13.07.2019

Od Vergila CD Harriet

Nie miał siły oponować, więc pokiwał jedynie głową i po krótkiej, nic nieznaczącej rozmowie z Harriet i Kevanem, a także pożegnaniu się z Nelly, poszedł znaną już sobie trasą do pokoju gościnnego. Po zamknięciu za sobą drzwi, zrzucił ze zmęczonych nóg buty, a później wierzchnie ubrania, padając na materac. Kończyła się już zima, można było nawet powiedzieć, że wiosna wkradała się już wielkimi krokami do domu Harr, a co za tym szło, w pokoju było zapewne zbyt gorąco jak dla zwykłego człowieka. Vergil jednak, nadal gotowego do zapadnięcia w sen zimowy, nie zwrócił zbytnio na to uwagi. Ledwie parę chwil minęło, a Norweg już spał okryty kołdrą, ostrożnie unosząc kąciki ust. Tak, wiem, że ten akapit nie ma sensu.
Nie zdziwił się, kiedy przyśnił się mu Ivar. W końcu, to jego twarz i wspomnienia na temat zagubionego w tym niegościnnym świecie brata wywołały u Vergila aż taką silną reakcję emocjonalną, za jaką przeklinał się w duchu cały ten czas, od momentu, gdy położył się na ramieniu Harriet, aż po chwilę, gdy znalazł się w tym pokoju. Powinien się opanować, cholera. Tamto zachowanie nie pasowało do jego osoby, a do kogoś zupełnie innego. Słabego. Pozbawionego hartu ducha. Kogoś, kto nie był wojownikiem.
We śnie znalazł się w kwitnącym ogrodzie matki na tyłach ich domu w Oslo. Dostrzegł go, jak klęczał przy krzaku róż, próbując ściągnąć palcem z zielonego listka chodzącą tam biedronkę. Norweg kucnął obok blondyna, przyglądając się czerwonemu owadowi, który jakby na przekór uciekał od dłoni młodzieńca. Ivar dzielnie trwał w jednym miejscu.
— Dlaczego go po prostu nie złapiesz? — Ciemnowłosy wyciągnął dłoń w kierunku stworzonka, lecz młodszy Svensson uderzył palcami jego rękę. Następnie skinął głową na poruszającego się owada.
— Cierpliwość, Vergil. To bardzo ważna cnota. Pozwala ci osiągać wielkie rzeczy.
Mężczyzna zaśmiał się pod nosem, słysząc te niepasujące do brata, pełne patosu słowa. Wstał z trawy i splótł ręce na szerokiej piersi, patrząc na dachy domów w dolnej części miasta. Blondyn nadal czekał, aż biedronka postanowi wejść na jego palec. Po kilku długich chwilach, sam także się wyprostował, pokazując Vergilowi chodzące stworzenie.
— Czasami lepiej poczekać chwilę niż od razu rzucić się do walki. Spokój i opanowanie. Zapamiętaj to, Ver. Kiedy się jeszcze spotkamy — Ivar zaczął kierować się w stronę białego domu. Berserker automatycznie odwrócił się, lecz nie mógł ruszyć się z miejsca czy nawet krzyknąć za chłopakiem, aby ten nie odchodził — A nasze spotkanie nadejdzie szybciej niż się tego spodziewasz.
Wraz ze zniknięciem brata, w ogrodzie nastała cisza. Mimo, że wiatr przedzierał się przez drzewa, te nie szumiały. Nawet gwar ulicy za drewnianym płotem zniknął bezpowrotnie. Wtedy jednak Norweg usłyszał coś, co przypominało ciche kroki. Rozejrzał się więc wokół, szukając źródła dźwięku. Nie mógł go jednak namierzyć, a dodatkowo w jego umyśle pojawiła się coraz to bardziej sensowna myśl. Ten odgłos dochodzi z pokoju, w jakim spał.
Nagle uświadomiony Vergil rozbudził się akurat w chwili, aby dostrzec błysk ostrza w świetle wpadającego do pomieszczenia księżycowych promieni. Zareagował automatycznie, tak, jak został nauczony. Wystrzelił jedną ręką w stronę nadgarstka zdziwionego tym, że jego ofiara wyrwała się z magicznego snu, napastnika, aby wytrącić z dłoni długi, rytualny nóż. Metaliczny dźwięk oznajmił Vergilowi, że jego plan się powiódł, więc szybko przeszedł do kolejnego etapu - podniósł się na łóżku i złapał nieznajomego najpierw za ciemną bluzę, a później za włosy. W ten sposób powalił drobną dziewczynę na podłogę, przyciskając ją kolanem do podłogi.
— Leż — wysyczał, drżąc od nadchodzącej przemiany. Musiał zamknąć na dłuższą chwilę oczy. I pewnie trwałby w takiej pozycji jeszcze dłużej, gdyby nie usłyszał, jak drzwi się otwierają, a do środka wchodzi Harriet wraz z Kevanem, co zmusiło go do spojrzenia na nich.
— Zaatakowała mnie, gdy spałem — wyjaśnił — Macie gdzieś jakiś kawałek liny?

Harriet?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics