Już miała chwytać za torebkę, by odszukać w niej telefon i zadzwonić do klientki, gdy tuż przed nią zatrzymało się Bugatti.
- Może cię podwieźć? - Spojrzała na kierowcę, którym okazał się być nikt inny, a Harry Hudson.
Szybko rozważyła wszystkie za i przeciw. Słysząc jednak powstający na przystanku szum i nie mając ochoty na kolejną sytuację rzędu tej ze sklepu, skinęła głową, otworzyła drzwi i wsiadła.
- Dziwnie często na siebie wpadamy. Za pierwszym razem wręcz dosłownie. - Mruknęła, zapinając pasy.
- Najwyraźniej los tak zadecydował. A z nim się nie dyskutuje. No dobrze, gdzie chcesz dotrzeć?
- Gdybym wiedziała, że hobbystycznie, oprócz aktorstwa, śpiewania, pisania tekstów i pozowania zdjęć, prowadzisz tak elegancką taksówkę, już dawno bym wzięła twój numer. - Roześmiała się cicho.
Cholera, Gwynneth, pamiętaj, że jesteś sukkubem i w twoich ustach to brzmi jak flirt!
Szybko sprawdziła w telefonie dokładny adres i mu go podała.
Jechali, trochę milcząc, trochę niezobowiązująco rozmawiając. Podróż była znacznie szybsza, niż jechałaby busem. Była więc na miejscu nawet kilka minut przed czasem, nawet mimo tego, że trochę czasu spędzili w korku.
Otwierając drzwi znowu uśmiechnęła się do niego.
- To ile jestem winna? - Kontynuowała swój nieco idiotyczny żart z taksówką.
- Kawę razem. - Odpowiedział jej z zupełnie poważnym wyrazem twarzy i podał jej karteczkę, jak się okazało, wizytówkę. - Tu masz mój prywatny numer, zadzwoń, jak wyjdziesz.
Była zbyt oszołomiona, żeby zaprotestować. Skinęła głową, pożegnała się i wysiadła, zamykając za sobą drzwi.
U klientki spędziła półtorej godziny, omawiając szczegóły przyszłego wystroju wnętrz. Wychodząc, przypomniała sobie o wizytówce. Wyciągnęła ją i spojrzała na nią niepewnie.
Mogła się założyć, że za udostępnienie prywatnego numeru Harry'ego Hudsona mogłaby zarobić grube pieniądze. Ale z jakiegoś powodu nie pchało jej do takiego zarobku.
Wpisała numer i zadzwoniła na niego.
- Halo? - Usłyszała z głośnika smartfona.
- Cześć, tu Gwynneth.
- Ach, cześć. Stój przed tym budynkiem, gdzie cię wysadziłem, zaraz tam będę. - Rozłączył się od razu po wypowiedzeniu tych słów.
Zapisała w kontaktach jego numer. Nawet nie wiedziała w sumie dlaczego, ale mógł się przydać. Nawet jeśli nie do kontaktu z nim, to mogła za jakiś czas jednak sprzedać tę informację jakiemuś dziennikarzowi lub psychofanowi.
Wygooglowała go. Natrafiła na informację o samochodzie, którym za chwilę miała jechać po raz drugi. Bugatti La Voiture Noire, najdroższy samochód świata. No nieźle...
Po chwili wcześniej wspomniany pojazd znów stanął przed nią. Wyłączyła i schowała telefon. Wsiadła do samochodu.
Harry?
Brak komentarzy
Prześlij komentarz