Gdy Demon krążył po świecie w postaci cienia, Michael klął na samego
siebie i choć nikt tego nie widział, on się rozpadał od środka. Czuł to
samo, co podczas mordu niewinnych ludzi — bezsilność. Starał się
odzyskać jakąkolwiek kontrolę nad stworem, lecz ten jakby odciął Mika od
siebie i szykował go do uśmiercenia, co mężczyźnie przestało się
podobać.
— Czemu to robisz..? — mruczał w duchu brunet — Ty pierdolony stworze..
W
odpowiedzi uzyskał cichy śmiech Demona, który chyba dobrze wiedział, co
robi. Jego krążenie w cieniu zakończyło się przed domem
czarnoksiężnika, z którym dość niedawno walczyła para przyjaciół.
Mężczyzna ze zdziwieniem obserwował poczynania bestii, bo po co mu dom,
skoro on nie potrafi żyć? Wszelkie wątpliwości zostały rozwiane, gdy
Demon zszedł na dół posiadłości, konkretnie do jaskini, której podłoga
była ozdobiona wielkim pentagramem. Świecie w moment zabłysły jasnym
światłem, a czerwony proch delikatnie zamrugał czerwonym blaskiem, co
brunetowi się nie spodobało. Gdy Demon usiadł po środku symbolu, Michael
nagle utracił przytomność, oddając siebie bestii. Pomimo tego,
mężczyzna miał jeszcze jedno wyjście, a konkretnie kraina snu, w której
zaraz się pojawił. Niegdyś miejsce jasne, teraz spowite ciemnością, a
jedyne co widział, to Demona na środku pentagramu.
— Niech tylko odzyskam kontrolę, a zniszczę Cię. — syknął z irytacją. — Rozumiesz?
—
Mówisz to zawsze po utracie kontroli. — westchnęła bestia. — Po czym
zapominasz o wszystkich i żyjesz dalej. Jesteś po prostu słaby.
—
To Ty jesteś za głupi, żeby mnie zabić. — prychnął — Wiesz, że wtedy
zginiesz też Ty i skończy się Twoje pajacowanie. — dodał mając właśnie
tego asa w rękawie.
— Zamilcz.
Choć brunet mógłby teraz
wybuchnąć chamskim śmiechem, nie uczynił tego. Usłyszał za to głos
przyjaciół, a że czas w tym miejscu leci szybko, Ci mogli znaleźć Demona
jeszcze przed nocą. Michael ich słyszał, bestia już nie. On był
pochłonięty czerpaniem mocy ze znaku, a dopiero jego przerwanie wybudzi
Demona z transu.
Ana?
Brak komentarzy
Prześlij komentarz