.
— Nie, nie damy.. — jęknął gad, gdy tylko usłyszał kroki czarowników.
Gdy pancerni weszli ciężkim krokiem do lochu, para przyjaciół poczuła na sobie nieprzyjemny chłód, który zawsze towarzyszył umarłym. Od razu przystąpili do bolesnego rytuału, używając jedynie magii, a konkretnie stopniowego stwarzania bólu w ciele ciemnowłosego. Żeby efekt przemiany był pewny, przystąpili także do tortury nad Manon, której nieprzyjemny jęk jeszcze bardziej rozwścieczał Connora, i choć ten chciał coś powiedzieć, nie mógł wydusić z siebie żadnego słowa, oprócz bolesnego krzyku.
Po pewnym czasie, gdy czarownicy uznali, że to trwa zbyt długo, zwiększyli poziom bólu u obu więźniów, przez co głos mężczyzny przybrał barwę warczenia. To wtedy jeden z trzech umarłych wypowiedział zaklęcie dość donośnym tonem, a ciało ciemnowłosego delikatnie się uniosło. Siła magii była na tyle duża, że cały teren zamku zaczął się trząść.. lecz nagle wszystko ucichło. Cisza przed wybuchem, a następnie sam wybuch, który skutecznie pozbawił przytomności trzech czarowników oraz wszystkich ich żołnierzy w zamku. Ciało nieprzytomnego Connora bezwładnie zawisło na łańcuchach, a głowa skierowała się ku dołu, przez co łatwo było dostrzec stróżkę krwi, która powoli spływała z ust ciemnowłosego..

Manon?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics