2.09.2019

Od Claudii CD Matthiasa

Godzina 5:05. 
   Wraz z rozbrzmieniem piątego budzika, Claudia obudziła się z krainy snu i wyciszyła irytujący dźwięk, który z dnia na dzień coraz bardziej ją denerwował. Głęboko westchnęła i nie chcąc dalej spać, podniosła się do siadu, niczym robot na taśmie testowej. Przez sny, które ją dręczyły, była w połowie żywa i gdyby nie praca, której potrzebuje, poszłaby dalej spać, mając gdzieś cały otaczający ją świat. Tego jednak nie mogła uczynić i widząc, jak czas szybko leci, wstała leniwym krokiem, żeby się ogarnąć.
Godzina 5:45.
   Dopiero głośne trzaśnięcie drzwiami Granda ocknęło Clau, która za wygodnie rozsiadła się w fotelu kierowcy, przez co tej znów zachciało się spać. Cicho westchnęła, odkładając przy tym czarną torbę na siedzenie obok, lecz gdy chciała odpalić silnik, okazało się, że klucz jest za daleko, a znaczyło to, że zostały w domu. Nie mając za wiele czasu, kobieta szybkim krokiem przeniosła się do salonu, gdzie znalazła wspomnianą zgubę. Ze spokojnym oddechem wróciła do pojazdu, którym mogła w końcu udać się w kierunku biura.
Godzina 5:55.
   Jak się okazało, Calu trafiła na niezły korek jeszcze przed wjazdem do miasta. Nigdy wcześniej nie odnotowano spóźnienia szatynki, więc ten jeden raz jej nie zaszkodzi. Postanowiła jednak powiadomić o tym swojego szefa, dzwoniąc do niego.
— Cześć. Mogę się spóźnić do pracy, bo trafiłam na korek przed miastem.
Właśnie słyszałem o wypadku w Twojej okolicy. — oznajmił spokojnie — Ale akurat zmierza tam jeden oddział naszych. Możesz włączyć sygnał i sprawdzić, co tam się dzieje? — spytał dość niepewnie.
— Jeśli to wyciągnie mnie korku. — odpowiedziała rozglądając się po drodze — W takim razie jadę. Do zobaczenia.
Po rozłączeniu się przez samochodowy komunikator, Clau umieściła na dachu bezprzewodową lampę, a następnie uruchomiła oba sygnały, w tym dźwiękowy, który różni się od policyjnego. Od razu większość auto zjechało na bok, przez co kobieta mogła bez problemu dojechać do miejsca zdarzenia. Godzina 6:01.
Będąc na miejscu, szatynka zauważyła dwóch nadnaturalnych, którzy toczyli między sobą walkę ognia, niszcząc przy tym pobliskie auta. Wtem na miejsce dojechał wcześniej wezwany oddział, który od razu przystąpił do akcji, neutralizując agresywnych mężczyzn. Claudia będąca na miejscu, spisała protokół oraz świadków zdarzenia, którzy z chęcią współpracowali z policjantką, co nie zawsze się zdarza.
Godzina 13:12.
   Przerwa obiadowa była dla kobiety zbawieniem, gdyż przez część dnia żyła o jednym bananie oraz jabłku, które zdążyła zjeść w korku. Ciepły posiłek zdecydowanie poprawił jej humor i nie wyglądała już tak, jakby chciała kogoś zabić, chociaż z przeciągu sześciu godzin mieli osiem wezwań, z czego trzy z nich były fałszywe i choć Clau jest uważana za spokojną osobę, przed obiadem targały nią nerwy.
— Już lepiej? — spytał starszy mundurowy, który dosiadł się do stolika kobiety.
— Tak — odpowiedziała krótko odsuwając od siebie pusty talerz — Nawet smakowało — dodała zerkając na towarzysza.
— Głodnemu wszystko smakuje — rzekł z krótkim śmiechem, na co szatynka delikatnie uniosła kąciki ust, żeby nie wyjść na gbura.
— Mamy jakieś kolejne wezwania? — spytała kobieta przeglądając swój notesik ze sprawami.
— Na szczęście nie mamy, ale.. — cicho westchnął — Przyjdą jacyś cicho ciemni przed trzecią.
— Ludzie z zakonu. — poprawiła mundurowego — Wiem, szef mi o nich wspominał.
— A wiesz, w jakiej sprawie? — dopytał półszeptem.
— A mam gdzieś napisane "Tablica informacyjna"? — uśmiechnęła się ironicznie, gdzie w odpowiedzi uzyskała spokojny śmiech mężczyzny.
Godzina 14:45.
   Siedząca w oknie szatynka, zauważyła, jak kilka ciemnych pojazdów parkuje na parkingu siedziby i gdyby nie widziała o zakonie, stwierdziłaby, że to mafia lub niezapowiedziany bal przebierańców.
Wszyscy członkowie Sopportare proszeni są do sali konferencyjnej.
Komunikat, który rozbrzmiał przez radio umieszczone przy pasie, ocknął kobietę z zamyślenia, wymuszając przy tym ciche westchnięcie jasnowłosej. Poprawiła swój pas bojowy znajdujący się w pasie oraz na prawym udzie, przy którym znajdowała się broń palna.
Idąc w kierunku wspomnianego miejsca, Clau wstąpiła jeszcze do łazienki, żeby obmyć dłonie i pozbyć się ewentualnych rozmazań pod oczami.
Godzina 14:55.
   Gdy szatynka znalazła się w sali konferencyjnej, zastała sporą grupę gości, którzy wstąpili w skromne progi Sopportare. Z jednej strony czuła się przy nich niepewnie, głównie przez spojrzenia młodych adeptów, które krążyły po całym pomieszczeniu. Z drugiej strony nie mogła się ich bać, gdyż w razie agresji, oni będą tymi mrówkami, które utknął pod wielkim meteorytem. Oczywiście kobieta nie ma zamiaru się przy nich wywyższać, a raczej współpracować, gdyż jak się okazało, sprawa dotyczy obu zgromadzeń.

Matthias?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics