Gdy brunet dowiedział się o tym, że jego rozmówczyni jest czarownicą,
od razu powiązał kilka faktów związanych z pożarem, oczywiście nie
podejrzewając jej o podpalenie. W okolicach na pewno czai się nie jedna
grupa ludzi, w tym łowców czarownic, którzy polują na nadnaturalnych i
za wszelką cenę chcą wypędzić ich z miasta. Więc normalne może być to,
że ktoś dowiedział się o zdolności brunetki i teraz chce się jej pozbyć,
na co musi uważać także sam Nathaniel, który musi także pilnować
swojego syna. Na ten temat mężczyzna postanowił milczeć, gdyż nie chce
stresować kobiety, z drugiej strony powinien ją ostrzec, lecz ta na
pewno jest tego wszystkiego świadoma. Więc gdy ta wspomniała o dobrej
kawie, elf przyznał jej rację i słuchem odprowadził ją w kierunku
zaplecza, co świadczy o tym, że kobieta musi tutaj pracować. Ciemnowłosy
nie chciał o to wypytywać, więc wrócił do czytania swojej książki,
która powoli dobiegała końca. Jednak gdy zostały mu dwie ostatnie
strony, wyczuł, że ktoś do niego dzwoni. Był to kurier, który nie chciał
wręczyć przesyłki Adielowi, gdyż stwierdził, że ten nie jest pełnoletni
i nie może oddać mu paczki. Zirytowany elf rozłączył połączenie,
zapłacił na napój i opuścił kawiarnię, udając się od razu do swojego
pojazdu. Startowy dźwięk mercedesa wzdrygnął pobliskich przechodniów,
którzy raczej nie spodziewali się takiego ryku z wydechu, co elfowi
znaczenie się podobało. Opuścił parking kawiarni i mknął ulicami miasta
prosto do swojego domu, pod którym zastał wkurzonego Adiela oraz
kuriera, który z uśmiechem zerkną na bruneta. Ten uśmiech jednak szybko
opadł, gdy rozległ się huk zamykających drzwi pojazdu, a poważne
spojrzenie elfa wylądowało na dostawcy. Przełknął nerwowo ślinę i
czekał, aż Nathaniel do niego podejdzie.
— Gdzie się podział ten
kurier, który umiał liczyć wiek z dowodu? — spytał brunet — Na
przyszłość zapamiętaj, że on też może odebrać przesyłkę — dodał z
sarkastycznym uśmiechem.
— Dobrze, dobrze.. — mruknął dostawca i
wręczył paczkę młodszemu elfowi, który zaniósł ją w wyznaczone przez
siebie miejsce. — Do widzenia. — rzucił kierując się do pojazdu.
Nathaniel
ciężko westchnął, a gdy miał wejść do środka domku, usłyszał krótkie
zaklęcie syna, które spowodowało, że kurier swoim autem wjechał do
niewielkiego portalu. Z jednej strony elf się ucieszył, że młody zna
swoje zaklęcia, z drugiej zaś strony trochę się zirytował, że użył czaru
na istocie świadomiej.
— Gdzie go posłałeś? — spytał mężczyzna zamykając za sobą drzwi posiadłości.
— Daleko od tego domu, ale po wylądowaniu stwierdzi, że się zamyślił — wyjaśnił młody i otworzył przesyłkę.
— No dobrze, ale staraj się ograniczać swoje zdolności — rzekł elf i lekko się uśmiechnął. — Jadę w teren. Postaraj się nie wysadzić domu — dodał, na co młody cicho się zaśmiał.
Starszy
elf wyszedł na tył domu, gdzie w pełni oporządził wałacha oraz
przygotował go do jazdy, po czym sam podszedł się przebrać, a gdy
wrócił, siadł w siodle wałacha i tylnym wyjazdem opuścił teren
posiadłości. Stępem przemierzał leśne ścieżki, a gdy Zagiel był gotowy
na kłus, brunet lekko go popędził, z czasem przechodząc do galopu.
Po
zrobieniu wielkiego kółka po leśnych drogach, powoli skierował się w
stronę swojego domu, który nie był o dziwo tak daleko, jak mogło się
wydawać. W spokojnym stępie Zagiela, elf mógł przyglądać się naturze,
która kojarzyła mu się z rodzinnym domem. Cały spokój został zakłócony
przez krzyk połączony ze śmiechem, lecz nie była to drocząca się para
czy dziecko z rodzicami, a raczej coś bardziej niebezpiecznego.
Mężczyzna zeskoczył z wierzchowca i pieszo zbliżył się do źródła
dźwięku, którym byli bodajże jacyś łowcy, o których wcześniej wspominał
elf.
— (...) spalili się żywcem, gdy tylko opuścili swoje mieszkania.
— A co z tą wiedźmą z ostatniego pożaru?
— Ktoś ją uratował.. Czas przejść do drastyczniejszych środków.
— Co masz na myśli?
— Pozbyć się osób, na których jej zależy i pozbawić pracy.
— Zajmij się ludźmi, a ja sprawdzę jej źródło dochodów...
Rozmowa
dwójki mężczyzn została przerwana przez przybycie kolejnych trzech,
przez co całkiem zmienili temat, który już nie interesował bruneta.
Postanowił się wycofać i spokojnie skierował się do swojego wierzchowca,
który czekał w tym samym miejscu, w którym został zatrzymany. To jednak
byłoby zbyt pięknie, gdyby elf dotarł bezszelestnie do wałacha. Po
drodze nadepnął na gałąź, której dźwięk przyciągnął uwagę łowców, przez
co mężczyzna przyspieszył swój krok i w biegu wskoczył na Zagiela, który
od razu przystąpił do galopu. Gdy brunet zerknął za siebie, na drodze
stała cała grupa mężczyzn, lecz nie gonili go, co z jednej strony było
dziwne i niepokojące. Pomimo tego, elf dotarł bezpiecznie do domu,
rozstępował wałacha puszczając go na ogród, po czym później go
rozsiodłał. Po wejściu do domu, od razu zapisał w notatniku to, co
zapamiętał z podsłuchanej rozmowy, po czym odłożył notes i ciężko
westchnął, analizując całą tą sytuację. Aby trochę ochłonąć, wziął
prysznic i się przebrał, po czym zasiadł w fotelu z notesem w dłoni.
Miał jeszcze dużo czasu do zachodu słońca, a że jego myśli były
przepełnione wieloma myślami, postanowił udać się do straży, aby
sprawdzić inne podpalenia, które będą podobne do ognia w kamienicy
Taigi.
Godzina siedzenie przed komputerem z danymi przyniósł
jakiś efekt i choć Nathaniel nie jest detektywem, zawsze miał głowę do
takich spraw, z drugiej strony elf pomaga w zlokalizowaniu sprawcy
podpaleń. Teraz jednak było większe wyzwanie - przekazać czarownicy dość
ważne informację na jej temat. Brunet podszedł do okna i zauważył kilka
kruków kłócących się o kawałek pożywienia, następnie użył zaklęcia
przywołania, dzięki czemu na parapecie zjawił się czarny ptak. Mężczyzna
uśmiechnął się niewidocznie, zapisał informację na kartce, po czym
wręczył ją w łapkę skrzydlatego, który z kolejnym czarem odleciał w
kierunku Taigi. Teraz wystarczy czekać, aż brunetka się zjawi...
Taiga?
Brak komentarzy
Prześlij komentarz