19.07.2019

Od Harriet CD Lucasa

Gdy białowłosa zapadła w długi sen, każdy stawiał przysłowiowy krzyżyk, gdyż kobieta nie dawała żadnego znaku życia. Jej serce pompowało krew, a płuca prowadziły wymianę tlenową, lecz zwykły człowiek nie jest w stanie tego wyczuć. Była jakby w stanie uśpienia, lecz jedynie, co widziała, to ciemność.
Po dojechaniu karetki do szpitala, brunet został zabrany od razu na oddział, gdzie grupa lekarzy odpowiednio się nim zajęła. Gdy jednak chwycili za ciało kobiety, stanął za nimi obcy mężczyzna, który delikatnie potarł dłońmi.
— Ona idzie ze mną — mruknął, mrożącym krew w żyłach, tonem.
— Niestety w chwili obecnej nie możemy oddać ciała — odpowiedział ratownik, po czym zerknął na obcego człowieka.
— To był rozkaz — rzekł pół szeptem i posłał nieznaczny uśmiech, ukazując przy tym osiem wampirzych kłów.
Ratownicy spojrzeli po sobie, lecz nie odpuszczali, przez co krwiopijca musiał zadziałać bardziej drastycznie i jednym ruchem dłoni odrzucił mężczyzn od karetki. Wampir w moment spoważniał i delikatnie podniósł bladą Harriet, po czym okrył się czarnym dymem i zniknął spod szpitala, nie pozostawiając po sobie żadnego śladu. Nawet pamięć lekarzy została wymazana, co dla tego typu wąpierza, było czymś banalnym i bardzo ratującym.
Wspomnianym mężczyzną okazała się być wampirem ukryty, który dba o swoich podopiecznych, nawet, jeśli ci „umierają” przez ludzką głupotę. Nad regeneracją jej ciała i organizmu spędził blisko tydzień, lecz nawet, gdy ta odzyskała przytomność, była wyczerpana przez samoregeneracje. Leżała na łóżku dwa dni, gdzie dnia trzeciego postawiła swoje pierwsze kroki. Nie szło jej to najlepiej, lecz czuwał przy niej Kevan, jej przyjaciel z poprzednich lat, który zawsze służył jej pomocą.
— Jak się czujesz? — spytał z powagą wampir ukryty.
— Zdecydowanie lepiej — odpowiedziała lekko zachrypniętym głosem — Dziękuję — dodała zerkając na wampira.
— Zdążysz się odwdzięczyć — stwierdził spokojnie — Teraz odpoczywaj — dodał i luźnym krokiem opuścił sypialnie.
Kobieta ciężko westchnęła i oparła się o ramię Kevana, który siedział obok niej. Miała ona jeszcze wiele do zregenerowania, lecz z drugiej strony wolałaby opuścić wymiar ukrytego i wrócić do swojego domu.
— Co z Lucasem? — spytała zerkając na bruneta.
— Żyje — odpowiedział krótko wampir — Jest z nim lepiej, niż podczas tortur — wyjaśnił po chwili.
— Dobrze wiedzieć — westchnęła.
Regenerację zakończyła się pięć dni później, a zliczając wszystkie dni, kobieta spędziła u ukrytego ponad dwa tygodnie, z czego tylko Vergil był powiadomiony o tym, żeby się nie martwił. Wraz z przyjacielem teleportowała się z wymiaru wampira i wróciła do swojego domu, gdzie przywitała ją jej zwierzęca gromadka. Na przytulaniu i głaskaniu ich, spędziła godzinę czasu, odpoczywając i relaksując się przy tym. Po tym zjadła syty posiłek i wzięła dłuuugą kąpiel z wielką pianą, przy której towarzyszyły jej zwierzaki, w tym mokry szop, który został zepchnięty do wody przez rudą pandę. Nietoperz postanowił strzelić drzemkę w wiklinowym koszu z miękkim kocem, co było już jego naturą. Resztę dnia spędziła standardowo w domu, w towarzystwie zwierząt oraz Vergila, który zdecydowanie się za nią stęsknił. Dopiero następnego dnia, z samego rana ruszyła załatwić wszelkie formalności, w tym poinformowaniu władz o tym, że jednak białowłosa wampirzyca żyje. Na końcu zostawiła sobie Sopportare, do którego musiała się teleportować wraz z Kevanem, żeby ten mógł ją uspokoić, jeśli ta straciłaby nad sobą kontrolę. Z hukiem pojawiła się w biurze kapitana i gdy tylko zauważyła jego uśmiechniętą buźkę, podeszła do niego i chwyciła go za szyję, przybijając go od razu do ściany.
— Widzę, że jest pan zadowolony — mruknęła zaciskając uścisk na jego szyi.
— Ha.. Ha.. Harriet — wydusił z niedowierzaniem.
— We własnej osobie — zaśmiała się oschle i puściła mężczyznę — Przyszłam podziękować na moją śmierć oraz jakże świetną akcję, w której do tego doszło — dodała wyjaśniając.
— Ja.. ja nie wiedziałem, że do tego dojdzie — stwierdził podnosząc się z ziemi.
— Dobrze wiedziałeś. Poprzedni szpiedzy mieli te same nadajniki, ale nie chciało Ci się ruszać tam żołnierzy — warknęła — Więc wolałeś wysłać mutanta i policjanta. Ja jeszcze z tego wyszłam, ale co jeśli to Lucasowi by się stało?
— Spokojnie, zapłacę Ci za to — uspokajał.
— Uwierz, że gdyby to on zginął, miałbyś przejebane do końca swojego życia — syknęła i oddaliła się od mężczyzny — A Twoje pieniądze nie przywrócą mi dwóch tygodni męczarni — dodała stając obok przyjaciela.
— Shepherd, wybacz, że do tego doszło — kontynuował zbędne uspokajanie — Wynagrodzę Ci to… — dodał, lecz jego wypowiedź została przerwana.
Białowłosa nie wytrzymała i ponownie chwyciła kapitana za koszulkę, po czym pchnęła go na stół, którym sunął na jego koniec i wpadł na biurko z komputerem, za którym spadł, ciągnąć za sobą całe okablowanie. Narobiło się przy tym trochę hałasu, lecz wampirzycy to nie przeszkadzało.
— Nigdy już do mnie dzwoń, rozumiesz? — syknęła, po czym zaraz zniknęła z jego biura.
Zirytowana kobieta pojechała na dobry fastfood wraz z Kevanem, po czym zamknęła się w swoim domu w celu odpoczęcia po spotkaniu tej parszywej mordy kapitana. Tylko, co teraz powie Lucasowi..?

Lucas?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics