17.07.2019

Od Lucasa CD Anabelle

Z pewnością nie tak wyobrażał sobie zakończenia pościgu za tajemniczą brunetką. I przez myśl mu nie przyszło, że to właśnie on będzie się krył za jednym z urządzeń, umieszczonych w hali. Kobieta przepadła jak kamień w wodę. Jednak sprawę jej złapania musiał zostawić na później, teraz miał zdecydowanie większy problem. W ostatniej chwili udało mu się dobiec do pierwszej lepszej maszynerii, która mogła stać się jego osłoną. Siedział na podłodze, trzymając za pysk swojego psiego kompana, modląc się w duchu, by ich nie zauważyli, żeby tylko tutaj nie podeszli. W pojedynkę nie ma najmniejszych szans z piątką tajemniczych mężczyzn. Nie był też w stanie ocenić, czy są to ludzie, czy może istoty zdecydowanie silniejsze. W każdym razie nie chciał się o tym dowiadywać w czasie ewentualnej walki. Czekał więc na rozwój wydarzeń, gorączkowo, szukając jakiejś drogi ucieczki. Chcąc nie chcąc, zaczął przysłuchiwać się także rozmowie toczonej między obecnymi na hali.
- Umawialiśmy się, na podwójną zapłatę, ze względu na trudności w trakcie drogi. A to do kurwy nędzy, nie jest nawet całość początkowej sumy. – Warczy jeden z nich. W jego głosie słychać wyraźne wzburzenie i niezadowolenie. Widać ich rozmowa zmierza w dość niebezpiecznym kierunku, co bynajmniej nie ucieszyło Lucasa.
- Owszem. Jednak to ty od samego początku nie dotrzymałeś swojej części umowy. – Oznajmia chłodno. – W wozie jest piętnaście skrzyń, a miało być szesnaście. – Zauważa, jak zdawało się policjantowi, dość spokojnym tonem.
- Już ci mówiłem człowieku, że mieliśmy utrudnienia! – Woła. – Musieliśmy zwiewać, jeśli nie chcieliśmy, żeby wszystko przepadło. – Mówi wściekły. Zupełnie nie spodziewał się takiego obrotu spraw.
-Co nie zmienia faktu, że towar nie dojechał w całości na miejsce. – Odpowiada powoli. – Albo zadowolisz się, rym co masz, albo zarobisz kulkę w łeb Henry. – Oznajmia poważnie, a po chwili słychać także dźwięk przeładowanej broni. Pies zaczyna poruszać się niespokojnie, wyczuwając narastające zagrożenie. Lucas stara się go uspokoić, gładząc go po łbie wolną ręką. Jeszcze tego mu brakowało, żeby zaczął szczekać. Słychać jak mężczyzna przeklina głośno, a dźwięk kroków, każe sądzić, że ostatecznie tajemniczy Henry przystał na warunki jego rozmówcy. Jednak w budynku nadal pozostało kilka osób, a Lucas nie miał pojęcia, kiedy w końcu stąd wyjdą. Minuty dłużyły się niemiłosiernie, gdy mężczyźni rozmawiali ze sobą przez chwilę przyciszonym głosem. Policjantowi udało się usłyszeć jedynie kilka słów, z których wynikało, że nie mają zamiaru tak po prostu puścić ich, jak się domyślał dilera. W końcu, przy towarzyszącym temu westchnieniu ulgi Lucasa, mężczyźni opuścili halę, pozostawiając go może i bez schwytanej uciekinierki, ale za to z informacjami, które zdecydowanie przydadzą się policji. Odczekał jeszcze chwilę, nim podniósł się z miejsca. Powolnym krokiem ruszył w stronę wyjścia. Uchylił ostrożnie drzwi i rozejrzał się dookoła. Na jego szczęście nikogo tam nie było. Wyszedł więc z opuszczonego budynku i czym prędzej powiadomił o całym zajściu jego towarzyszy, czekających na jego powrót w barze.
Oczywiście jak mógł się z resztą domyślić, kapitan nie był zadowolony z jego raportu. Na szczęście informacje na temat tajemniczego spotkania, w którym najprawdopodobniej doszło do wymiany towaru, nieco go udobruchały, jednocześnie sprawiając, że Lucas mógł uniknąć, chociaż częściowo gniewu szefa. Przynajmniej jak na razie. Nadal pozostawała sprawa wysokiej brunetki, która zniknęła policjantowi z oczu. Harris nie miał zamiaru odpuszczać. W końcu chodziło o morderstwo. Ostatecznie sprawy zabójstwa nie prowadził Lucas, jednak to jemu przypadło w zadaniu znalezienie tajemniczej dziewczyny. Przez resztę nocy i kilka następnych dni mężczyzna starał się znaleźć jakiekolwiek poszlaki. Jakikolwiek punkt zaczepienia w zeznaniach świadków. Jedyne czego się dowiedział to fakt, iż kobieta często przychodziła do tamtego baru. Poza tym nie więcej, co niezwykle go irytowało. Zdawał sobie sprawę, że to jego wina, iż dziewczyna zdołała uciec, a na razie nic nie wskazywało na to, by udało im się ją odszukać.
Późnym wieczorem opuścił w końcu komisariat i po chwili namysłu, udał się do znajdującego się całkiem niedaleko pubu. Wyjątkowo tego dnia potrzebował napić się trochę alkoholu. Przeszedł ulicą na drugą stronę i już po chwili stanął przed drzwiami budynku. Wszedł do środka, oświetlonego ciepłym światłem dość staroświeckich już lamp. Pomimo późnej godziny, nadal panował tam względny spokój. Ludzie siedzieli przy stołach, popijając piwo, rozmawiając, czy też grając w karty. Lucas powolnym krokiem skierował się w stronę baru. Zmęczenie nieco przyćmiło jego zmysły, to też nie wyczuł, że ktoś wpatruje się w niego. Zamówił piwo i kierowany przeczuciem, w końcu odwrócił się w stronę sali. Jakie wielkie było jego zdziwienie, gdy to właśnie tajemniczą wysoką brunetkę ujrzał.

Anabelle?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics