30.09.2019

Od Connora CD Manon

   Gdy mężczyzna był gotów opuścić mieszkanie swojej przyjaciółki, ta nagle chwyciła go za rękę i złożyła delikatny pocałunek na jego ustach, czego Con się nie spodziewał. Oczywiście nie miał nic przeciwko takim pożegnaniom, a nawet mu się to spodobało, lecz czy odważyłby się uczynić to raz jeszcze? Nie wie. Dla tego też, gdy opuścił lokal blondynki, wspomniał sobie te przyjemne momenty, przez co na jego twarzy zawitał delikatny uśmiech z lekkim westchnięciem. To uczucie towarzyszyło mu aż do wyjścia z budynku, gdyż chłodny powiew wiatru pozbawił go rozgrzanego umysłu.
   Następnego dnia zjawił się w szkole i choć miał obawy co do swojej zdolności, spokojnie siedział w szkolnej ławce i notował notatki tak, jakby nic się kiedyś nie działo. Od czasu do czasu czuł na sobie wzrok chłopaków z klasy, lecz skutecznie to ignorował, co z czasem poskutkowało spokojem z ich strony. Z drugiej strony, to mogła być cisza przed burzą..
Gdy para przyjaciół opuściła salę chemiczną, Connor poczuł wibracje swojego telefonu, a gdy zerknął na jego wyświetlacz, zauważył powiadomienie o imprezie u Arthura. W myślach od razu odrzucił ten pomysł, lecz jego blondwłosa przyjaciółka miała inne zdanie na ten temat. Między nimi zaczęła się rozmowa odnośnie imprezy i choć mężczyzna zdecydowanie zaprzeczał, stopniowo przekonywał się do tego, lecz postanowił nadal droczyć się z kobietą.
— Wystarczy, że pójdziesz na imprezę z damą w opresji. — dodała zerkając na przyjaciela.
— A wiesz czym to się może skończyć? — podniósł znacznie jedną brew — Nie lubię mieć ludzi na sumieniu. — szepnął tykając delikatnie blondynkę w nos. 
— No to.. będziemy się starać, żeby do tego nie doszło. — stwierdziła patrząc na bruneta swoim słodkim spojrzeniem. 
— Niech Ci będzie. — mruknął z westchnięciem, na co ucieszona blondynka cicho pisnęła z zadowolenia — Ale teraz chodźmy na zajęcia. — dodał zaraz, poganiając przyjaciółkę. 
Po kilku godzinach lekcyjnych, nadszedł czas na sport, który Connor uwielbia, jednakże gdy dowiedział się, że w jego grupie jest także Arthur, trochę się zaniepokoił. Poltery niespokojnie krążyły wokół awanturnika i tylko czekały na jego błąd, choć brunet starał się je uspokoić swoją samokontrolą, co z czasem poskutkowało. Mając spokojną głowę, przystąpili do rozgrzewki, a następnie do gry w ręczną. Przydzielenie grup nie sprawiło większego problemu, gdyż może i Con jest trochę zamknięty w sobie, ale inni uczniowie z chęcią wybierają go do swojej drużyny, nie to co Arthur, który trafił do drużyny przeciwnej. Gdy zaczął się pierwszy mecz, brunet wraz z dwoma członkami jego drużyny, zdobywał punkty za punktami, co nie spodobało się przeciwnikom. Kolejne dwa mecze były bezproblemowe i oczywiście wygrane, co dało rozpoznać się po zmęczeniu Connor'a. Gdy jednak rozpoczął się czwarty, a zarazem ostatni, mecz, mężczyzna czuł, że przeciwna drużyna coś kombinuje, co oczywiście jemu się nie spodobało. W przeciągu zaledwie kilku minut, został dwa razy pchnięty, lecz to nie zdołało wytrącić go z równowagi, lecz to, co zrobił Arthur, zmroziło większości ludzi na sali. Gdy gad był już w powietrzu, żeby oddać rzut do bramki, wtem awanturki uczynił to samo i celowo pchnął bruneta w drewnianą osłonę na ścianę, która pod jego ciężarem dosłownie się rozwaliła. Głośny pisk w jego głowie całkiem go zdekoncentrował i choć chciał się podnieść, nie potrafił utrzymać równowagi nawet na czworaka, co poskutkowało przewróceniem się na plecy. Od razu podbiegli do niego ci normalni uczniowie oraz nauczyciel, który próbował ocucić oszołomionego gada, co zaraz podziałało i ten odzyskał świadomość. 
— Dasz radę dalej grać? — spytał nauczyciel, gdyż Con podniósł się z podłogi. 
— A chce Pan mieć trupa na sali? — spojrzał na mężczyznę znacznym wzrokiem — Spasuje na dzisiaj. — dodał, po czym zszedł z sali prosto do szatni. 
Zajęcia bruneta skończyły się koło godziny pierwszej, lecz jego przyjaciółki kończyła dopiero za godzinę, więc ten postanowił na nią poczekać, żeby omówić całą tą imprezę u awanturnika. Ten czas spędził ma świetlicy, gdzie szkicował dziwne kreatury na kartce w zeszycie, a jednocześnie uspokajał się po niedawnej akcji na sporcie, o której z chęcią by zapomniał. 
Z zamysłu wybudził go dźwięk dzwonka, który rozbrzmiał na szkolnym korytarzu. Wtem wstał i skierował się w umówione miejsce, w którym zaraz pojawiła się blondwłosa przyjaciółka. 
— Coś Ty taki.. niemrawy? — spytała kobieta przyglądając się brunetowi. 
— Sprawdzałem trwałość drewnianej osłony na sali podczas sportu.. — odpowiedział wracając wzrokiem na Manon, która posłała tylko pytające spojrzenie — Arthurowi znowu odwaliło. — dodał wzdychając. 
— Ten to się nigdy nie ogarnie. — mruknęła kobieta — Czyli nici z imprezy. — dodała ukrywając smutek. 
— Pójdziemy, spokojnie. — zapewnił ją — Właśnie mieliśmy omówić ten temat. — stwierdził zaraz, gdy kierowali się na parking. 
— Jesteś pewny? — spojrzała na niego.
— Tak. Najwyżej będzie ciekawiej z polterami. — mruknął cicho prychając — Jako, że nie będę tam spożywał alkoholu, to możemy pojechać do niego Twoim autem, jeśli to nie problem. — dodał wyjaśniając.
— Nie widzę tutaj problemu, więc można tak zrobić. — delikatnie się uśmiechnęła. 
Po dogadaniu się co do godziny oraz miejsca spotkania, ich drogi się rozeszły. Connor pojechał od razu do domu, łamiąc po drodze większość przepisów drogowych, żeby choć trochę się wyładować. Na szczęście nie spotkał żadnego patrolu, co znacznie poprawiło humor brunetowi, a poczuł się jeszcze lepiej, gdy zobaczył na swoim koncie pieniądze za ostatnie murale. W pewnym stopniu nawet zapomniał o sytuacji na sporcie, co było dobrym znakiem.
   Gdy oby dwoje zjawili się pod domem Arthura, zastali tam kilka aut oraz dość spory tłum ludzi, a sam dom wyglądał na niewielką wille. Widać, że awanturnik jest rozpieszczonym bachorem i nie wie, co to jest prawdziwe życie. Pewnie dla tego tak w szkole cwaniakuje. 
— Byleby nie dać się sprowokować. — szepnął brunet, po czym delikatnie dotknął swojej kieszeni od bluzy, gdzie spokojnie spoczywał czarny kastet.
— Idziemy? — spytała nagle Manon.
— Tak. — odpowiedział krótko i delikatnie uśmiechnął się do blondynki.

Manon? c:

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics