17.07.2019

Od Katfrin CD Filipa

Kiedy skończyłam palić fajka wsiadłam do samochodu. Mimo iż zapach dostał się do środka pojazdu zawsze gdy stałam na parkingu wolałam wyjść i zapalić na zewnątrz. Mimo tego, że jak jechałam także mogłam palić. Mój brat został odstawiony do łóżeczka na palulu. Mimo iż  bardzo tego nie chciał. Jednak po drugiej kresce położył się do łóżka jak dzieciaczek, który niedawno wrócił z placu zabaw. Westchnęłam i odpaliłam samochód kładąc ręce na kierownicy pochyliłam głowę. Wzięłam głęboki oddech próbując się uspokoić. Czy on kiedykolwiek dorośnie? Jebany zgred ma już na karku pięćdziesiąt lat! A dalej trzeba go niańczyć. Nawet gdyby tylko się upijał byłoby w miarę okey. Ale narkotyki, fajki i hazard to nie jest dodatek z uśmiechem. Zamknęłam powieki, a po policzku spłynęła mi łza. Wiedziałam, że nikt nie patrzy. Mogłam sobie na to pozwolić. Otrząsnęłam się i spojrzałam na godzinę. 4.21. Zajebiście. Mam na 8.30 do pracy. Żarty. Wjechałam na ulicę, która świeciła pustkami. Słońce zaraz zacznie swoją wędrówkę, a ja nadal nie będę w domu. Puściłam radio i wsłuchałam się w muzykę, która akurat leciała. Dobrze, że nie reklamy.

~~~~**~~~~

Weszłam do domu i od razu skierowałam się do swojej sypialni. Nawet nie chciałam się rozbierać. Rzuciłam się na łóżko i niemal od razu zasnęłam. Wiedziałam jednak, że zaraz będę musiała wstać. Dlatego mój sen był lekki. A każdy dźwięk wydawany przez Hadesa rozbudzał mnie. Kiedy wreszcie wybiła 7.10 zadzwonił mój budzik. Jęknęłam i przeciągnęłam się po łóżku. Westchnęłam i uniosłam się do pozycji siedzącej. Wiedziałam, że zaraz muszę wstać inaczej nie wyrobię się do pracy. Zwykle wstawałam o 6.45. Wiedziałam jednak, że dziś nawet głupie 25 minut będzie zbawieniem. Wstałam w łóżka i ruszyłam do łazienki gdzie już miałam przygotowany mundur do założenia. Weszłam pierw pod prysznic wcześniej się rozbierając i umyłam się płynem o zapachu lawendy, który tak bardzo uwielbiałam. Kiedy cała łazienka już wypełniła się zapachem mogłam wyjść i zacząć się wycierać puchatym ręcznikiem. Po porannych czynnościach zeszłam na dół już gotowa do wyjścia. Hades oczywiście przywitał mnie wesołym szczekaniem. Uśmiechnęłam się lekko i pogładziłam go między uszami.
- Jesteś głodny? - zapytałam, a on przekręcił głowę na bok i pomachał ogonem. Wsypałam mu jedzenia do miski i odwróciłam się na pięcie. Potrzebuje kawy i dobrych kanapek. Zrobiłam więc szybkie śniadanie oraz ulubiony napój. Usiadłam do stołu i razem z Hadesem jadłam w ciszy śniadanie.

~~~~**~~~~~

Kiedy wprowadziłam Xsawiera do przyczey i dojechałam prawie do umówionego miejsca na występ stwierdziłam, że potrzebuje jeszcze kubka kawy. Zjechałam więc na najbliższą kawiarnię i wysiadłam z samochodu. Zamówiłam kawę i wyszłam na zewnątrz żeby zobaczyć jak się ma Xsawier. Jak zawsze stał grzecznie i skubał siano zadowolony z większej porcji niż ma w boksie. Kiedy dostałam swoją kawę moje spojrzenie padło na chłopaka, który jechał na deskorolce. Nie dlatego, że jechał cudownie, czy przyciągał uwagę. Jego spojrzenie było skierowane na mnie. Od czasu gdy wyjechał zza zakrętu. Zmarszczyłam czoło i ruszyłam w stronę samochodu.

Filip?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics