26.09.2019

Od Eliotta CD Ashtona

Chłopak gładził kciukiem ramię Ashtona i cicho westchnął na wspomnienie treningu. Wciąż mieli sporo pracy i misję do wykonania i choć Eliott nie do końca to wszystko rozumiał, chciał pomóc ukochanemu. Szkoda jedynie, że muszą z tego powodu przerywać swoje popołudniowe leniuchowanie. Co tu kryć, ogar zdecydowanie preferował wylegiwanie się w ciepłym łóżku zamiast jakiejkolwiek pracy fizycznej. Głośno westchnął opierając głowę o rozwaloną czuprynę Asha.
- No tak, trening - mruknął z widocznym niezadowoleniem.
- Wiesz, że nie musisz tego robić, tak? Sam proponowałem ci odstąpienie od tego pomysłu - odparł od razu wtulając się w ramię starszego.
- Nie! Ja chcę to zrobić - po tych słowach blondyn zerwał się na równe nogi przy tym zabierając czarownikowi oparcie, który opadł na poduszki - Kilka chwil stąd jest mały las, gdzie będę mógł poćwiczyć. Wezmę tylko coś do picia, może jedzenia.
Jego głos roznosił się po całym mieszkaniu, gdy łaził i zbierał potrzebne rzeczy do plecaka. Zabrał dwie butelki wody, jakieś ciastka, które znalazł w kuchni i duży koc, gdyby zrobiło się zbyt zimno. Gdy wydawało mu się, że wszystko już wziął, przytrzymał się i spojrzał na bruneta, który lekko, prawie niezauważalnie szczękał zębami. W końcu miał na sobie tylko bawełnianą bluzkę, a za oknami było widać już kolorowe korony drzew. Eliott cmoknął z niezadowolenia i zaraz wrócił do salonu ze swoją dużą, ciepłą bluzą.
- Łapy do góry - nakazał, gdy nad nim stanął z całkiem poważną miną.
Ashton bez większych protestów postąpił jak poprosił go muzyk, dzięki czemu można było nałożyć na niego bluzę. Gdy głowa młodego przeszła przez materiał, jego włosy ułożyły się w bardzo śmieszny, ale jednocześnie słodki sposób. Na ten cały widok Eliott nie mógł powstrzymać głupiego uśmiechu i rumieńca, który zawładnął jego twarzą.
- Przestań być taki uroczy, Ash. To się robi niezdrowe - skomentował kręcąc powoli głową i zarzucił plecak na ramię.
- Nic na to nie poradzę - z uśmiechem wzruszył tylko ramionami i pomaszerował do drzwi, żeby założyć buty.

    Niedługo później byli już w drodze do lasu. Przed nimi wesoło hasał Rhino, bo Eliott oczywiście nie miał serca zostawiać go samego. Swymi czasy i tak zbyt często go opuszcza, a później ma przez to wyrzuty sumienia. Obecnie przynajmniej pokazywał im drogę i ostrzegał przed ewentualnymi niebezpieczeństwami w postaci starych pijaków sypiających pod drzewami. Swoją drogą całkiem niedługo miało robić się ciemno, więc nie mieli zbyt wiele czasu, ale wciąż wystarczająco, żeby nieco poćwiczyć. Na miejscu wybranym przez Ashtona, ogar przysiadł na dużym głazie obserwując jak jego ukochany zabiera się za przygotowania do treningu. Obserwując tak każde jego poczynanie uznał się za wielkiego szczęściarza mając kogoś takiego u swego boku, ale jednocześnie bał się, że to tylko chwilowe zauroczenie ze strony młodszego. To wszystko działo się tak szybko i niespodziewanie, że mogło okazać się złudne. Zestresowany Eliott nieco zmarszczył brwi i spuścił wzrok w ziemię nie wiedząc co o tym myśleć. Od dłuższego czasu darzył Ashtona poważniejszym uczuciem i jakby teraz ktoś mu to odebrał pewnie by się nie pozbierał i to przez długi czas.
- Hej? - usłyszał, więc podniósł smutne spojrzenie na czarownika - Coś tak spochmurniał?
- Nic… Po prostu - odwrócił wzrok nie wiedząc co powiedzieć, przecież nigdy nie był dobry w takie rozmowy o uczuciach i to pewnie dlatego nigdy nie był w związku - Boję się, że mnie zostawisz i że to wszystko okaże się nieprawdziwe - dodał pocierając nieco zmarźnięte knykcie.
Z jednej strony nie chciał otrzymywać odpowiedzi od Asha, bo jeżeli okazałaby się negatywna, ten prawdopodobnie by się załamał. W końcu czarownik ma w sobie tyle zalet, że mógłby mieć każdego. Dlaczego więc wybrał akurat żałosnego muzyka, który ledwo na siebie zarabia, a przy sobie nie ma żywej duszy prócz odratowanego psa?


Ashton? Troszku krótkie i długo zwlekane :C

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics