Spojrzałam na wizytówkę, którą dostałam od dziewczyny, jednak nie
skupiłam na niej swojego wzroku, tylko schowałam ją do kieszeni
płaszczu, idąc dalej w swoim kierunku. W domu od razu wzięłam się na
zrobienie jakieś szybkiej kolacji składającej się z sałatki z kurczaka i
lampki wina. Wieczór jak zawsze minął mi spokojnie i dosyć szybko,
resztę wina, która mi została, schowałam do szafki, żeby je dokończyć w
najbliższych dniach. Nie lubiłam pić wszystkiego na raz, wystarczał mi
jeden kieliszek do kolacji raz na jakiś czas, żeby na chwilę poczuć
gorycz wina w ustach. Następnego dnia z rana wyszłam w swoim płaszczu i
wręcz poczułam uderzenie ciepła. Czułam, że zaczyna się robić cieplej...
Kompletnie zapomniałam, że idzie wiosna, a raczej, że już u nas
zawitała. Po wczorajszym śniegu nie zostało już nic, a na drzewach, czy
krzakach było powoli widać pąki. Zawsze mnie to zastanawiało, jak to
możliwe, że jednej nocy wszystko potrafi się tak bardzo zmienić. Czasami
się śmiałam, że przyczyna leży w naszej magii, a nie w cudach matki
natury. Wróciłam się do mieszkania, zabierając z szafy lżejszą, skórzaną
kurtkę, a zimową rzuciłam na kanapę, raz jeszcze tego dnia opuszczając
swoje mieszkanie. Kiedy siedziałam w kawiarni, popijając małą kawę, w
myślach miałam to, że miałam coś zrobić. Uczucie to nie miło nawet
wtedy, gdy miałam pewność, że w kawiarni wszystko jest na swoim miejscu,
dziwne emocje mnie nie opuszczały. Dzisiaj ponownie zamykałam cały
lokal i machając kluczami, wróciłam do domu. Złapał za płaszcz, chcąc go
schować do szafy i w najbliższych dniach oddać do pralni, kiedy z
kieszeni wyleciała mała karteczka. Podniosłam ją, chowając swoją kurtkę.
Spojrzałam teraz dokładnie na białą wizytówkę. Widniała na niej nazwa
studia tatuażu i adresem. Nie było jednak tam żadnych danych na temat
dziewczyny. Ciekawiło mnie, jakiej jest rasy, nie często spotykałam
osoby, które rzucały na siebie iluzję, widziałam różnego rodzaju
przemiany, ale nie to. Kilka razy uderzyłam palcem w wizytówkę, po czym
położyłam ją na małym stoliku, na którym również stał telewizor.
Rano
nie poszłam do kawiarni, tak jak miałam to w zwyczaju, tylko na ulicę,
gdzie znajdowało się studio tatuażu. Oparłam się o zamknięte drzwi i
spojrzałam w czyste niebo, czekając na nieznajomą. Nie wiem, co mnie
skłoniło do tego, żeby się tutaj znaleźć. Może to, że nie znam wielu
ludzi w mieście podobnych do mnie? Takich, którzy posiadają chociaż
trochę magii, przy których nie musiałabym udawać kogoś, kim nie jestem.
Dziewczyna zjawiła się po kilku minutach, uśmiechając się do mnie
delikatnie.
- Akurat o tej porze i to dzień później się ciebie nie spodziewałam - zaśmiała
się i otworzyła zamek, zapraszając mnie do środka. Przyjęłam owe
zaproszenia i weszłam, gdzie od razu powitały mnie ściany przyozdobione w
różnego rodzaju zdjęcia tatuaży. Zapewne to były dzieła osób
pracujących tutaj. - Tatuaż? - Zapytała, nie zmieniając wyrazu twarzy.
- Nie - Powiedziałam od razu, siadając na jednym z wolnych krzesełek - Moje ciało to nie płótno - Dodałam po chwili obojętnie i spojrzałam na nią - Myślę, że wiesz, dlaczego przyszłam.
- Oświeć mnie - Wzruszyła ramionami. Miałam wrażenie, że słowa o ciele i płótnie delikatnie ją uraziły, jednak nie na tym chciałam się skupić.
- Ciekawość - Odpowiedziałam wprost - Jestem ciekawa, jakiej jesteś rasy, że potrzebna Ci iluzja.
- Może nie jest mi potrzebna, a po prostu lubię jej używać - Uśmiechnęła się do mnie, na co parsknęłam.
-
Gdyby tak było, to nie narażałabyś się na wykrycie przez łowców, tylko
dlatego, że masz taki kaprys, no, chyba że jesteś aż taka głupia i nie
wiesz, że zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie polować na magiczne
istoty, czytaj nas - Położyłam nogę na nogę.
- Doskonale wiem, na co niektórzy polują - zmarszczyła brwi, przez co na moich ustach pojawił się sarkastyczny uśmiech.
- Taiga, czarownica - Podałam jej dłoń, wyczekując czy zrobi to samo i czy się przedstawi, co mnie niezwykle ciekawiło.
Ira?
Brak komentarzy
Prześlij komentarz