27.09.2019

Od Valerego CD Phoebe

- Bądź cicho - szepnął widząc radiowóz zatrzymujący się niedaleko.
Dziewczyna od razu zamilkła i głośno przełknęła ślinę jakby nie do końca jeszcze mu ufając. Słusznie, bo w końcu jakie mogła mieć teraz o nim zdanie. Valery szybko przyuważył przechodzącą w oddali staruszkę przy lasce, więc ostatecznie zdecydował się na takie posunięcie. Skupiając wszystkie swoje siły i myśli na przemianie, udało mu się przybrać postawę i wygląd ogólny starszej kobiety, a swoją deskę za pomocą iluzji zamienić na laskę. Phoebe przez cały ten czas obserwowała gliniarza, który właśnie skręcił w ślepy zaułek i pewnym krokiem zmierzał w ich stronę. Valery podniósł się z udawanym trudem i od razu zawiesił pomarszczoną dłoń na przedramieniu blondynki. Zdezorientowana dziewczyna zdecydowanie się tego nie spodziewała, więc głośno westchnęłą, ale stłumiła krzyk. Policjant był zbyt blisko i nie było czasu na wyjaśnienia, więc krzyżując spojrzenia zdecydowali się dobrze zagrać. Phoebe pomogła staruszce wstać i zaprzeć się o laskę, na co gliniarz przytrzymał się i nieco zmarszczył brwi.
- Coś się stało panie władzo? - zapytała blondynka z totalnym spokojem, na który pewnie z trudnością się zdobyła.
- Ja… Dostałem wezwanie o brutalnym pobiciu wczoraj przy rampie. Miałem tu zastać właściwie sprawcę, tego dzieciaka… - spojrzał na kobietę z dygoczącymi nogami, która uśmiechnęła się lekko.
- Tylko pomagam tej starszej pani. Nie widziałyśmy nikogo niebezpiecznego w tej okolicy - młodsza pokiwała głową podnosząc plecak Valerego z chodnika.
- Rozumiem. W takim razie proszę mi wybaczyć, pojadę szukać dalej. Poradzą sobie panie? - uśmiechnął się uprzejmie poprawiając swoją czapkę policyjną.
- Tak, dziękujemy - odparła Phoebe, a po tych słowach mężczyzna wrócił do auta.Wtem blondynka odsunęła się od Valerego i cofnęła, aż dotknęła plecami ściany. Widocznie teraz czekała już tylko na wyjaśnienia i nie było mowy, że chłopak się z tego wymiga. Blondyn w mgnieniu oka powrócił do swojej normalnej postaci, a deska znów miała cztery kółka i stała u boku chłopaka. Valery zbliżył się do dziewczyny wyciągając przed siebie dłoń w oczekiwaniu na swój plecak. Dziewczyna przez chwilę na niego patrzyła, po czym szybko pokiwała głową i oddała mu jego własność. Valery zarzucił plecak i jak gdyby nigdy nic odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę głównej ulicy.
- Przepraszam?! Nie należą mi się jakieś wyjaśnienia? - oburzona zagrodziła drogę dżinnowi.
- Nie sądzę? - uniósł lekko jedną brew - Nie wiem co miałbym ci powiedzieć.
- Na przykład czym jesteś i skąd posiadasz swoje moce? - uniosła ramiona jakby to było oczywiste.
- Coś taka ciekawska? Mnie się chyba należą przeprosiny? - zmarszczył gniewnie brwi i zacisnął pięści.
Dziewczyna na widok jego niepokojącej reakcji jakby momentalnie zmieniła zdanie. Valery na widok tego wyluzował i głośno westchnął. Nie chciał jej wystraszyć, ale twierdził, że to on jest tutaj jedynym poszkodowanym. W końcu dostał z jej magii prosto w pierś, co odrzuciło go z ogromną mocą. Miał szczęście, że jego zdolności umożliwiają mu szybszą regenerację.
- Uznajmy, że nic co się przed chwilą wydarzyło, nigdy nie miało miejsca i po sprawie, okej? - pokręcił powoli głową rozmasowując obolałą głowę.
- Myślisz, że to będzie takie proste? - skrzyżowała ramiona odwracając wzrok widocznie chcąc już stąd odejść.
- Słuchaj, jak chcesz o tym pogadać to spoko, ale nie na widoku, bo jak widziałaś szukają mnie i mogą nie spocząć - odparł przewracając oczami przytrzymując deskę jedną nogą.
- Bez przesady, to tylko jedno zgłoszenie o bójce dzieciaków. Myślisz, że będą się aż tak fatygować? - zmarszczyła brwi i spojrzała na blondyna.
- A kto powiedział, że to tylko jedno zgłoszenie? - uniósł brwi i nie mógł powstrzymać głupiego uśmiechu - To jak? Idziemy do mnie czy za bardzo się boisz?

Phoebe? Wybacz, że tak długo

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics