Już od samego wejścia dom robił duże wrażenie, raz, że był ogromny, a
dwa, że naprawdę można było się w nim zakochać już od pierwszego
spojrzenia. Blisko natury i wszystko z drewna, prędzej bym powiedziała,
że to domek, który się wynajmuje w górach, aniżeli normalny dom
mieszkalny. Ogród ozdobiony był najróżniejszymi kwiatami, do których
miałam ochotę podejść i dotknąć każdego z osobna. Widząc to wszystko,
nie byłam nawet zaskoczona widokiem alpak... No dobrze, może trochę
byłam, ale już z daleka widać, że mieszka tutaj elf. Chyba wszyscy z tej
rasy kochali wszystko, co żywe i bezbronne. Kiedy usłyszałam o jego
synu, spodziewałam się małego dzieciaka, w wieku maksymalnie 10 lat,
który będzie grzecznie siedzieć na kolanach ojca i nawet na mnie nie
spojrzy, jak to bywa u dzieci. Usiadłam we fotelu, popijając wodę i przy
okazji rozglądając się po mieszkaniu. Było przestronne, ale przy tym
bardzo przytulne. Słysząc zbliżające się kroki, odwróciłam głowę,
chłopak, który
szedł wyglądał jakby miał z 18 lat,
przez prawie się zachłysnęłam wodą. Spodziewałam się, że strażak będzie
starszy, podejrzewałam nawet, że może być po 30, ale jak widać, jego
wiek będzie jeszcze większy. W sumie nigdy nie interesowałam się tym, w
jaki sposób owa rasa się starzeje, ale może warto będzie o tym poczytać.
Młody chłopak mówił powoli i z małymi przerwami, było również słychać
obcy, ale jakże przyjemny akcent. Najwyraźniej wciąż uczył się naszego
języka, niektóre słowa nawet mu się myliły, a niektórych nie znał i
wtedy cicho zwracał się do ojca, o małą pomoc. Spojrzałam na iluzję,
którą wytworzył chłopak, nie było za wiele widać, w sumie jedynie
posturę i delikatne rysy podbródka, na których znajdował się niewielki
zarost. Skupiłam się na postaci, a po kilku sekundach delikatnie
przymrużyłam oczy. Starałam się dokładnie przywołać wspomnienia z tej
nocy, kiedy go spotkałam. Niestety kaptur zasłaniający całą twarz
uniemożliwiał mi zobaczenie jakichkolwiek szczegółów. Raz jeszcze złapał
mnie za rękę, którą poruszyłam przez pojawienie się uciążliwego bólu,
jednak dzięki temu w mojej głowie pojawił się obraz niewielkiego
tatuażu, bądź też znamię.
- Moja
sytuacja - Powtórzyłam, kiedy
poczułam ich wzrok na sobie - Nic ciekawego - Mówiłam w miarę wolno, aby jego syn również mógł mnie zrozumieć, a przynajmniej większość moich
słów - Wracałam
z pracy, jak zawsze przez las, jeśli zostaje po godzinach, musieli o
tym wiedzieć. Było ich około 10, w tym ten jeden, który nie jest
człowiekiem. Pierwszy rzucił się na mnie jakiś zwykły chłopak, myślał,
że uderzy mnie metalową
pałką - Przewróciłam oczami - Dopiero później on bezszelestnie się do mnie zbliżył, złapał mnie za rękę i mamy tego
efekty - Pokazałam swoją zabandażowaną dłoń.
-
Pamiętasz coś? Jakieś szczegóły? - Dopytywał, na co skinęłam głową.
Poprawiłam delikatnie włosy, aby móc lepiej ich widzieć, bez zbędnych
kosmyków wpadających do oczu.
- Miał on jakiś symbol na dłoni,
ciężko mi sobie dokładnie przypomnieć co to było dokładnie, nie wiem
też, czy to był tatuaż, czy może
znamię - Oparłam się o oparcie fotela. Ciężko było mi dokładnie sobie przypomnieć ów symbol.
- Możesz to opisać? - Podniósł jedną brew.
- Wątpię, ledwo co widzę to przed
oczami - Skrzyżowałam dłonie na piersi. W sumie zastanawiałam się, dlaczego zgodziłam się na
"współpracę
" z nimi. Miałam swoje znajomości, mogłam również na własną rękę go szukać. Może szkoda mi było
Nathaniela,
tego, że tak cierpi, że to właśnie jego syna zaatakowali, możliwe, że
czułam się też winna, że młodego to spotkało. W końcu to na mnie
polowali, nie na nich.
- Może... Narysujesz? - Młody elf spojrzał na mnie pytająco, pierwszy raz tego dnia odzywając się bezpośrednio do mnie.
- To chyba najbardziej racjonalny
pomysł - Przytaknęłam.
Już po kilku chwilach miałam w dłoni mały zeszyt i ołówek. Najpierw
lekko przygryzła wargę, później oparłam głowę o wolną dłoń i zaczęłam
delikatnie szkicować. Nie przypominało to żadnego zwierzęcia, które żyje
w naszym świecie, całość była bardzo geometryczna, chociaż nawet po
narysowaniu tego, nie mogłam skojarzyć, gdzie mogłabym to widzieć
wcześniej. Oddałam im zeszyt, wciąż bawiąc się ołówkiem.
Nathaniel?
Brak komentarzy
Prześlij komentarz