16.09.2019

Od Leny CD Tobiasa

Lena zarzuciła teatralnie długimi, splątanymi włosami i zaśmiała się cicho kręcąc głową widząc nieszczery uśmiech Tobiasa. Oblizała spierzchnięte wargi, przetarła przekrwione oko, a ciemne oczy wywróciły się jak na zawołanie, gdy usłyszała o niepamięci. 
— Cztery — poprawiła go, poprawiając drobną filiżankę do espresso jakie zamówił. Na twarzy kobiety pojawił się nieco zadziorny uśmiech, gdy dostrzegła ciemne oczy mężczyzny. Pamiętała je zbyt dobrze, chociaż ich ostatnia sceneria była inna. Ten moment, w którym w ciemnościach, w czeluściach garażu te oczy umiejscowione były pomiędzy jej udami. Gdy bździli się wpierw w basenie, później w garażu, a dokładniej — na masce samochodu, organizatora imprezy. Słodkie, wprawione usta, gdy robiły jej dobrze, gdy tego zażądała... Zabawiła się nim wtedy, a ich zabawy śniły jej się tygodniami od ich wyskoku. Później nadszedł jej facet, jego kolejna zdrada i... A reszta była już historią.
— Dzięki za komplement, ty też wyglądasz... niczego sobie. Chociaż, z tego co widzę, albo jesteś chory albo trawi cię kac. Albo masz cukrzycę, bo śmierdzisz alkoholem na kilometr. — zaśmiała się. — Co u mnie? — spytała, odsuwając się od niego. Na małą tackę wzięła całe jego zamówienie i położyła tuż przed nim, pamiętając o zasadach, jakie powinna przy tym zachować. — Nadal jestem w Seattle, to powinno powiedzieć ci wszystko. Stara bieda, stare śmieci... Przynajmniej wyrwałam się od swojego starego. — uśmiechnęła się figlarnie, opierając nie daleko niego łokciami o bar. — Opowiadaj lepiej co u ciebie. Jak ojciec? — zaczęła bawić się kosmykiem włosów oplątując go wokół swojego palca. — Mama? Nadal są małżeństwem? Moi się rozstali, matka wzięła do serca radę twojej mamusi i teraz pracuje w Vegas. Ojciec leci na fiuty, tak się okazało po dziesięciu latach małżeństwa. 

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics