2.09.2019

Od Etienne CD Petera

Nie spodziewał się, że chłopak powróci. Usłyszał przecież, jak za Peterem zamykają się drzwi, na jego miejscu zapewne poszedłby dalej, nie zawracając sobie głowy takimi rzeczami jak samopoczucie innych. Zdziwiło go to. Bardzo. Do tego stopnia, że emocje rozbrzmiały echem na jego twarzy w postaci lekkiego grymasu. Dlatego w chwili, gdy chłopak zadał to proste, jednak z drugiej strony nieco personalne pytanie, Etienne zamilkł na dłuższą chwilę, analizując, czy powinien się w ogóle odezwać. A raczej, ile powinien powiedzieć, aby przedstawić w zrozumiałym stopniu sytuację, ale też nie obnażyć przed nastolatkiem swej najczulszej strony — rasy, do jakiej należy.
— Na pewno zdajesz sobie sprawę, że niektórzy ludzie są... inni — zaczął, podchodząc do parapetu sali tanecznej, gdzie położył pudełko. Nie musiał spoglądać na nastolatka, aby wyczuć, iż ten przesunął się ze wcześniej zajmowanej przez siebie pozycji pod drzwiami w okolice Belga, najpewniej tak, żeby móc dostrzec, jak ten wyciąga powoli co poniektóre zdjęcia i rozkłada je na drewnianej powierzchni. Przedstawiały one głównie młodzieńca w zwykłych sytuacjach, w jakich spotkać można normalnego mieszkańca Seattle. Te nieco bardziej odbiegające od normy zręcznie odwrócił tyłem do góry.
— I ci ludzie, jeśli chcą kogoś lepiej poznać lub, jeśli obdarzyli tego kogoś jakimiś uczuciami, mogą robić dziwne rzeczy. Takie jak stalking czy też, jak widzisz..
— Fotografowanie z ukrycia — dokończył Peter, biorąc zdjęcie najbliżej siebie w dłonie i unosząc je na wysokość swej twarzy. Chwilę się mu przyglądał, po czym sięgnął po kolejne.
— Dokładnie tak. Z tego co widzę, ta osoba musiała podążać za mną już od jakiegoś czasu — La Fayette westchnął ciężko, oparł się o parapet i zamknął oczy — Nie chcę cię w to wciągać.
— Może policja powinna się tym zainteresować?
Młodzieniec pokręcił głową. Zaśmiał się nawet krótko, jednak nadal nerwowo. Nie, ani policja, ani Sopportare nic z tym nie zrobi. Ba, gdyby dowiedzieli się o prawdziwym sednie sprawy, być może stanęliby po zupełnie innej stronie.
— Oni nic nie zrobią. To nie są dostatecznie silne dowody, aby kogoś zamknąć. Nie ma też odcisków palców, pewnie użył rękawiczek czy czegoś takiego. Albo ja je już zakryłem swoimi. Cholera... — Etienne zatrzymał się na chwilę — Może odwiozę cię do domu? Zrozumiem, jak nie będziesz chciał. Ale poczuję się pewniej wiedząc, że nic ci się nie stanie po drodze.
Sam nie był pewny, dlaczego zachowywał się w taki opiekuńczy jak na krytyka sposób. Może chciał mieć jakieś alibi. Albo po prostu ten specyficzny nastolatek tak na niego działał.

Peter?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics