9.09.2019

Od Michaela CD Any

   Gdy ciasta oraz torty znalazły się w cukierni, a Ana została odwieziona do swojego domu, Michael mógł wrócić do swojego mieszkania, gdzie od razu wskoczył pod prysznic i przebrał się w luźniejsze ubranie, żeby móc odpocząć przy lampce wina oraz dobrej książce. W międzyczasie pisał z Natalie, która standardowo obrażała demona, co jemu oczywiście nie przeszkadzało.
Przez najbliższe trzy tygodnie, Michael pracował podwójnie, od rana w szkole do wieczora w pubie, gdyż jeden z pracowników poważnie zachorował, przez co brunet musiał go zastąpić. Przez ten czas nie miał okazji spotkać się Aną, lecz od czasu do czasu wymieniali się wiadomości, przez co brunet często zasypiał z uruchomionym telefonem. Wszystko to się zmieniło, gdy do pubu wrócił pracownik, a w szkole miał mniej zajęć, dzięki czemu czas wolny spędzał na odpoczynku lub rajdach po mieście. I choć brunet ma nieprzyjemną przeszłość, a wraz z tym kilka problemów, teraz stał się spokojniejszy i nie popada w furię, co może potwierdzić sam dyrektor akademii. W końcu jest nauczycielem samokontroli i pomimo posiadania takiego alibi, ktoś chcę zniszczyć życie demona. Zaczynając od podpalenia lokalu oraz uszkodzenia pojazdu, kończąc na brutalnym pobiciu bruneta.
Po tym wszystkim znalazł się na policji z zakutymi rękoma i choć był niewinny, mundurowi wciskali mu popełnienie winy.
— Dla czego nie chcesz się przyznać, Crowley?
— Do czego mam się wam przyznać? — spytał spoglądając na policjanta.
— Pobicie bezbronnych ludzi, z czego dwóch zmarło w szpitalu. — wyjaśnił — Ślady na miejscach zbrodni pasują do Twojej natury. Dobrze znamy też Twoją przeszłość.
— Zmieniłem się. — rzekł w powagą — Kontroluje już siebie. Jestem nauczycielem i właścicielem pubu, niedługo może mieć nawet rodzinę. — wyjaśniał demon. — Naprawdę myślicie, że teraz mógłbym coś takiego zrobić?
— Ślady na to wskazują. — uparł się mundurowy.
— Jest wielu demonów w Seattle i gdybym mógł, wskazałbym wam ich wszystkich. Swój swojego zawsze rozpozna. — rzekł spokojniej.
Gdy policjant chciał coś powiedzieć, do pokoju przesłuchań weszła Brendle, szefowa Sopportare, która wcześniej stała za lustrem i słuchała słów demona. Wzrokiem przegoniła policjanta i pozostała sama z Michaelem.
— Myślisz, że byłby do tego wszystkiego zdolny? — rzekł demon patrząc na znajomą twarz.
— Harris już dawno posadziłby Cię na krześle. — powiedziała kobieta i siadła naprzeciwko mężczyzny — Ja natomiast mam inny plan.
— Czyli mi nie wierzysz?
— Słuchaj Michael. — odparła stanowczo — Wypuszczę Cię, ale tylko pod jednym warunkiem.
— Mam znaleźć sprawcę zamieszania?
— Zgadza się. Mam tylko nadzieję, że nie popełniam błędu. — westchnęła uwalniając dłonie demona.
— Przyniosę wam go żywcem. — zapewnił brunet pocierając nadgarstki.
— Dobrze. Powiem, że ktoś Cię wykupił, a teraz spadaj, zanim się rozmyślę. — rzuciła kobieta, odwracając wzrok od demona.
Michael opuścił pokój przesłuchań i skierował się do wyjścia, a że o tej porze korytarze budynku są raczej puste, wyszedł na zewnątrz bez większego problemu. Ze względu na fakt, że jego auto jest w serwisie, a motocyklem strach jeździć, musiał przejść się pieszo pomiędzy ciemnymi uliczkami miasta. W głowie miał wiele pytań bez odpowiedzi, przez co życie demona zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni, czego ten się raczej nie spodziewał. Lecz widział jedno - droga do domu nie będzie bezpieczna. Gdy wszedł w jedną z szerokich uliczek między wieżowcami, zaczepiło go kilku obcych ludzi, których twarze skrywały się pod czarnymi maskami. Crowley już wiedział, że dojdzie do bójki, dla tego też od razu uwolnił swoje skrzydła i z miejsca wzbił się w powietrze, znikając przy tym w pobliskiej ciemności. Gdy poczuł się ścigany przez obcych ludzi, oddał się demonowi, który zniknął niczym kropla w morzu, zmieniając swoją postać w niematerialny byt.
Ucieknij gdzieś.. w bezpieczne miejsce. — pomyślał Michael, który pod względem mocy znacznie osłabł.
Owa słabość z czasem przeszła na Demona, który z czasem zaczął tracić wysokość, lecz jego puste spojrzenie widziało już dobrze znaną im posiadłość. Kilka razy machnął dużymi skrzydłami, lecz to nie wystarczyło, żeby bezpiecznie wylądować, co skończyło się mocnym uderzeniem o ziemie. Przez prędkość, z jaką leciał Demon, jego ciało posunęło się kilka metrów dalej, pozostawiając za sobą wgłębienie w ziemi. Skrył skrzydła i obrócił się na plecy, by móc spojrzeć na dom Any, który znajdował się kilka kroków od padłego bytu. Ten podniósł dłoń i posłał czarnego kruka do kobiety, z nadzieją, że ta podąży za skrzydlatym towarzyszem bruneta..

Ana? c:

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics