11.09.2019

Od Eliotta CD Ashtona

     Chłopak od razu po przebudzeniu, wstał z łóżka i pomaszerował do łazienki. U niego to zdarza się dosyć rzadko, że z taką chęcią wyłania się spod koców. Zazwyczaj ucina sobie kolejną drzemkę lub leży przez kolejne pół godziny przeglądając internet. Tym razem jednak miał dobry powód, żeby się ruszyć i zacząć ogarniać. Cały czas myślał tylko o tym, aby dobrze ugościć Ashtona i nie sprawić, by pomyślał, że jego dom to jeden wielki chlew. No, jeżeli sam budynek i sąsiedztwo nie zwiastowały najgorszego. Eliott pełen energii wziął szybki prysznic i ubrał się w luźne ubrania, żeby od razu po wysuszeniu włosów pójść na zakupy. Wcześniej kilkakrotnie otwierał lodówkę w poszukiwaniu czegoś, z czego będzie można przyrządzić coś dobrego, ale niczego się nie doszukał. Zabrał więc kluczyki do auta i przy okazji Rhino do towarzystwa, po czym pospiesznie zbiegł po schodach. Wpuścił psa do środka i sam zasiadł na miejscu kierowcy zagapiając się przez chwilę na telefon. Wyszukiwał jakiegoś wytwornego dania, które z łatwością będzie mógł przyrządzić. Bardzo mu zależało na dobrym wrażeniu Asha i żeby posiłek mu posmakował. Co graniczyło z cudem, gdyż Eliott raczej kiepsko gotował. Miejmy nadzieję, że po ich spotkaniu nikt nie skończy z jakimś zatruciem. W końcu ruszył z miejsca doszukując się składników spaghetti po bolońsku. Nie było to jakieś wymyślne danie, ale kto nie lubi makaronu z sosem, prawda?
     Eliott. Eliott zdecydowanie nie lubi makaronu z sosem, a stwierdził to, gdy stał nad patelnią pełną mięsa obserwując kuchnię, w której narobił okropnego bałaganu. Blondyn oczywiście nie pomyślał i posprzątał wszystko przed gotowaniem, zamiast po. Warknął głośno, gdy olej prysnął z patelni i poparzył go w rękę. Można powiedzieć, że jego danie popisowe było do wywalenia, gdyż makaron rozgotował się na miękką papkę, a mięso było spalone. W momencie, gdy chciał wrzucać do gotującej się wody kolejną garść makaronu, usłyszał pukanie do drzwi. Zamarł na chwilę zerkając na zegarek. Było już tak późno?! Dopiero co wrócił ze sklepu, a Ashton zjawił się już pod jego drzwiami. Spanikowany zdjął swój obciachowy fartuch w psie kości i rzucił go na krzesło, po czym zapominając wyłączyć kuchenki pognał do drzwi o mało nie uderzając o szafkę. Otworzył chłopakowi i zanim zdążył go przywitać, ten rzucił mu się na szyję jakby w obawie przed czymś. No, nie ma co mu się dziwić. Gdy Eliott wprowadzał się do tego mieszkania, też nie był przekonany do okolic, ale z czasem nauczył sobie z tym radzić. Zaskoczony z zadowoleniem odwzajemnił pocałunek, po czym opuścił dłonie na biodra bruneta przyglądając mu się z uśmiechem.
- Kupiłem coś dla nas. Mam nadzieję, że lubisz słodkie rzeczy, te bezy są najlepsze w całym Seattle. Jaki mamy plan na dzisiaj? - wyjaśnił unosząc reklamówkę z zawartością ku górze.
- Bezy? Jeszcze pytasz? - ujął jego twarz w dłonie i czule ucałował jego czoło, nagle jednak zastygając - O nie! - momentalnie oderwał się od chłopaka i pognał do kuchni.
Jak się można było spodziewać, jedzenie było jeszcze bardziej do wywalenia niż przedtem i nie było żadnych szans na odratowanie go. Eliott powstrzymał się od uderzenia pięścią w blat i tylko wypuścił ciężko powietrze szybko wszystko sprzątając. Postarał się jak najszybciej wrócić do Asha, który już siedział na kanapie i drapał Rhina za uchem. Blondynowi nieco poprawiło to humor, ale nadal zrezygnowany opadł na kanapę obok nastolatka zmuszając psa do zeskoczenia na podłogę.
- Mam nadzieję, że nie lubisz spaghetti? - westchnął z żalem spoglądając na Ashtona.
Tak mu zależało na ciepłym przyjęciu gościa, ale wszystko poszło jak zawsze, czyli do bani. Kto w ogóle nie umie zrobić makaronu z sosem?! Chyba tylko taki nieudacznik jak Eliott.
- Nie przepadam, spokojnie - zauważając jego smutną minę, młodszy lekko go przytulił uśmiechając się pobłażliwie.
- No dobra. W takim razie bezy i filmy? - odsunął się zerkając w jego błękitne oczy, od których zawsze tak ciężko było mu się oderwać.
Młody pokiwał wesoło głową, więc Eliott podniósł się, żeby podłączyć laptopa do dużego telewizora i wyszukać jakiś film, który zaciekawi ich obu. Dopytał się czarownika o zdanie, a gdy otrzymał odpowiedź, włączył zaproponowany film i zajął miejsce obok niego. Przez kolejną godzinę oglądali film zajadając się pysznymi bezami i ogar musiał przyznać swojemu chłopakowi rację. Były one chyba najlepsze na całym świecie, a gdy się skończyły, z żalem obserwował jak Ashton odkłada puste opakowanie. Połowę filmu siedzieli w pewnym odstępie i dopiero teraz zaczęło to blondynowi przeszkadzać. Film nawet go interesował, jednak do czasu, gdy poczuł słodki zapach nastolatka. Cóż, bezy się skończyły, więc musiał wziąć się za kolejną słodycz i to nawet lepszą. Powoli podsunął się do skupionego na akcji filmu Asha i musnął go czubkiem nosa w szyję, po czym uniósł na niego wzrok obserwując jego reakcję. Jak się okazało, ten gest nie wyrwał go z transu, więc muzyk musiał się bardziej postarać. Przysunął się bliżej tym razem składając na szyi chłopaka długi pocałunek, po czym kolejny wyżej, na linii szczęki. Nie przestawał go irytować do momentu, kiedy Ashton się w końcu odezwał.
- Eliott! Oglądaj - zganił go lekko odpychając go jedną ręką.
- Oglądam cały czas - mruknął mu do ucha gdy chciał go objąć.
- Ach tak? W takim razie co powiedział przed chwilą główny bohater? - położył mu rękę na torsie żeby ich rozdzielić i wysoko unosząc brwi oczekiwał na odpowiedź.
- Główny bohater, ta? - przełknął ślinę zerkając kątem oka na telewizor - A który to właściwie? - dodał z głupim uśmiechem.
Ashton tylko odepchnął go tym razem mocniej i odsunął się na drugi koniec kanapy udając urażonego. Eliott cicho się zaśmiał starając się odwzorować jego wkurzoną minę. Czarownik zerkał na niego kątem oka i widocznie powstrzymywał się od śmiechu, ale przecież nie mógł sobie na to pozwolić.
- Ciężko się skupić na filmie jak ktoś taki siedzi obok mnie - dodał po chwili wzruszając ramionami i opierając się o poduszki spojrzał na ekran.

Ashton?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics