Przyjął kartę dań jedną dłonią, drugą zaś nadal wykręcał kartę z niezwykłą gracją. Lubił bawić się kartami w momentach, gdy jego mózg pracował na wyższych obrotach. Pomagało mu to w koncentracji, jak i wyglądało to do dosyć efektownie, zwłaszcza, gdy obserwator był pod wpływem substancji wyskokowych.
Nawet nie przejrzał menu w całości, tylko kiwnął głową na propozycję Leny, odłożył kartę na stół, ponownie zakotwiczając swoje ślepia na jej oczach. Oblizał w dobrej manierze swoje usta, po czym odłożył kartę z powrotem do talii. Wzmianka o jego mięsie spowodowała lekką konsternację Tobiego, nie spodziewał się takiej pewności siebie, szczególnie iż okres ich "rozłąki" był co najmniej za długi, by brunet spamiętał imię kobiety...
— W wielkim świecie to samo, wszędzie złodzieje i pierdoleni oportuniści, jak to z ludźmi już bywa... a z Vegas... szkoda gadać, mało co się nie ochajtałem z pawianem, a to urodziwa nadrzędna była... — powiedział kręcąc głową, samemu jakby nie wierząc w to co mówi. Po chwili jednak dał gest kobiecie, by przybliżyła się do niego. Gdy to już zrobiła, mężczyzna przestał bawić się w ceregiele, szepcząc jej do ucha.
— Mam opowiadać dalej, czy może połamać każde krzesło w tym budynku, byś już nie mogła usiąść nigdzie indziej niż na mojej mordzie? — wyszeptał chichocząc, oddalając głowę tym samym od kobiety, niewinnie spoglądając na swój zegarek, po czym jedynie uśmiechnął się do niej, wyczekując jej wyboru.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz