19.07.2019

Od Daewona CD Ashtona

   Zmęczenie, znużenie i nadmiar pracy. Dlatego Daewon starał się w jakikolwiek sposób urozmaicać sobie ten czas. Nie wiedział jak, przez jakie towarzystwo. Jego towarzysz wydawał się być kimś, kto tak nie do końca potrafi dopuścić do siebie pewne kwestie, pewne, dość istotne, rzeczy. Wciąż zdawało mu się, że chłopak dla siebie jest pępkiem świata, to jego problemy są ważne, a przełamywanie się na świat sprawiało mu dość trudny problem. Kang wszystko odczytywał z oczu, jak z kart. Nie zawsze było to trafne spostrzeżenie, więc nie może się tym kierować, bez wcześniejszego upewnienia się. Obserwował Ashtona, jego gesty, słuchał tego, co mówił, nie oceniał a jedynie wnioskował.
Czuł, jak ten patrzył się na jego dłonie. Na całe szczęście, przywykł do tego typu sytuacji w tutejszej pracy, więc panował nad drżeniem rąk. Cicho westchnął, mimowolnie rozglądając się po lokalu, jakby chcąc mieć pewność, że nie trzeba przyjąć dodatkowego zamówienia czy pozbierać naczyń. Dopiero po tym w pełni skupił się na swoim obecnym zadaniu, które dość szybko zostało wykonane.
- Właściwie. Od wyboru do koloru. Szarlotka, bezy, muffinki, ciastka czekoladowe albo z samą białą czekoladą. Oh… i sernik truskawkowy. Nie wiem, co lubisz, więc nie mogę ci czegoś polecić z gwarancją, że będzie dla ciebie smaczne. Możemy mieć różne kubki smakowe. Każdemu smakuje coś innego – powiadomił z delikatnym uśmiechem, kładąc kubek z gorącą czekoladą przed klientem.
Nie otrzymał odpowiedzi od razu, tak też na nowo sięgnął do swojego notatnika, zapisując w nim kilka, niby przypadkowych, słów, z czym zaczął układać zdania, a tym samym nie potrzeba było szczególnie długo czasu, by chłopak skończył pisać krótki tekst w postaci „wiersza”. Choć nie wiedział, czy później się tego nie pozbędzie. Nigdy nie wiadomo.
Po raz kolejny przeprosił swojego towarzysza, jeszcze nim ten powiedział, co chciałby dodatkowo zjeść. Nie miał wpływu na fakt, że klienci przychodzili, wychodzili… a niektórzy nawet stłukli talerze czy filiżanki, ewentualnie wylali kawę czy spadło im ciasto. Był tym zmęczony, ponieważ dzisiaj praktycznie nikt nie pracował (jak nie harował) poza nim i Natalie. Było to męczące, ale i dołujące. Czuł się z tym źle, dlatego pragnął, by jego zmiana w końcu dobiegła końca, aczkolwiek, jak wiadomo, raczej nie minie mu to tak szybko. Zmuszony udawać, że wszystko jest w porządku. Klient nasz pan. Nienawidził tego powiedzenia, lecz taka była prawda. Dlatego jak tylko wrócił za blat, na nowo znajdując się przy swoim towarzyszu, nawet nie miał chęci pozmywać naczyń czy zabrać się za realizację nowych zamówień. Pulsujący, nieprzyjemny ból głowy negatywnie wpływał na kambiona. Nie był skory do dalszej rozmowy, czuł się przez to wszystko przybity i pragnął w końcu opuścić miejsce swojej pracy, na dzisiaj było to tak przytłaczające, że aż irytujące.
- Wybrałeś już coś, co chciałbyś jeszcze zamówić? – zwrócił się do Ashtona, wysilając się na lekki, słaby uśmieszek. Takie zadanie nie należało do najłatwiejszych, zważywszy na fakt, że Daewon był marnym aktorem w kwestii jego niezadowolenia czy zwyczajnej złości. Starał się to maskować przez uśmiech i skupianiu się na wszystkim innym, byle nie tym, co go wprawiło w ponury nastrój. Zwykle klienci do tego doprowadzają, ale czy ktokolwiek mówił, że będzie łatwo? Nikt nie powiedział, iż jedna praca jest lepsza od drugiej. Wszędzie trafi się ktoś, kto zrujnuje pozytywne nastawienie człowieka, nawet samą swoją egzystencją. Jednak po raz kolejny nie otrzymał odpowiedzi, ponownie przepraszając przez to, że dziecko jednego klienta strąciło ręką wszystkie ciasta, które klienci zwykle mogli brać po wcześniejszym uzgodnieniu z pracownikami lokalu. I cóż, Kang był na granicy swojego zirytowania, mając wrażenie, że nerwy zaraz mu puszczą i nie będzie w stanie nad sobą zapanować, a to go przerażało.

Ahston?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics