23.07.2019

Od Harriet CD Lucasa

   Jeszcze tego samego dnia, białowłosa postanowiła, że odwiedzi swojego współpracownika w szpitalu, który ponoć leży tam od samego zakończenia akcji. Nadal było jej szkoda mężczyzny, lecz nie czuła żadnej większej więzi. Wolała być po prostu pewna, że żyje i ma się lepiej, niż podczas tortur. Więc gdy tylko słońce zaszło, korytarze spowiła ciemność, a ludzi było znacznie mniej, wampirzyca sprytnie dostała się do sali, w której leży sam Lucas. Gdy na niego zerknęła, poczuła lekki ucisk w klatce piersiowej, a widząc, że śpi, podeszła do dużego okna i wpatrywała się w czyste niebo, będąc w połowie medytacji. 
Gdy brunet się obudził, nie dowierzał w to, co widzi i zaczął od razu od pytań, na co jasnowłosa była przygotowana. Delikatnym ruchem przesunęła krawędź kołdry w kierunku nóg mężczyzny, po czym usiadła na materacu, zakładając nogę na nogę. Lekko się uśmiechnęła i poprawiła kosmyk swoich włosów, zaciągając go za ucho. 
— Dobrze wiesz, że nie jest człowiekiem — zaczęła kobieta — Mogłeś też zauważyć, że preferuję samotne misje, niż współpracę. Samej mogę bardziej skupić się na swoich nadludzkich możliwościach, które lubią wychodzić spod kontroli — dodała kończąc lekkim westchnięciem. 
— Do rzeczy, Harr — mruknął zniecierpliwiony brunet. 
— Nie zmuszaj mnie do odpowiedzi — rzekła spokojnie — Myślę, że dowiesz się w swoim czasie. Teraz.. teraz odpoczywaj — dodała szybko.
Nie udzieliła konkretnej odpowiedzi, gdyż nie zdążyła, ponieważ dobrze słyszała zbliżające się kroki. Gdy drzwi od sali żołnierza się otworzyły, wampirzyca od razu zniknęła, a gdyby tego nie uczyniła, mogłaby mieć niezłe problemy. Z dołu widziała, że światło w owym pomieszczeniu było zapalone i długo nie chciało gasnąć, więc kobieta odpuściła już dalszej rozmowy i udała się do swojego domu. Postanowiła odwiedzić go w bardziej porannych godzinach, a jednocześnie dać mu więcej czasu na wyzdrowienie, gdyż teraz może odebrać to źle lub nawet obrać wampira za cel. W końcu ta rzuciła focha na całe Sopportare, lecz znając życie, ci niedługo rzucą jej propozycję nie do odrzucenia.
   Przez następne cztery dni, kobieta skupiła się mocno na swoich treningach, głównie zdolności, choć większość z nich kontroluje, woli mieć je opanowane do perfekcji. Tak bardzo się na nich skupiła, że nie zauważyła swoich gości, którzy nagle pojawili się na tyłach domu. Blondynka oczywiście chciała zacząć z nimi rozmowę, lecz ci, w rosyjskim języku, zaczęli mówić coś między sobą. Ich twarze były skryte pod maskami, a ciało okryte ciemnymi ciuchami, przez co nie była do końca pewna, kto tam jest i czy aby na pewno są to ludzie. Gdy sięgnęła po rozproszenie ich, ci rozmyli się, niczym iluzja, co z lekka zirytowało kobietę. Obeszła cały dom oraz okolice, lecz nie ujrzała nic podejrzanego czy niebezpiecznego. Postanowiła więc zajechać do miasta, a przy okazji odwiedzić Lucasa, już tak legalniej, żeby nie robić jakiś zgrzytów pomiędzy personelem.
Gdy stanęła naprzeciwko wejścia do budynku i zauważyła tłumy ludzi, cicho westchnęła i podeszła pod okno bruneta, które na szczęście było otwarte. Skupiła się na obecnym tam balkonie i bezpiecznie wylądowało w owym miejscu, zaraz wchodząc do sali mężczyzny.
— Masz wyczucie czasu — rzuciła mężczyzna poprawiając się w siadzie.
— Wiem, wyćwiczone — lekko się zaśmiała — Ktoś był? — spytała, gdy wyczuła zapach młodej krwi.
— Rodzice z siostrą byli — odpowiedział zerkając na blondynkę.
— Siostra pewnie młodziutka.. — rzekła jakby sama do siebie. Tak, zapach dziewczynki znacznie podrażnił nos wąpierza, gdyż krew młodej osoby jest strasznie słodka, a krwiopijny mają do takiej słabość. — Widzę, że lepiej się czujesz — dodała siadając na krześle.
— Na pewno jest lepiej — powiedział z delikatnym uśmiechem — Może wrócimy do przerwanej nam rozmowy?
— Ah, no tak — westchnęła i wsłuchała się w otoczenie, czy aby na pewno nikt nie podsłuchuje — Więc.. pewnie Cię to nie zaskoczy, ale jestem wampirem po jednej poważnej mutacji — powiedziała, choć z trudem — Wampira nie może zabić ludzka głupota, dla tego przetrwałam tortury.. — dodała wyjaśniając i cicho odetchnęła.
— A co może zabić? — spytał nie odrywając wzroku od kobiety.
— Gdybym Ci powiedziała, to tak jakbym dała Ci broń i pozwoliła strzelić w moją głowę — rzekła z naturalnym spokojem — Kodeks zabrania mi mówić więcej na ten temat — dodała, gdy poczuła piekący ból na nadgarstku. — Powiedz lepiej, jak mijając Ci dni tutaj? Spotkałeś już jakąś ładną pielęgniarkę? — zarzuciła zmianą tematu i oparła się wygodniej o oparcie.

Lucas?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics