22.09.2019

Od Matthiasa CD Claudii

Starszy myśliwy spojrzał długo na Harrisa, chcąc pokazać mu tym, że nie zgadza się z wypowiedzianymi przezeń wcześniej słowami i oczekuje jakiegoś sprostowania. Gdy to nie nadeszło, uniósł się honorem, wyprostował się dumnie, po czym spojrzał na Matthiasa, który odruchowo zrobił to samo, odwzajemniając spojrzenie.
— Matthias Montroce, członek znanego i poważanego rodu kamaelickiego, jeden z wybitniejszych adeptów, jakiego miałem pod swoją pieczą. Osobiście nauczyłem go posługiwać się bronią, więc ręczę za to, że jest dobrym strzelcem. Oprócz tego posiada wiedzę na temat świata nadnaturalnego, dlatego jeśli do czegokolwiek dojdzie podczas tej... akcji, będzie w stanie sobie z tym poradzić. Tak, Montroce?
— Tak jest, proszę pana — Kamaelita uniósł podbródek, po czym spojrzał przed siebie, zrywając kontakt wzrokowy z przełożonym. Starszy mężczyzna pokiwał lekko głową. Harris postanowił poprowadzić resztę spotkania, co oznajmił poprzez odchrząknięcie. Następnie wskazał wyznaczonym ochotnikom wolne miejsca, co Matthias docenił dopiero w chwili, gdy odprawa zaczęła się niemiłosierne przedłużać. Do tego stopnia, że młodzieniec przestał słuchać szefa Sopportare, skupiając się na nieco ciekawszym świecie za oknami budynku.

***

— Wiesz, co masz robić? — Atteberry spojrzał pobieżnie w lusterku na znajdującą się na tylnym siedzeniu sylwetkę łowcy. Ten wyraźnie nie odnajdował się w tej całej sytuacji. Mężczyzna dostrzegł to w oczach podopiecznego, w sposobie, jaki spoglądał na przesuwające się na zewnątrz budynki, ulice, ludzi. Na to, jak oglądał leżącą na swych kolanach broń, na "cywilne" ubrania, jakie nakazano mu nałożyć na pożyczoną przez Sopportare kamizelkę kuloodporną, Ta w połączeniu z szerokim paskiem, jaki okalał młodzieńca na wysokości talii, przytrzymującą dodatkowy magazynek oraz kilka innych przydatnych rzeczy, stanowiła jedyną oznakę tego, że Matthias należy do jakiegokolwiek zbrojnego ugrupowania. Że wyróżnia się z tłumu. I to właśnie wtopienie się w szarych ludzi najbardziej męczyło Montroce'a, nieprzygotowanego do takich rzeczy. Można powiedzieć nawet, że nieprzygotowany był do życia jak zwykły człowiek.
— Mówić niewiele, nie mówić o tym, co się dzieje w zakonie, walczyć w samoobronie, nie stawiać ich życia ponad swoje, zachowywać pozory, mówić o wszelkich anty - kamaelickich zachowaniach ze strony Sopportare panu, proszę pana — wyrecytował cicho Matthias wyuczoną przez ostatnią noc formułkę. Aż zadrżał na wspomnienie tego, co się wtedy działo. Na szczęście starszy łowca albo nie widział tej reakcji, albo postanowił jej nie skomentować. Z delikatnym uśmiechem na twarzy spojrzał na światła nad drogą,
— Musisz pozbierać jak najwięcej informacji na temat Drugiego Świata. Tam najpewniej znajduje się coś ważnego. Coś, co możemy wykorzystać. Ale pamiętaj,,
— Sopportare nie może się o tym dowiedzieć — dokończył za niego ciemnowłosy, wodzący spojrzeniem za nieznanymi budynkami za szybą, Atteberry już się nie odezwał, a jedynie skupił na migoczącej na ekranie strzałce nawigacji,

***


Na teren spotkania przybył sam. Tak, jak mu to kiedyś pokazał Keith, wsunął dłonie do kieszeni materiałowych spodni, po czym podszedł powoli do znanej mu już dwójki, zatrzymując się jednak w pewnej odległości od nich. Jeszcze raz zmierzył kobietę i mężczyznę wzrokiem. W głowie krążyły mu słowa przełożonego, że nie powinien się przywiązywać do mięsa armatniego. Powinien pozwolić im umrzeć, jeśli uratowałby tym siebie. Takie są zasady. Tak powinno być.
— Czy to już wszyscy?

Claudia?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics