5.09.2019

Od Manon CD Connora

    Dziewczyna po powrocie z lasu oczywiście od razu została wypytana o wszystko przez siostrę i babcię. Swoje zniknięcie uzasadniła jakąś głupią wymówką, że niby była z Connorem na imprezie i zwyczajnie im się przedłużyło. Obie jakoś na to poszły i na szczęście nie wypytywały już Manon o nic więcej. Ona sama była strasznie zmęczona przeżyciami sprzed ostatniego tygodnia, a świadomość, że nie jest już człowiekiem, nieco ją stresowała. Co prawda Loren wyjaśniła jej najistotniejsze rzeczy o jej nowych zdolnościach, ale nie zdążyła jeszcze nikomu o tym powiedzieć. Z drugiej strony chyba nawet nie miała komu, była w tym mieście raczej samotna pomijając rodzinę i Connora. Najbardziej jednak obawiała się reakcji Suzzie, której zdanie na temat mutantów było jasne. Żadnych nadludzi! Manon na samą myśl o tym cicho westchnęła opadając na kanapę w salonie. Od rana czekała, aż jej siostra wróci do domu i będzie mogła przeprowadzić z nią poważną rozmowę. Tego dnia również wzięła sobie wolne od szkoły, gdyż chciała zwyczajnie poukładać swoje myśli i zastanowić się co robić ze sobą dalej. Dziewczynka, jako że chodziła do szkoły podstawowej kończyła lekcje dosyć wcześnie, bo o trzynastej. Manon zerknęła na godzinę w telefonie i stwierdziła, że mało zostało do jej powrotu. Głośno westchnęła nie hamując swojej frustracji i zabrała się za przeglądanie czegoś w telefonie. Na dźwięk przekręcających się kluczy nie musiała długo czekać. Zerwała się z miejsca nie dbając o to, gdzie poleciał telefon i podeszła od razu do drzwi, w których ujrzała Suzzie. Siostra podejrzliwie zmierzyła ją wzrokiem i wysoko uniosła brwi.
- A ty co taka szybka? - pokręciła lekko głową zdejmując buty i zostawiając je na środku korytarza.
- Bo widzisz, jest sprawa, o której musimy porozmawiać - zaczęła spokojnie idąc na dziewczynką do kuchni.
- Nie zrobiłaś obiadu? - zmarszczyła brwi zerkając do lodówki, ale teraz nie to było istotne.
- Nie, ale posłuchaj mnie! - przewróciła oczami odrywając ją od paczki chipsów i pociągnęła ją za rękę do salonu.
Przysiadła po turecku na środku dywanu spoglądając na blondynkę, która stała i nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Co tu ukrywać, zwyczajnie niepokoiło ją dziwne zachowanie siostry. Manon zachęciła ją do zajęcia miejsca przed nią, na co młodsza z sióstr ukucnęła na wykładzinie.
- Zamknij oczy, no już! - poleciła jej dziewczyna, a gdy jej prośba została zaakceptowana, odetchnęła cicho - Wiem, że nie lubisz ludzi z mocami nadprzyrodzonymi i cię totalnie rozumiem. Zazwyczaj mutantów kojarzy się z czymś niebezpiecznym i strasznym, ale wcale nie musi tak być. Są też pomocne i piękne moce, którymi nie trzeba od razu krzywdzić - wyjaśniła ze zdenerwowaniem obserwując swoje dłonie.
Zauważyła jak jej siostra lekko marszczy brwi jakby czekała na dalsze wyjaśnienia, ale Manon postanowiła jej po prostu resztę pokazać. Zniecierpliwiona Suzzie uchyliła powieki i dostrzegła, jak dziewczyna wyciąga w jej stronę dłonie. Skupiła się na świeżym powietrzu, jakie wlatywało do pokoju przez okno i o naturze, w której obecności czuła się naprawdę dobrze. Poruszyła nieco obolałymi palcami, a gdy ze środka jej dłoni zaczął wyrastać mały kiełek, uśmiechnęła się usatysfakcjonowana.  Mina Suzzie była nieco inna, a gdy mały listek przerodził się w wielki, piękny, różowy kwiat, otworzyła szeroko usta. Manon sama nie była przekonana, czy to się uda, ale najwidoczniej w ważnym momencie nic ją nie zawiodło. Trzynastolatka niepewnie przejechała palcami po delikatnych płatkach lilii i uniosła spojrzenie na zadowoloną twarz starszej siostry.
- Ty? Co ci jest? - głos jej zadrżał jakby miała się zaraz rozpłakać.
- Można powiedzieć, że to uratowało mi życie - pokiwała powoli głową przekazując kwiat w rączki jej siostry - Nie boisz się mnie, prawda?
- Bać się? Przecież to jest czadowe! - wykrzyknęła zrywając się na równe nogi, po czym obejrzała kwiat z każdej możliwej strony - Co jeszcze potrafisz?!
- Niewiele, na wszystko przyjdzie pora - zaśmiała się i szczerze ulżyło jej, jak siostra ciepło przyjęła jej zdolności.
 Nie spodziewała się, że pójdzie tak gładko. Z drugiej strony taki dar to nie przekleństwo, co innego gdyby ukazała się jej jako wilkołak czy wampir.

     Niedługo po wygadaniu się siostrze otrzymała telefon od dyrektora akademii, który chciał ją jak najszybciej widzieć na sali gimnastycznej. Pomimo lekkiego zawahania jednak udała się do szkoły zaciekawiona dlaczego tak naprawdę pan Hackelmore ją wzywa pod koniec lekcji. Jadąc autobusem załapała się na niezłe korki i przeklęła się za zepsute auto, które już dawno powinna oddać do naprawy, ale nie bardzo miała na to pieniędzy. W końcu dojechała do szkoły i skierowała się bezpośrednio na salę gimnastyczną. Gdy uchyliła drzwi, ujrzała dyrektora obok dużego, szarego wilka.
- Dzień... dobry? - wydukała z początku w ogóle nie kojarząc faktów - Nie przeszkadzam?
- Ależ skąd, zapraszam. Właśnie rozgryzłem zdolność Twojego przyjaciela - wyjaśnił pokazując stojące obok niego zwierzę. Connor?
- Wilkołak? - przekrzywiła nieco głowę podchodząc bliżej.
- Leszy - dodał od razu obserwując blondynkę - Cóż, czas na Ciebie, Manon.
- Cóż, ja... Nie potrafię jeszcze wiele - westchnęła zrezygnowana i przykucnęła przed wilkiem żeby podrapać go za uchem - Muszę znaleźć kogoś, kto wyjaśni mi więcej - dodała zapatrując się w wilcze ślepia Connora.
Dyrektor tylko pokiwał lekko głową i zerknął ostatni raz na szare futro zwierzęcia, po czym udał się w stronę wyjścia.
- Nie bój się prosić o pomoc. W razie czego jestem w swoim gabinecie. Zajrzyjcie do mnie niedługo - uśmiechnął się uprzejmie i opuścił salę.
Manon podążyła za nim wzrokiem, po czym przeniosła go na chłopaka w wersji, w jakiej go jeszcze nie widziała. Skrzyżowała ramiona na piersi lekko się uśmiechając i odczekała chwilę, aż Connor nie zmieni się z powrotem. Długo tak stać nie musiała i gdy ujrzała swojego przyjaciela, rzuciła mu się na szyję.
- Tęskniłam - wyszeptała w jego koszulkę, gdy poczuła jego kojący zapach, po czym odsunęła się na małą odległość i obserwując uśmiechniętą twarz bruneta, coś jej przyszło do głowy - Chcesz się może pobawić w mechanika? Bo tak się składa, że mojemu samochodowi przydałby się taki.

Connor?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics