16.07.2019

Od Michaela CD Natalie

   Gdy Michael zbudził się kolejnego ranka, jego humor dopisywał, jak nigdy wcześniej. Uczynił to też na tyle wcześnie, że zdążył w spokoju zjeść śniadanie oraz wykąpać się, po czym przystąpił do pakowania swoich rzeczy w niewielką torbę, oprócz garnitury, oczywiście. Ten wisiał w specjalnym worku, który został kilka razy sprawdzony przez ciemnowłosego. Gdy był już gotowy do wyjścia, a zegar wybił umówioną godzinę, Michael chwycił za torbę oraz garnitury, po czym opuścił swoje mieszkanie. We wejściu do samochodu, przywitał się z kierowcą oraz Natalie, która grzecznie siedziała na miejscu pasażera. Od razu przystąpili do rozmowy, która zakończyła się po dojechaniu pod hotel, gdzie przyjaciele zostali rozłączeni na czas przygotowań. Stylista, będący fryzjerem i golibrodą w jednym, zajął się wizerunkiem demona, który po kilku cięciach oraz zgoleń, wyglądał niczym prezes poważnej firmy. Gdy na jego ciele wylądowała bordowa koszulka, czarne spodnie oraz czarne buty, stylista westchnęła zadowolona z idealnego dopasowania jego ubioru. Czarny krawat dodał mu charakteru, a gdy ubrał także marynarkę, był dosłownym, męskim, bóstwem, a tak przynajmniej stwierdziła jego stylistka.
Po dopięciu wszystkiego na ostatni guzik, Michael mógł opuścić pomieszczenie stylistów i udać się do pokoju w celu odniesienia tam swoich rzeczy. Na miejscu zastał Natalie, a gdy ujrzał ją w czerwonej sukni, odruchowo zagryzł dolną wargę i cicho westchnął, powstrzymując się od głupich odzywek. Gdy jednak jasnowłosa skomentowała wygląd bruneta, ten odparł tylko cichym prychnięciem, po czym udali się do dużego wozu, który zawiózł ich pod sam kościół. Stanęli kulturalnie w ławkach, jak reszta zgromadzonych gościu i wsłuchali się w przysięgę małżeńską, która oczywiście nie brzmiała tak, jak na normalnych weselach. Przez to cały kościół powstrzymywał się od śmiechu, lecz kto powiedział, że podczas takiej uroczystości trzeba być poważnym?
Gdy ceremonia dobiegła końca, płatki róż zostały wysypane, białe gołębie zostały wypuszczone, każdy udał się do wyznaczonego wozu i udali się na salę, nad którym znajdował się hotel dla gości pary młodej. Po hucznym toaście, życzeniach i licznych prezentach w kopercie, goście zasiedli na swoich miejscach i zajęli się rozmową między sobą.
— Dobrze, że tych kwiatów nie złapałaś — rzucił Mike, delikatnie kręcąc lampką szampana.
— A czemu? — spytała po chwili namysłu i zerknęła na towarzysza.
— Bo ja bym z Tobą nie wytrzymał — odpowiedział nawiązując z nią kontakt wzrokowy.
— I wice wersa — odparła upijając łyk swojego napoju.
Po dobrym poczęstunku oraz kilku mocnych drinkach, cała sala zaczęła tańczyć i wygłupiać się na parkiecie, natomiast godzina.. ona była jeszcze młoda. Brunet ze swoją towarzyszką nie mogli siedzieć bezczynnie i gdy tylko zmniejszyła się ilość tańczących gości, para przyjaciół wyszła na środek i przystąpili do wspólnego tańca. Pomimo iż Mike nie tańczył za często, ten potrafił dobrze ustawiać kroki, a że byli po kilku mocnych, jego pewność siebie znacznie się zwiększyła. Żeby nie odstawać od reszty pijanych ludzi, przyłączyli się do grupowego tańca, co zakończyło się przewróceniem większości ze stojących, w tym samego bruneta z jego towarzyszką. Śmiechu i łez było pod dostaniem, jednak wszystko stanęło w miejscu, gdy panna młoda poinformowała o zaginięciu swojego męża. Większość grupy w moment wytrzeźwiała, szczególnie Michael, który dobrze zna pana młodego. Zebrał on męską część sali i przystąpili do szukania zaginionego, zaczynając od samej sali oraz hotelu, a kończąc na pobliskich lasach oraz knajpach.
— Macie go? — spytała Natalie przez słuchawkę telefonu.
— Nie. Zniknął jak kamień w wodę — odpowiedział brunet — Wracamy już do sali.. — dodał z nutką rezygnacji, po czym rozłączył połączenie.
Po przybyciu z powrotem na salę, brunet postanowił raz jeszcze przejść się przez hotel, tym razem w obecności Natalie, gdyż ta nie chciała przesiadywać sama z mniej znanymi jej ludźmi. Oby dwoje nasłuchiwali otoczenia oraz starali się wyłapać jakiś znajomy zapach, lecz przez większość czasu było to na marne. Nadziej jednak wróciła, gdy usłyszeli pijacki śpiew na ostatnim piętrze hotelu, który normalnie nie jest dostępny dla cywili. Michaela znacznie poniosło i gdy tylko podszedł do mężczyzny, chwycił go za koszulę i mocno przyparł do ściany, co zaskoczyło uciekiniera.
— Poje*ało Cię do reszty?! — warknął brunet — Nie możesz usiedzieć na tyłku chociaż jednego dnia? — mruknął.
— Staaryy, wyluuzujj — odpowiedział i krótko się zaśmiał.
— Twoja żona siedzi teraz zapłakana, rozumiesz? Martwi się o Ciebie, a Ty spieprzasz gdzieś w pizdu — kontynuował.
— Mike, jego żona się nim zajmie — powiedziała nagle Nat, której ton brzmiał na tyle twardo, że demon odpuścił dalszego tłumaczenia.
Puścił zbiega i całą trójką wrócili na salę, gdzie para przyjaciół usiadła na swoich miejscach, w celu chwilowego odpoczynku. Samego bruneta targały jeszcze nerwy, a wraz z tym wspomnienia, przez co ten całkowicie się wyłączył, będąc oparty łokciami o stół. Nie słyszał muzyki, rozmów, śmiechu czy nawet słów Natalie, która siedziała dosłownie obok niego, a zamiast tego, słyszał tylko krzyki mordowanych przez niego przyjaciół. Wyszedł z transu po krótkiej chwili, gdyż poczuł dłoń przyjaciółki na swoim udzie.
— Wszystko w porządku? — spytała, gdy ten zerknął na jej dłoń.
— Tak, zamyśliłem się tylko — odpowiedział zaraz.
Sięgnął po butelkę whiskey i jej zawartość wlał do specjalnej szklanki, z której zaraz wypił całość trunku. Cicho syknął przez ostry smak i lekko westchnął, nalewając tym razem sobie oraz swojej towarzyszce. Wręczył do jej dłoni szklankę i oparł się o oparcie krzesła.
— Co w takiej sytuacji zrobiłabyś na miejscu panny młodej? — spytał brunet — Gdy to Twój mąż szlaja się po strychu hotelu.. — zerknął na Natalie.

Natalie?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics