26.08.2019

Od Kangsoo CD Liama

Patrzył na to wszystko ze zmieszanymi uczuciami, zastanawiając się, jak dużego miał pecha, że został wciągnięty w taką sprawę. Nie był typem, który na takie przygody natrafiał bardzo często, jego sprawa wyglądała inaczej - on próbował wieść spokojne życie, mając do czynienia z dziwnymi nadnaturalnymi rzeczami możliwie jak najrzadziej. Chciał, by to go nie dotyczyło, by nikt nie interesował się tym, czym był, skoro on nie chciał tego wiedzieć od innych. Ale oczywiście, życie lubiło w niego rzucać cytrynami.
Spojrzał na Liama, który właśnie gdzieś ciągnął ze sobą nastolatka. Wziął do rąk torbę z ubraniami i podążył za nim. W tym momencie niezbyt wiedział, co robił, działał trochę podświadomie. Sytuacja przybrała taki obrót, że prawdopodobnie sprawa podwiezienia go do domu została przesunięta na później. Ale nie przeszkadzało mu to. On sam zapomniał, że trochę wcześniej spieszył się do domu z powodu Geuma, który czekał na ciastka. Teraz myślał tylko o tym, co tu zaszło - pewien nastolatek w formie smoka zrobił bałagan na drodze, Liam, którego dzisiaj poznał, okazał się być również smokiem i zapanował nad zdarzeniem, po czym postanowił chłopaka gdzieś zabrać, a Kangsoo poszedł za nim, bo myślał, że może choć trochę pomoże i się w czymś przyda.
Liam posadził nastolatka na tylnym siedzeniu swojego Mercedesa i zamknął drzwi, wzdychając ciężko. Odwrócił się na pięcie, gdy nagle dostrzegł idącego do niego Koreańczyka. Gdy tamten już był tuż przy nim, wziął od niego torbę i schował do auta. Zamknąwszy bagażnik, powrócił wzrokiem na Kangsoo, przyjrzał mu się. Wtem otworzył nieco szerzej oczy, jakby właśnie sobie o czymś przypomniał.
- A, Kangsoo - rzekł. - Miałem cię podwieźć...
- Nic się nie stało - odparł Kangsoo, kręcąc głową. - Jeśli to nie problem, to mogę pojechać z tobą.
Samochody zaczęły powoli się rozjeżdżać. Jedne jechały przed siebie, drugie zawróciły, a kilka wyminęło czarnego Mercedesa. Mundurowi również postanowili się zbierać, choć robili to dosyć niechętnie, z pewnymi, trudnymi do określenia minami. Tymczasem Kangsoo stał i spoglądał na wyższego od niego mężczyznę w milczeniu. Liam wyraźnie się nad czymś zastanawiał, zapewne czy pozwolić Koreańczykowi jechać czy nie. Oryginalnie miał go po prostu odwieźć, a zrobiła się z tego skomplikowana sytuacja. Kangsoo, szczerze mówiąc, również nie wiedział, co z tym zrobić, ale o dziwo powrót do domu już nie był jego priorytetem. Myślał, że może się do czegoś przydać. Był zdania, że co dwie głowy, to nie jedna, więc według niego jego obecność mogłaby coś dać. Liam na pewno poradziłby sobie bez niego, gdyby nastolatek zaczął atakować czy cokolwiek, ale w przypadku zbierania informacji wcześniejsze nastraszenie chłopaka mogło okazać się później problemem.
Wreszcie Liam rzekł:
- No... Nie wiem. Chodzi o to, że młody może być niebezpieczny...
Kangsoo ukradkiem spojrzał na nastolatka. Ta, mógł być niebezpieczny. Nawet, jeśli teraz wydawał się być niegroźny, dalej istniała szansa, że znowu wpadnie w szał. Z jednej strony Kangsoo się go poniekąd obawiał, lecz z drugiej ufał swoim zdolnościom i miał nadzieję, że w razie czego odpowiednio szybko zareaguje. Wcześniej nie zrobił niczego tylko dlatego, że Liam bez problemu się nim zajął, ale gdyby atak miał dosięgnąć jego, na pewno zdążyłby się obronić. Słaby pod tym względem to on nie był.
Przestąpił z nogi na nogi, zwilżając językiem usta. Zaczął obracać na palcu pierścień, cytryn z każdym ruchem pod innym kątem odbijał promienie słoneczne. Liam spojrzał na kamień, Kangsoo to zauważył, dlatego trochę zbyt gwałtownym ruchem schował ręce do kieszeni bluzy.
- Mam zdolność, która może się przydać - powiedział w miarę spokojnie, choć w rzeczywistości z pewnym trudem przepuścił te słowa przez gardło. - Bariera. Może albo obronić nas albo powstrzymać jego przed zrobieniem bałaganu czy coś w ten deseń - dodał ciszej. - Poza tym, czasami przydaje się osoba postronna. We dwójkę może więcej informacji z niego wyciągniemy.
Nie miał pojęcia, czy powiedzenie o jednej z jego mocy było dobrym pomysłem, ale myślał, że później z tego powodu nic złego nie powinno się stać. Co on zrobi z wiedzą o tym, że potrafię stworzyć barierę? Na pewno nic przeciwko mnie. To przecież nie jest tak nadzwyczajne jak bycie smokiem ani nic.
Liam delikatnie skinął głową, jakby gdzieś tam się z czymś zgadzał. Chwilę stał nieruchomo, zapatrzony w tylko sobie znany punkt, po czym odparł:
- No... No dobra. Jak chcesz, to możesz jechać.
Zaczął rozglądać się, pewnie sprawdzając, czy już wszyscy się rozjechali, włącznie z Sopportare. Kangsoo z kolei spojrzał na siedzącego w samochodzie nastolatka. Młody spoglądał w dół, gdy nagle podniósł głowę. Obydwoje wymienili się spojrzeniami, w tym momencie Koreańczykowi przypomniały się słowa: Masz przyjemny zapach. Dalej go to dręczyło, wciąż nie wiedział, o co dokładnie mu chodziło.
- Naprawdę mam przyjemny zapach? - powiedział cicho do siebie.
- Hm?
Zaskoczony Kangsoo podniósł wzrok na Liama, który patrzył na niego pytająco. Odruchowo zwilżył językiem usta. Usłyszał to, aish!
- Ach... - na chwilę zamilkł, uciekając wzrokiem gdzieś na bok. - Mówiłem do siebie...
Czyżby to były jakieś wyostrzone zmysły smoków? Pewnie tak.
Kangsoo będzie musiał być przy nim ostrożniejszy.

Liam?
takie trochę słabe, wybacz

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics