5.09.2019

Od Eliotta CD Ashtona

     Świat Eliotta na chwilę zawirował, a potem jakby gwałtownie zatrzymał się w miejscu. Zamknął oczy nie mając odwagi ich otworzyć, a jego serce biło jak oszalałe praktycznie wyrywając się z jego piersi. Można powiedzieć, że sprawiało mu to ból, ale taki, który czuć mógł w nieskończoność. Mając Ashtona tak blisko siebie mógł spokojnie stwierdzić, że ma wszystko czego potrzebuje i o nic więcej nie musi prosić. Trzeba przyznać, że zachowanie nastolatka bardzo go zszokowało na tyle, że blondyn musiał się na chwilę odsunąć i zbadać, czy to nie stało się przypadkiem. Może Ashton znów robił to z jakiegoś błahego powodu. Nie, jego zawiedziona mina i czerwone policzki, gdy Eliott się oddalił wskazywały tylko na jedno i ogar nie mógł dłużej czekać. Nie chciał hamować swojego pragnienia, które zbierało się w nim od momentu pierwszego pocałunku w lesie. Niby nic nie znaczył, a zawładnął jego sercem bez żadnych trudności i teraz nie miał zamiaru się wycofywać. Spoglądając w oczy czarownika położył swoją dłoń na jego karku i przyciągnął go ponownie łącząc ich usta razem. Poczuł jak po jego kręgosłupie przebiega przyjemny dreszcz, przez co lekko się wzdrygnął. Niekontrolowanie zaczął posuwać się nieco dalej i lekko pchnął Ashtona na poduszki, sam przenosząc się nad niego. Bez pozwolenia pogłębił pocałunek, ale o dziwo młodszego chłopaka wcale to nie zraziło. Eliott mimowolnie się uśmiechnął czując na swoich ustach przyjemny dotyk warg Asha i nie miał serca tego przerywać. W głowie miał zupełną pustkę i nawet się na tym nie skupiał, gdy to po jakimś czasie przeniósł jedną rękę na brzuch bruneta żeby zaraz lekko wsunąć ją pod koszulkę. Ciało czarownika widocznie się spięło, a jego ręce spoczęły na barkach jasnowłosego. Eliott nie wiedział na jak wiele mógł sobie pozwolić i szczerze nie potrafił się kontrolować, ale dźwięk przekręcanych kluczy gdzieś w drugiej części mieszkania, był dla niego jak kubeł zimnej wody. Z początku uznał to za błahostkę i kontynuował ich pocałunek, gdy to poczuł mocne odepchnięcie. Uniósł szeroko brwi czując jak ich wargi się rozłączają, a on spada z łóżka prosto na tyłek. Cicho syknął masując obolały pośladek i obserwował jak wystraszony Ashton wstaje z łóżka i szybko zamyka drzwi do pokoju.
- Co jest? - mruknął niezadowolony ogar.
- Cicho! Mój brat wrócił - uciszył go szybko rozglądając się po pokoju jakby szukając miejsca, gdzie może schować swojego gościa - Jakby się pytał to robimy razem coś do szkoły.
- Ja nie chodzę do szkoły - zmrużył lekko oczy, po czym głośno się zaśmiał - Wyluzuj Ashie - dodał prawie, że szeptem.
- Ciiii! - szybko przy nim ukucnął i położył mu rękę na ustach - Po prostu tu zostań - dodał po chwili ciszy i wyszedł z pokoju przeciskając się przez szczelinę widocznie bojąc się szerzej uchylić drzwi.
Chłopak w końcu podniósł się z podłogi i wyprostował nieco zgniecione ubrania. Z uśmiechem przejechał palcami po ustach przypominając sobie scenę sprzed kilku chwil. Naturalnie ich poniosło, a jemu chciało się teraz tylko skakać i krzyczeć ze szczęścia. Oczywiście, jego radość nie mogła trwać bez końca. No bo co jeżeli to było chwilowe i nigdy się nie powtórzy? Może Ashton będzie uważał, że był to błąd i już nigdy nie będzie chciał się z nim zobaczyć. Chłopak głośno przełknął ślinę obawiając się właśnie takich obrotów akcji i podszedł nieco bliżej drzwi. Przystawił do nich ucho i korzystając ze swojego nadzwyczaj dobrego słuchu starał się wyłapać coś z rozmowy rodzeństwa. Eliott nigdy nie widział starszego brata Asha i nawet mało o nim słyszał. Zupełnie nie wiedział czego mógł się spodziewać, gdy niechcący ręka osunęła mu się na klamkę i wpadł jak potłuczony do salonu. Poczuł na sobie od razu dwa spojrzenia, a gdy uniósł rozkojarzony wzrok ujrzał wysokiego mężczyznę i Ashtona obok, który chował twarz w dłoniach i szybko kręcił głową. Można powiedzieć, że ogar po raz kolejny pochwalił się swoją niezdarnością. Był pewny, że Ash go w końcu przez to znienawidzi.
- Eee… Hej, brachu? - uśmiechnął się głupio od razu prostując się i wyciągając rękę przed siebie na przywitanie.
 Chyba jeszcze nigdy jego dłonie nie były tak spocone, a oddech tak niespokojny. Zerknął tylko na Asha, który mocno klepnął się w czoło i już wiedział, jak bardzo spieprzył sytuację.

Ashton? XD

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics