17.07.2019

Od Nathaniela CD Taigi

   Brunet dokładnie wysłuchał kobiety, jednocześnie notując ważniejsze informację na karcie. Gdy ta wspomniała o jego obowiązkach, zaśmiał się w duchu, ukazując jedynie delikatny uśmiech.
- Jako ogniomistrz, mam obowiązek zlokalizować źródło ognia lub znaleźć główną przyczyną pożaru, a jeśli to konieczne, przepytać o to świadków. - wyjaśnił dopijając wodę w szklance. Brunetka lekko westchnęła - Cóż, to chyba wszystko w tej sprawie - dodał wstając z krzesła - Dziękuję za poświęcony dla mnie czas i raz jeszcze przepraszam za wieczorne najście - kontynuował kierując się do wyjścia - Dobrej nocy - rzekł, zerkając krótko na kobietę, po czym opuścił jej mieszkanie.
Gdy Nathan wsiadł do swojego auta, dokończył wypełnianie strażackich dokumentów i odłożył je do teczki, leżącej na miejscu pasażera, po czym opuścił parking blokowiska. W domu był po kilku minutach, dzięki czemu mógł skorzystać z długiej kąpieli oraz zjeść lekką kolację, po której później zasnął.
   Następnego dnia, w godzinach porannych, elf udał się do remizy w celu odłożenia wczoraj zapisywanych dokumentów oraz zakończenia strażackiego dochodzenia w sprawie pożaru. Sprawa zakończyła się tym, że uznali to za podpalenie, przez zainteresowała się tym także policja, czego nie dało się uniknąć. Jednakże to straży już nie interesuje, więc wrócili do swoich codziennych zadań. Sam Nathaniel dostał przymusowy urlop aż do ściągnięcia szwów oraz pełnego zregenerowania się rany, gdyż wystarczy mocniej coś szarpnąć, a ta znów się rozerwie, czego lepiej unikać. Elf postawił odpocząć w domowym zaciszu, siadając w ogrodzie na tyłach domu, otoczony alpakami oraz karym wałachem. W dłoni trzymał jedną z ulubionych książek, którą czytał już któryś raz z kolei, lecz za każdym razem chłonął ją tak, jakby widział po raz pierwszy. Od czasu do czasu tłumaczył coś młodemu Adielowi, który bawił się swoimi zaklęciami i przywoływał co róż inne zwierzęta, zaczynając od królików, a kończąc na żyrafie czy.. łysym mamucie.
Gdy przybyła nauczycielka młodego elfa, mężczyzna pozostawił ich samych udając się na miasto. Miał ochotę na dobrą kawę, lecz nie do końca znał tutejsze knajpki, postawił więc skorzystać z internetu i znaleźć tą konkretną kawiarnię. Zlokalizował kilka w jego okolicy, lecz uwagę przykuła tylko jedna, do której zaraz się udał. Już przy wejściu wyczuł cząsteczki magii w powietrzu, lecz nie był pewny, czy to zapach jego kawy czy faktycznie magia. Rozglądnął się po lokalu i podszedł do lady, przy której zamówił swój napój, po czym za prośbą kelnerki, usiadł przy wolnym stoliku, opierając się o wygodne oparcie kanapy. Nie musiał długo czekać na zamówienie, a gdy filiżanka znalazła się na jego stole, spokojnie podziękował, unosząc delikatnie kącik ust. Chwycił za ucho porcelanowego naczynia i upił łyk napoju, a jego smak uspokoił dusze elfa. Dopiero teraz zerknął na zegarek i stwierdził, że godzina druga jest odpowiednia na popołudniowy odpoczynek. Sięgnął więc za swoją książkę, którą wcześniej zabrał z auta, po czym przystąpił do czytania jej treści.
Gdy drzwi kawiarni otworzyły się, a w ich progu stanęła ciemnowłosa Taiga, brunet miał wrażenie, jakby nastąpiło wejście smoka. Ta myśl jednak szybko została rozwiana, gdy kobieta zamknęła za sobą drzwi, szukając czegoś w swojej torbie, a Nathan wrócił do czytania.
— Coś Ci wypadło — rzekł elf nie odkrywając wzroku od czytanej traci, gdy pseudo pokrowiec od legitymacji, wypadł kobiecie z torebki. — A przed drzwiami lokalu wypadły Ci klucze, których prawdopodobnie teraz szukasz — dodał, kładąc na stół wspomniane klucze, które krótkim czarem przeteleportował do swojej dłoni.
Mężczyzna poczuł wzrok kobiety na sobie, lecz ten delikatnie upił kawy z filiżanki i spojrzał na brunetkę, która wygląda znacznie lepiej, niż po pożarze.

Taiga?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics