16.07.2019

Od Lucasa CD Phoebe

Był wściekły na siebie. Nie pojmował jak mógł dopuścić do tego, by te dwa oprychy porwały dziewczynę. Spuścił ją jedynie na chwilę z oczu. Niestety tyle wystarczyło. Nie mógł jednak teraz rozmyślać nad tym. Musiał jak najszybciej znaleźć Phoebe. Napastnicy nie mogli odejść daleko, a samochodem też nie odjechali. Usłyszałby dźwięk silnika. Wyciągnął telefon i wybrał numer na policję. Linia zajęta.
- Świetnie. – Mruczy do siebie, czując, jak narasta w nim gniew. – Uspokój się… Nie ma czasu na to. – Szepcze do siebie. Po chwili zamyślenia ponownie przykłada słuchawkę do ucha, tym razem dzwoniąc do centrali Sopp. Po kilku sygnałach w końcu w telefonie odzywa się ciepły głos recepcjonistki, wyjaśniający gdzie zdołał się dodzwonić. Mężczyzna przerywa jej w pół zdania.
- Tutaj Lucas Fletcher. Potrzebne mi są zapisy z kamer monitoringu. I to na teraz. Sprawa niecierpiąca zwłoki. – Oznajmia szybko, rozglądając się dookoła w poszukiwaniu jakichś śladów.
- Co? Ale o co chodzi? – Pyta zmieszana.
- To bardzo ważne, więc błagam cię, podaj telefon Erikowi, musi pomóc mi kogoś znaleźć. – Oznajmia. Kobieta bez dalszych pytań przełącza go, tym samym kierując połączenie do biura informatyka. Mężczyzna odbiera nieśpiesznie.
- Co znowu? – Pyta. W jego głosie słychać wyraźne zmęczenie. Zapewne po raz kolejny nocował w tej ciasnej klitce. Brunet czasami miał wrażenie, że Erik praktycznie w ogóle się stamtąd nie rusza. Rzadko się zdarzało, by mężczyzny nie było pod telefonem.
- Potrzebne mi są informacje. Porwano dziewczynę. Przejrzyj monitoring i odezwij się, gdy cokolwiek znajdziesz. – Prosi i podaje mu ulicę, na jakieś się znajduje wraz z dokładnymi współrzędnymi.
- Zobaczę, co da się zrobić. – Mamrocze w odpowiedzi i rozłącza się. Lucas wzdycha cicho, czekając z niecierpliwością na telefon od mężczyzny. Przygląda się uważnie śladom, które zostawili on z Phoebe oraz napastnicy. Wzrokiem podąża w stronę oddalających się wgłębień w śniegu. Powoli rusza wzdłuż wydeptanej ścieżki. Nagle rozbrzmiewa dzwonek komórki. Mężczyzna odbiera od razu.
- Co masz? – Pyta, przystając.
- Nie ma monitoringu na ulicy, przy której się znajdujesz, ale… - Milknie na chwilę. W słuchawce słychać odgłos uderzania w klawiaturę. – Niedaleko jest podniszczone blokowisko. Mają tam kilka kamer. - Przyznaje. - Na jednej z nich widać jak jakiś typek wlecze tam drobną dziewczynę. Wyślę ci na komórkę dokładny adres. – Zapewnia.
- Będę czekać. Dzięki za pomoc i wezwij policję pod ten dom. – Prosi i rozłącza się. Po chwili przychodzi wiadomość z informacjami co do miejsca, w które najprawdopodobniej zabrali jego nową znajomą. Mężczyzna nie chcąc tracić ani chwili dłużej udał się biegiem pod wskazany budynek. Ślady butów nadal dość widocznie odznaczały się przed wejściem na posesję. Lucas powoli przekracza bramę i kieruje się w stronę wejścia. Wyciąga broń, schowaną pod kurtką i ostrożnie naciska na klamkę. Ta ustępuje bez większych problemów. Najwidoczniej nikt nie przejmował się tym, żeby w jakikolwiek sposób zabezpieczyć drzwi. Mężczyzna wchodzi po cichu do środka. Od razu uderza go nieprzyjemny zapach moczu i stęchlizny. Nie ma się co łudzić, że ktokolwiek dba tu o czystość. Na klatce schodowej paliła się jedynie niewielka żarówka, która na przemian zapala się i gaśnie. Lucas rozważa przez chwilę możliwości, gdzie mogli zabrać Phoebe. Budynek jest dość wysoki i zapewne zbyt długo zajmie mu przeszukanie wszystkich mieszkań. Większość z nich jak się domyślał, jest opuszczona, więc nie musieliby się martwić o to, że któryś z sąsiadów zgłosi jakieś niepokojące odgłosy. Zresztą mieszkańcy zapewne i tak nie bardzo interesowali się tym, co dzieje się na klatce schodowej. Z dalszych rozmyślań wyrwał go cichy śmiech, dochodzący z piwnicy. Że też wcześniej o tym nie pomyślał. Może się myli, ale przynajmniej warto sprawdzić. Podszedł do zniszczonych schodów i po cichu zaczął kierować się w dół. Korytarz zagracony był meblami oraz innymi przedmiotami codziennego użytku. Na samym końcu znajdowały się drzwi. Były one nieco uchylone, dzięki czemu dało się słyszeć pojedyncze słowa wyrwane z kontekstu rozmowy i kolejne śmiechy należące, do jak sądził dwóch mężczyzn. Jeden z nich bez trudu udało mu się rozpoznać. Przystanął przy drzwiach i przez chwilę przysłuchiwał się ich rozmowie.
- Mówię ci, dostaniemy za nią na pewno niezłą kasę. – Mówi jeden z nich. – Wystarczy tylko trochę poczekać, aż zmięknie, wziąć od niej telefon do mamuśki i po sprawie. Będziemy bogaci. – Rechocze.
- A co z tym facetem? – Pyta drugi. W jego głosie słychać pewnego rodzaju sceptycyzm. – Przecież nas widział.
- No i co z tego? Co niby może nam zrobić? – Prycha, pewny siebie. – Nawet jak wezwie gliny to nie znajdą nas. – Zapewnia. – Przestać trząść gaciami i weź się w garść. – Warczy. - Idź, zajrzyj do tej dziewczyny. Sprawdź co z nią. – Nakazuje. Po chwili słychać głośne kroki drugiego z mężczyzn i dźwięk otwieranych drzwi. Lucas nie chcąc tracić więcej czasu, otwiera drzwi i celuje do chudego blondyna, stojącego kilka kroków od niego.
- Na ziemie i ręce do góry. – Mówi poważnie, patrząc na niego. Blondyn patrzy na niego najpierw z niedowierzaniem, które powoli ustępuje miejsca rozbawieniu.
- I niby co zrobisz z tą zabawką? Pewnie jest nawet nienabity. – Prycha. W tym samym momencie pada strzał, a mężczyzna osuwa się na ziemię z głośnym jękiem, gdy kula trafia w jego udo. – Ty chuju! – Krzyczy porywacz. Na dźwięk strzału jego towarzysz zatrzaskuje za sobą drugą parę drzwi, wykrzykując coś niezrozumiałego do dziewczyny. Lucas szybkim krokiem kieruje się w stronę zabarykadowanego pomieszczenia i mocnym uderzeniem barkiem wyłamuje drzwi. Gruby mężczyzna trzyma mocno Phoebe, przyciskając do jej gardła nóż.
- Odsuń się człowieku! Odsuń się, bo ją zabiję! – Krzyczy. W jego oczach widać przerażenie, a ręce trzęsą się jak galaretki.
- Puść ją… Nie pogarszaj swojej sytuacji człowieku. – Mówi spokojnie, mając go cały czas na celowniku.
- Nie mów mi co mam robić! – Wrzeszczy, nacinając skórę Phoebe.
- Odłóż ten nóż i odsuń się od dziewczyny. Policja zaraz tu będzie, nie macie szans. Chcesz iść do więzienia za morderstwo? – Pyta. – Nie wypuszczą cię stamtąd szybko. Bądź rozsądny i rzuć tę broń. – Mruczy, patrząc na niego uważnie. Widać, że mężczyzna zastanawia się intensywnie nad tym, co powinien zrobić. Kropelki potu powoli spływają po jego pulchnej twarzy i szyi. Zaciska mocno wargi i w końcu powoli odsuwa ostrze od dziewczyny. Ta wyrywa się od razu i podbiega do Lucasa, chowając się za jego plecami. Nad ich głowami słychać zbliżające się syreny policyjne, a chwilę później do pomieszczenia wpadają funkcjonariusze.
- Chodźmy stąd. – Mówi Lucas, zerkając na dziewczynę. Delikatnie obejmuje jej ramię. – Jesteś już bezpieczna. – Zapewnia cicho i wychodzi z nią z budynku na oświetloną lampami z radiowozów ulicę.

Phoebe

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics