12.09.2019

Od Ashtona CD Eliotta

Chwilę tak jeszcze trwali, siedząc po obu stronach kanapy, trwając w udawanej złości. Jednak im częściej zaglądał ukradkiem na sylwetkę Eliotta, na której tańczyły światła telewizora, im dłużej pozwalał sobie zawiesić spojrzenie w tych głębokich, kuszących oczach, tym bardziej utwierdzał się w przekonaniu, iż nie może znieść takiej "rozłąki", nawet jeśli dzieliło ich pół metra, może nieco więcej.
— Elly — powiedział cicho, kiedy podkulił nieco nogi i przewrócił się na bok tak, aby móc ułożyć głowę na udach chłopaka. Tam zamknął oczy i mruknął przeciągle jak kot — Głaszcz mnie.
— Teraz to głaszcz, a wcześniej to co to było? — Ogar zaśmiał się pod nosem, zanurzając palce w ciemne kosmyki i wyuczonym już przez każdego właściciela zwierząt domowych ruchem począł powoli przesuwać dłonią po głowie nastolatka. Ashton odpowiedział mu wzruszeniem ramionami, chcąc tym przekazać, że to, co miało miejsce wcześniej, nie jest warte dyskusji. Chwilę leżał tak, z zadowoleniem poddając się pieszczocie, za jaką tęsknił już od momentu, gdy opuścił dom państwa Highpeak. Uśmiechnął się szerzej na wspomnienie miłych wieczorów, które spędzał wraz z Elizabeth na czytaniu książek czy rozmowach na temat fantastycznych krain, do jakich Ash wędrował w nocy przy pomocy swej wyobraźni. Zawsze chciał wtedy, aby te ich spotkania nigdy nie dobiegły końca. I wierzył w to, dopóki świat nie uderzył go, jak to ma już w zwyczaju, niszcząc dziecinny świat, zostawiając za sobą niezdrowy żal i poczucie pustki. Przecież kobieta była tylko człowiekiem. W dodatku miała swe najlepsze dni już dawno za sobą, mimo, że starała się trzymać głowę wysoko i udawała, że nic się nie dzieje, chłopak widział, iż nogi uginają się pod nią coraz częściej, a w szufladzie w sypialni przybywa leków na coraz to kolejne choroby.  Umierała na jego oczach.
Crowley złapał ostrożnie blondyna za wolną dłoń, nakrywając się ręką ukochanego, a także przyciągając ją do swej piersi. Począł ostrożnie dotykać palce, stawy, paznokcie, aż ostatecznie złożył kilka długich pocałunków na wyczuwalnych pod wargami kostkach. Nie chciał go stracić. Nawet jeśli starał się cieszyć chwilą, celebrować fakt, że w końcu udało się mu wyjść na prostą. Oczywiście, złośliwy umysł postanowił wypełnić się myślami, które do tego momentu trzymane były daleko, poza świadomością. Przecież Ash przeżyje Eliotta. Czarownicy żyli długo, o ile nikt nie przeszkodził im w międzyczasie, a później trafiali do piekielnych otchłani na wsze czasy. Chłopak nie wiedział, ile ogary mogą żyć. Czy są nieśmiertelne? Nie starzeją się? Żyją jak normalni ludzie? Co jeśli przyjdzie Ashowi żegnać umierającego ze starości ukochanego, samemu prawie tak samo jak w chwili ich spotkania?
Nie mógł do tego dopuścić. Cholera, nie mógł!
— Wszystko w porządku? — Blondyn oderwał wzrok od ekranu, po czym obrócił głowę tak, aby móc spojrzeć na oblicze chłopaka — Film ci się nie podoba? Możemy zmienić. Nie ma problemu. I tak nie wiem, o czym to jest, w sumie.
Ciemnowłosy pokręcił szybko głową i ukrył twarz między kolanami Cartiera, nie chcąc, aby ten zobaczył ponownie, że jest bliski płaczu. Wystarczy, że ostatnio pozwolił sobie na kilka łez. Nie chciał, aby jego kochanek widział Crowley'a jako kogoś słabego. Aleister od początku mówił mu, iż nie wypada Ashowi być zbyt emocjonalnym. I mimo tego, że nie zgadzał się z czarnoksiężnikiem w wielu kwestiach, przed od dawna pielęgnowane poczucie dumy ze swego pochodzenia mimowolnie kierował się w życiu podszeptami dziadka. Przez to wszystko prawie zadrżał, ale stłumił tę chęć poprzez poruszenie się na kanapie, jakby starał się umościć wygodniej na niej.
— Pomyślałem o czymś niemiłym, co się wydarzyło w szkole. Nic więcej. Tak to już jest czasami — Głos bruneta prawie zadrżał, głównie przez nagły wyrzut sumienia, związany z okłamywaniem kogoś, kto był dla czarownika ważny. Jakoś to sobie wytłumaczył niechęcią do spoglądania na zmartwione oblicze muzyka. To mu wystarczyło.
— Głowa do góry, Ashie — Jasnowłosy poczochrał włosy ukochanego, który to w próbie obrony jęknął i spróbował złapać Eliotta za nadgarstek.
— Układałem je rano.. Będę musiał iść przez ciebie do łazienki, no.
— Nie możesz — Młodzieniec wykonał w powietrzu nieokreślony ruch ręką — użyć magii?
Nastolatek spojrzał na ogara z mieszaniną niedowierzania i zdziwienia, przez co jego brwi uniosły się.
— Mogę zrobić to.. Dłonią. Mogę rzucić zaklęcie, ale to się będzie mijać z celem. A ta energia zostanie mi na potem, jak może będę jej bardziej potrzebować — Ashton usiadł powoli na kanapie, przywierając do boku partnera, który to objął go chętnie ramieniem. W ramach podziękowania nastolatek skradł mu pocałunek, tym razem w kącik ust.
— Do czego ci się może przydać magia? Chyba mi ufasz, co nie?
Crowley uśmiechnął się ostrożnie.
— Mogę jej używać do naprawdę wielu rzeczy. Mówiąc szczerze, ogranicza mnie tylko wyobraźnia. Kiedyś może ci pokażę, co potrafię. Jak skończymy nasz.. trening.

Eliott?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics