28.07.2019

Od Lucasa CD Phoebe

Lucas zerknął na nią przez ramię ostatni raz i wszedł do biura komisarza, któremu została przydzielona sprawa porwania dziewczyny. Mężczyzna uniósł na niego wzrok, znad licznych papierów, zajmujących biurko.
- Siadaj i miejmy to już z głowy. – Mruczy do niego. – Że też musieli mi teraz dorzucić kolejną sprawę. – Wzdycha, wyciągając paczkę papierosów z kieszeni. – Chcesz jednego? – Pyta, podsuwając mu papierowe pudełko. Lucas kręci delikatnie głową.
- Nie, dzięki. – Odpowiada. – Dzisiaj sobie podaruję. - Komisarz wzrusza jedynie ramionami i podpala papierosa. Zaciąga się głęboko dymem i po chwili wypuszcza z płuc gęstą mgłę.
- W takim razie mów co tam się wydarzyło i możesz wracać do domu. – Oznajmia. Lucas zamyśla się i zaczyna powoli streszczać wszystkie wydarzenia ostatnich kilku godzin, zaczynając od znalezienia błąkającej się dziewczyny, poprzez napaść na nich i porwanie Phoebe. Mężczyzna zapisuje wszystkie jego zeznania. Zadaje mu kilka dodatkowych pytań, by nieco rozszerzyć jego wypowiedź i poznać interesujące go szczegóły, które mogą mu później pomóc przy przesłuchiwaniu podejrzanych.
- Co z dziewczyną? – Pyta Lucas. – Chcecie ją też przesłuchać?
- Dzisiaj już sobie to podarujemy. Pewnie jest jeszcze w szoku. Najpierw przemaglujemy tamtych opryszków. – Oznajmia. – Niech zjawi się tutaj jutro. Jeśli oczywiście będzie w stanie. – Odpowiada. – W razie czego mogę wyznaczyć kogoś by wybrał się do jej mieszkania i zebrał najważniejsze informacje. – Dodaje. Lucas potakuje delikatnie.
- Przekażę jej. Mogę już iść? – Pyta, wstając z miejsca.
- Jasne. Nie mam więcej pytań. – Odpowiada, wracając do przeglądania dokumentów. – Hej! Tylko nie wyjeżdżaj z miasta. – Dodaje. Fletcher uśmiecha się lekko pod nosem.
- Jasne, będę o tym pamiętać. – Zapewnia i wychodzi z pomieszczenia. Przeciąga się nieco, czując jak powoli dopada go zmęczenie. Miał nadzieję, że szybko wróci dzisiaj do domu, ale wygląda na to, że jego plany zostały doszczętnie pogrzebane. Ale najważniejsze, że wszystko skończyło się dobrze. Mimo wszystko, czuł się odpowiedzialny za to co stało się z Phoebe. Powinien lepiej ją pilnować i nie spuszczać z niej oczu. To był głupi błąd, przez który ktoś mógł stracić życie. Gdy wrócił do miejsca, gdzie zostawił dziewczynę, ta spała spokojnie. Jej krótkie blond włosy ułożone były w nieładzie, przykrywając połowę jej twarzy. Dopiero teraz w jasnym świetle lamp, dostrzegł jak jasna jest jej skóra. Siedząc na krześle, pogrążona w śnie, wydawała się tak bardzo bezbronna i delikatna. Nie chciał jej budzić, jednak nie miał innego wyboru, musieli kogoś powiadomić, że dziewczyna znajduje się na komisariacie. Po chwili wahania położył dłoń na jej ramieniu i ostrożnie potrząsnął jej ręką, jednak ta spała jak zabita. Z cichym westchnieniem podszedł do jednego ze stanowisk, by powiadomić, że zabiera na jeden dzień służbowe auto. Budzenie dziewczyny nie miało sensu, a nie miał żadnych informacji na temat jej rodziców, więc jedyne co mu pozostało, to odwieźć ją do domu. Gdyby nie fakt, że ta spała, byłoby to zupełnie normalne. Miał tylko nadzieję, że nie wystraszy się, iż ten jakby na to nie patrzeć... Wbrew jej woli zabrał ją z posterunku.
- Och Lucas... Nieźle, naprawdę nieźle. - Mruczy do siebie i wraca do Phoebe. Bierze ją delikatnie na ręce i niesie do garażu. Ostrożnie kładzie dziewczynę na przednim siedzeniu auta. Sam zajmuje fotel kierowcy i odpala silnik. Powoli wyjeżdża z budynku i główną drogą kieruje się w stronę jej domu. Co jakiś czas zerka na nią, upewniając się, że ta nadal śpi. Dziewczyna po kilku minutach wybudza się i rozgląda dookoła. W końcu jej wzrok zatrzymuje się na Lucasie.
- Co się dzieje? – Pyta cicho. – Nie muszę jednak składać zeznać?
- Komisarz stwierdził, że dzisiaj lepiej będzie jeśli wypoczniesz. – Odpowiada. – Ale chciałby porozmawiać z Tobą jutro. – Oznajmia. – Jeśli wolisz ktoś może przyjechać do twojego mieszkania i tam przeprowadzić rozmowę. – Dodaje. Dziewczyna kręci delikatnie głową, opierając się o fotel.
- Nie trzeba… Mogę przyjść na posterunek. – Zapewnia.
- Dobrze się czujesz? Wszystko w porządku? - Pyta, zerkając na nią.
- Tak... Tylko jestem trochę zmęczona. - Przyznaje, otulając się szczelniej kurtką.
-  Wiem, że to co się dzisiaj wydarzyło, musiało być dla ciebie… szokiem – Mówi Lucas. – To moja wina, że nie zdołałem Cię przed tym ochronić. – Wzdycha cicho.
- Przecież udało ci się mnie znaleźć i wyciągnąć stamtąd – Zauważa. – Za co bardzo Ci dziękuję. – Dodaje, zerkając na niego. – Naprawdę jestem Ci bardzo wdzięczna. – Oznajmia, uśmiechając się delikatnie.
- Nie zostawiłbym cię przecież na pastwę tych bandytów. – Mówi łagodnie, spoglądając w jej stronę. – Cieszę się, że nic ci się nie stało.
- Ja też… - Szepcze, opierając głowę o szybę. Kilka minut później zatrzymują się przed domem Phoebe.
- Trochę to zajęło, ale ostatecznie w końcu odprowadziłem cię do domu. – Mówi, uśmiechając się do niej. Dziewczyna unosi delikatnie kąciki ust.
- Na to wygląda. Dziękuję za podwiezienie i za pomoc. – Mówi.
- Nie ma za co. Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy. – Dodaje. Blondynka potakuje delikatnie i otwiera drzwi. Wysiada z samochodu i po pożegnaniu się z mężczyzną idzie powoli w stronę swojego mieszkania. Lucas odprowadza ją wzrokiem i gdy ma pewność, że dziewczyna jest już w domu, rusza spod budynku i powoli wraca do siebie. Wzdycha cicho, przecierając powieki. Jedyne czego teraz potrzebował to prysznic i sen. Nie wiedział, która godzina, ale miał nadzieję, że przynajmniej uda mu się przespać kilka godzin, nim ponownie będzie musiał wstać i udać się do pracy, gdzie czeka na niego masa papierkowej roboty, co bynajmniej nie uszczęśliwiało go. Gdy tylko wrócił do domu, przywitał się ze swoim psem i uszykował jej jedzenie. Usiadł na chwilę na sofie, zamykając oczy. Jednak gdy ponownie je otworzył był już ranek, który mężczyzna powitał głośnym westchnięciem i porządną porcją mocnej kawy.

Phoebe?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics