27.07.2019

Od Nathaniela CD Taigi

   Gdy brunet dowiedział się o tym, że jego rozmówczyni jest czarownicą, od razu powiązał kilka faktów związanych z pożarem, oczywiście nie podejrzewając jej o podpalenie. W okolicach na pewno czai się nie jedna grupa ludzi, w tym łowców czarownic, którzy polują na nadnaturalnych i za wszelką cenę chcą wypędzić ich z miasta. Więc normalne może być to, że ktoś dowiedział się o zdolności brunetki i teraz chce się jej pozbyć, na co musi uważać także sam Nathaniel, który musi także pilnować swojego syna. Na ten temat mężczyzna postanowił milczeć, gdyż nie chce stresować kobiety, z drugiej strony powinien ją ostrzec, lecz ta na pewno jest tego wszystkiego świadoma. Więc gdy ta wspomniała o dobrej kawie, elf przyznał jej rację i słuchem odprowadził ją w kierunku zaplecza, co świadczy o tym, że kobieta musi tutaj pracować. Ciemnowłosy nie chciał o to wypytywać, więc wrócił do czytania swojej książki, która powoli dobiegała końca. Jednak gdy zostały mu dwie ostatnie strony, wyczuł, że ktoś do niego dzwoni. Był to kurier, który nie chciał wręczyć przesyłki Adielowi, gdyż stwierdził, że ten nie jest pełnoletni i nie może oddać mu paczki. Zirytowany elf rozłączył połączenie, zapłacił na napój i opuścił kawiarnię, udając się od razu do swojego pojazdu. Startowy dźwięk mercedesa wzdrygnął pobliskich przechodniów, którzy raczej nie spodziewali się takiego ryku z wydechu, co elfowi znaczenie się podobało. Opuścił parking kawiarni i mknął ulicami miasta prosto do swojego domu, pod którym zastał wkurzonego Adiela oraz kuriera, który z uśmiechem zerkną na bruneta. Ten uśmiech jednak szybko opadł, gdy rozległ się huk zamykających drzwi pojazdu, a poważne spojrzenie elfa wylądowało na dostawcy. Przełknął nerwowo ślinę i czekał, aż Nathaniel do niego podejdzie.
— Gdzie się podział ten kurier, który umiał liczyć wiek z dowodu? — spytał brunet — Na przyszłość zapamiętaj, że on też może odebrać przesyłkę — dodał z sarkastycznym uśmiechem.
— Dobrze, dobrze.. — mruknął dostawca i wręczył paczkę młodszemu elfowi, który zaniósł ją w wyznaczone przez siebie miejsce. — Do widzenia. — rzucił kierując się do pojazdu.
Nathaniel ciężko westchnął, a gdy miał wejść do środka domku, usłyszał krótkie zaklęcie syna, które spowodowało, że kurier swoim autem wjechał do niewielkiego portalu. Z jednej strony elf się ucieszył, że młody zna swoje zaklęcia, z drugiej zaś strony trochę się zirytował, że użył czaru na istocie świadomiej.
Gdzie go posłałeś? — spytał mężczyzna zamykając za sobą drzwi posiadłości.
Daleko od tego domu, ale po wylądowaniu stwierdzi, że się zamyślił — wyjaśnił młody i otworzył przesyłkę.
No dobrze, ale staraj się ograniczać swoje zdolności — rzekł elf i lekko się uśmiechnął. — Jadę w teren. Postaraj się nie wysadzić domu — dodał, na co młody cicho się zaśmiał.
Starszy elf wyszedł na tył domu, gdzie w pełni oporządził wałacha oraz przygotował go do jazdy, po czym sam podszedł się przebrać, a gdy wrócił, siadł w siodle wałacha i tylnym wyjazdem opuścił teren posiadłości. Stępem przemierzał leśne ścieżki, a gdy Zagiel był gotowy na kłus, brunet lekko go popędził, z czasem przechodząc do galopu.
Po zrobieniu wielkiego kółka po leśnych drogach, powoli skierował się w stronę swojego domu, który nie był o dziwo tak daleko, jak mogło się wydawać. W spokojnym stępie Zagiela, elf mógł przyglądać się naturze, która kojarzyła mu się z rodzinnym domem. Cały spokój został zakłócony przez krzyk połączony ze śmiechem, lecz nie była to drocząca się para czy dziecko z rodzicami, a raczej coś bardziej niebezpiecznego. Mężczyzna zeskoczył z wierzchowca i pieszo zbliżył się do źródła dźwięku, którym byli bodajże jacyś łowcy, o których wcześniej wspominał elf.
— (...) spalili się żywcem, gdy tylko opuścili swoje mieszkania.
— A co z tą wiedźmą z ostatniego pożaru?
— Ktoś ją uratował.. Czas przejść do drastyczniejszych środków.
— Co masz na myśli?
— Pozbyć się osób, na których jej zależy i pozbawić pracy.
— Zajmij się ludźmi, a ja sprawdzę jej źródło dochodów...
Rozmowa dwójki mężczyzn została przerwana przez przybycie kolejnych trzech, przez co całkiem zmienili temat, który już nie interesował bruneta. Postanowił się wycofać i spokojnie skierował się do swojego wierzchowca, który czekał w tym samym miejscu, w którym został zatrzymany. To jednak byłoby zbyt pięknie, gdyby elf dotarł bezszelestnie do wałacha. Po drodze nadepnął na gałąź, której dźwięk przyciągnął uwagę łowców, przez co mężczyzna przyspieszył swój krok i w biegu wskoczył na Zagiela, który od razu przystąpił do galopu. Gdy brunet zerknął za siebie, na drodze stała cała grupa mężczyzn, lecz nie gonili go, co z jednej strony było dziwne i niepokojące. Pomimo tego, elf dotarł bezpiecznie do domu, rozstępował wałacha puszczając go na ogród, po czym później go rozsiodłał. Po wejściu do domu, od razu zapisał w notatniku to, co zapamiętał z podsłuchanej rozmowy, po czym odłożył notes i ciężko westchnął, analizując całą tą sytuację. Aby trochę ochłonąć, wziął prysznic i się przebrał, po czym zasiadł w fotelu z notesem w dłoni. Miał jeszcze dużo czasu do zachodu słońca, a że jego myśli były przepełnione wieloma myślami, postanowił udać się do straży, aby sprawdzić inne podpalenia, które będą podobne do ognia w kamienicy Taigi.
Godzina siedzenie przed komputerem z danymi przyniósł jakiś efekt i choć Nathaniel nie jest detektywem, zawsze miał głowę do takich spraw, z drugiej strony elf pomaga w zlokalizowaniu sprawcy podpaleń. Teraz jednak było większe wyzwanie - przekazać czarownicy dość ważne informację na jej temat. Brunet podszedł do okna i zauważył kilka kruków kłócących się o kawałek pożywienia, następnie użył zaklęcia przywołania, dzięki czemu na parapecie zjawił się czarny ptak. Mężczyzna uśmiechnął się niewidocznie, zapisał informację na kartce, po czym wręczył ją w łapkę skrzydlatego, który z kolejnym czarem odleciał w kierunku Taigi. Teraz wystarczy czekać, aż brunetka się zjawi...

Taiga?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics