Z myśli wyrwał mnie dźwięk telefonu. Znajomy do mnie napisał, czy przyjdę dziś do klubu na imprezę. Odpisałem mu, że będę. Spojrzałem na zegarek, zostały mi tylko dwie godziny. Dopiłem krew i wymyłem szklankę. Szybko się przebrałem. Na dzisiejszą imprezę wybrałem botki, czarne rurki z dziurami na kolanach, białą koszulkę i do tego bomberkę i czapkę.
Na koniec wyperfumowałem się i ruszyłem do samochodu. Udało mi się zaparkować niedaleko klubu. Leon był już w klubie. Większość czasu spędziliśmy albo na parkiecie, albo przy barze podrywając dziewczyny.
Było grubo po północy jak wyszedłem z klubu z Suzan, dziewczyną, którą tam poznałem. Miałem już wsiadać do samochodu, gdy moją uwagę przykuł mężczyzna idący chodnikiem.
To on przemienił mnie w wampira, jestem tego pewien. Tej twarzy nie zapomnę nigdy.
- Zaczekaj w samochodzie, zaraz wracam. - Powiedziałem do Suzan siedzącej już w samochodzie.
Dyskretnie udałem się za tym mężczyzną. Upewniłem się, że nikt nas nie widzi i w podbiegłem do niego.
- Pamiętasz mnie? - Stanąłem mu naprzeciw.
Facet przyjrzał mi się uważnie.
- Pewnie, że tak. To ty jesteś tym chłopakiem, którego przemieniłem w wampira 167 lat temu. - Uśmiechnął się chytrze.
- Dlaczego to zrobiłeś i kim jesteś? - Chciałem jak najszybciej usłyszeć odpowiedzi.
- Jestem jednym z Pierwszych Wampirów i dzięki temu, że Cię przemieniłem, masz w sobie moją krew i jesteś moim następcą, moim dziedzicem. A wybrałem Cię dlatego, że byłeś idealnym kandydatem na mojego następcę. - Nie spodziewałem się, że tak od razu mi na wszystko odpowie.
To, co usłyszałem, wprawiło mnie w osłupienie. Z tego, co on powiedział, wynika, że jestem tak jakby potomkiem jednego z Pierwszych Wampirów, bo mam w sobie jego krew. Po co? Po co mnie ugryzł, nie mógł mieć dzieci czy coś? Nadal to było dla mnie niezrozumiałe. Odwróciłem się na chwilę i jak już znów spojrzałem, przed siebie wampira nie było. Wróciłem do Suzan. W drodze do domu coś do mnie mówiła, ale i tak nie słuchałem, cały czas myślałem o spotkaniu. Niedaleko od mojej willi coś się stało, bo było kilka radiowozów. Pewnie jakaś kradzież. Zrobiłem Suzane drinka. Ściągnąłem bomberkę i koszulkę zostając tylko w spodniach. Robiłem sobie drinka, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Niechętnie poszedłem je otworzyć.
- O co chodzi? - Na zewnątrz stał mężczyzna, którego pierwszy raz na oczy widzę.
Lucas?
Brak komentarzy
Prześlij komentarz