20.07.2019

Od Eliotta CD Ashtona

    Nie wiedział czego się spodziewać, ale gdy przed nim postawiono pucharek lodów na dodatek nieźle przyozdobiony, mimowolnie się uśmiechnął. Uniósł swoje smutne spojrzenie na Ashtona, który usadawiał się właśnie na krześle ze swoją porcją i również na jego twarzy widział uśmiech, jakby chciał dodać chłopakowi otuchy. Cóż, przez żołądek do serca, prawda? Nie trzeba się nad tym tematem rozgrzebywać. Eliott otarł łzy gdzieś jeszcze kręcące się w kącikach jego oczu i przystąpił do spożywania deseru. Co jak co, ale lodów czy innych słodyczy blondyn nie miał serca odmawiać. Młodszy siedzący naprzeciwko niego wiedział, jak poprawić mu humor. Zajadając się smakołykiem wymienili parę zdań, ale bardziej sprzyjała im cisza, co nikomu chyba nie przeszkadzało. Eliott jednak nie mógł zapomnieć o wcześniejszym spotkaniu. Mama wydawała się taka prawdziwa i przede wszystkim obecna. Chociaż chłopak nie mógł jej dotknąć, to wciąż słyszał jej głos tuż koło ucha i widział jej piękną osobę. Zapamiętał ją właśnie taką, blondynkę ze szczerym uśmiechem, która nawet w najgorszych ludziach znajdowała krztę dobroci. Była także niesamowicie cierpliwa, co wychodziło jej na plus, gdy żyła z trzema facetami pod jednym dachem. Chociaż możliwe, że tylko Eliott szczerze ją kochał. Matka wspominała o wujku
Lucjanie, ale musiał przyznać, że kojarzył go tylko z niektórych świąt Bożego Narodzenia i to z czasów, gdy nie umiał zawiązać samodzielnie sznurówek. Po chwili namysłów stwierdził, że z niechęcią będzie musiał zwrócić się do ojca, z którym nie miał kontaktu już od bardzo dawna. Od kiedy uciekł z rodzinnego miasta, nie odzywał się do niego, nie dzwonił, ani nic. Możliwe, że już o nim zapomniał zwłaszcza po tym, jak ukradł mu sporą część jego pieniędzy. A trzeba przyznać, że pieniądze dla pana Cartiera liczyły się bardziej niż jego synowie lub co gorsza własne zdrowie. Blondyn wymieszał razem wszystkie smaki lodów i chciał porozmawiać o tym wszystkim z Ashem. Może on zechciałby pojechać do wujka z nim? Eliottowi byłoby znacznie raźniej, gdyby miał u boku znajomego. Z drugiej strony młodszy już sporo dla niego zrobił i wydaje się, że teraz to kolej blondyna, żeby mu się jakoś odwdzięczyć. Zerknął na bruneta, który kończył już swoją porcję, a ogar miał dziwne podejrzenia, że jego również coś trapi. Był nieco przybity i znacznie mniej żywy niż kiedy weszli razem do jego magicznego kącika, a trzeba przyznać, że tam wyglądał na pełnego pasji i energii. Ell chciał zapytać i jakoś poprawić mu nastrój, ale nie ma co ukrywać, był w tych sprawach beznadziejny i wolał trzymać język za zębami niż palnąć głupotę i tylko pogorszyć sytuację. Gdy już kończył swój deser, do ust miał włożyć wafelek, gdy poczuł na sobie czyjś wzrok. Przekręcił powoli głowę i zauważył parę ciemnych ślepi wgapiających się w wafelek jak w miłość swojego życia. Eliott cicho się zaśmiał obserwując poczynania bloodhounda, który od czasu do czasu drapał go lekko w udo. Chłopak nie mógł przysiąc, ale wydawało mu się, że rozumiał myśli tego psa i wręcz je słyszał. Możliwe też, że to po prostu głosy postanowiły znowu mu podokuczać. Nie rozmyślając wiele na ten temat po prostu podał psu kawałek wafelka, który trzymał przy ustach i z uśmiechem obserwował jak ten pożera go w kilka sekund. Unosząc wzrok na Asha, przyuważył lekki uśmiech, więc akcję uznał za udaną. Oblizując wargi spojrzał na zegarek na nadgarstku i począł podnosić się z krzesła.
- Powinienem już iść - odparł zasuwając za sobą krzesło.
- Tak, jasne - pokiwał głową zbierając szklane naczynia i zaniósł je do kuchni.
Eliott podążył za nim i w trakcie, gdy ten zmywał pucharki, starszy oparł się o ramę drzwi i silił się na słowa, które z trudem przychodziły mu na język.
- Ash? - wydukał głupio i od razu pożałował.
- Hm? - mruknął nie odwracając się.
- Dziękuję za wszystko, to wiele dla mnie znaczyło - uśmiechnął się opuszczając wzrok, gdy napotkał spojrzenie niebieskich oczu - Jakbyś czegoś potrzebował to dzwoń. Domyślam się, że nie zrobiłeś tego za darmo?
Ashton tylko wzruszył ramionami, na co oboje się zaśmiali. Ell nie chciał pozostawać mu dłużny, więc zapisał swój numer na urywku kartki, który znalazł w kieszeni i położył go na blacie kuchni. Następnie udał się do drzwi, gdzie założył buty i kurtkę, po czym pożegnał niższego chłopaka.
- Do następnego - w drzwiach potargał jeszcze ciemną czuprynę Asha, tak na poprawę humoru i udał się do swojego samochodu.

Ashton?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics