15.07.2019

Od Nathaniela CD Taigi

   Gdy brunetka wyjaśniła zaistniałą sytuację z pożarem, był jej wdzięczny za te informację, gdyż to pomoże w zlokalizowaniu źródła pożaru lub też znaleźć jego przyczynę. Po tym musiała opuścić karetkę, a gdy była na zewnątrz, podziękowała mężczyźnie. Elf delikatnie uniósł kąciki ust i kiwnął głową, gdyż zaczął czuć się trochę gorze. Adrenalin zdążyła już go opuścić, natomiast ból ramienia zaczął promieniować na klatkę piersiową. Wtem ratownik zamknął drzwi karetki, a Nathaniela ułożyli na złożonych noszach, aby mieć nad niego oko. Co chwilę przymykał powieki, jakby miał zaraz stracić przytomność, co było dość prawdopodobne, lecz siedzący obok niego lekarz coś do niego mówił. Gdy przybyli do szpitala, zabrali elfa na oddział tymczasowy, gdzie zszyli jego ranę oraz pozwolili dojść do siebie. W międzyczasie brunet wykonał telefon do swojego syna, aby ten zabrał rzeczy z remizy oraz podjechał autem pod szpital, gdyż ktoś musi odebrać poszkodowanego strażaka. Adiel bez zbędnych pytań wykonał prośbę ojca i po kilku minutach siedział obok niego.
— Czegoś nowego się dzisiaj nauczyłeś? — spytał Nath w ich języku.
— Nie za dużo, ale to zawsze więcej, niż wczoraj — odpowiedział spokojnie — Lecz nie wystarczy to do komunikacji — dodał z lekkim westchnięciem.
— Spokojnie — uśmiechnął się brunet — Masz jeszcze dużo czasu — dodał zerkając na syna, który tylko odwzajemnił krótki uśmiech.
Gdy tylko Nathaniel poczuł się lepiej, mogli opuścić szpital i udać się do domu, gdzie wspólnie zjedli porządny posiłek, po czym przystąpili do nauki tutejszego języka. Dla starszego elfa było to znacznie łatwiejsze, gdyż ten książki chłonął jak gąbka wodę, natomiast Adiel był często myślami gdzie indziej, lecz taka już jego natura.
W godzinach wieczornych, między piątą a szóstą, zadzwonił do bruneta znajomy ze straży, który poprosił go o pomoc przy zlokalizowaniu źródła pożaru. Nathan oczywiście się zgodził, gdyż po nakarmieniu alpak oraz wałacha, nie miał nic pilnego do roboty, a samo siedzenie w domu było z lekka nudne. Poinformował o wyjściu Adiela, po czym mercedesem skierował się na miejsce dzisiejszego pożaru, który zdążył już wylądować na pierwszych stronach gazet. Wszedł na konkretne piętro i spokojnym krokiem przeszedł po wilgotnym korytarzu, zatrzymując się obok znajomego.
— Znalazłeś już coś? — spytał elf przyglądając się posadzce.
— Mhm — mruknął coś notując — Ogień został podłożony w kilku miejscach — zaczął — Pod tamtymi drzwiami — wskazał na drzwi Taigi, którą brunet zdążył już wcześniej poznać — Przy tamtych schodach oraz pod oknami, jakby podpalacz chciał odciąć drogę ucieczki.
— Tylko na tym piętrze był ogień? — spytał Nathan w lekkim zamyśleniu.
— Tak, ale nienaturalnie się rozprzestrzeniał — odpowiedział zerkając na elfa — Podejrzewasz coś?
— Skoro ogień podłożono tam — wskazał na drzwi brunetki — I do tego rozprzestrzeniał się nienaturalnie, musiał to zrobić nadludzki osobnik — odpowiedział — Ale nie jestem tego pewny.
Gdy mężczyźni raz jeszcze analizowali źródła podpalenia, z jednego mieszkania wyszła starsza kobieta, która swoim babcinym truchtem podeszła do strażaków, a gdy zatrzymała się obok nich, zerknęła w kierunku korytarza.
— To ta wiedźma doprowadziła do podpalenia — rzuciła półszeptem babuszka. — Bo wiecie, to wiedźma z krwi i kości jest — dodała trochę głośnej.
— Nie możemy tego potwierdzić — rzekł znajomy strażak — Nie mamy na to żadnych dowodów.
— Bycie mutantem już jest dowodem — odparła "agresywnie" starsza kobieta — Tacy powinni płonąć, jak w trzynastym wieku — dodała unosząc palec groźby.
— A może to Pani podrzuciła ogień? — powiedział nagle Nathan — Skoro pani tak uważa, jest to wystarczający dowód, aby panią oskarżyć — dodał nawiązując kontakt wzrokowy.
— Ona to już pewnie was zaczarowała, omamiła tym swoim hokus pokus — mruknęła niezadowolona babuszka — Idźcie wy w cholerę — dodała wracając swoim truchtem do mieszkania.
Mężczyźni spojrzeli po sobie i gdyby mogli, wybuchliby śmiechem. Ci jednak zachowali powagę i dokończyli śledztwo, zapisując wszystko na karcie śledczej.
— Może trzeba porozmawiać z tą kobietą? — spytał strażak — Może wie coś więcej.
— Można — odpowiedział elf.
— Tylko wiesz, jeśli ona naprawdę jest "wiedźmą", to może Ty to zrobisz? — zerknął na bruneta — Swój ze swoim się dogada — dodał zaraz.
— Rozumiem i też o tym pomyślałem — cicho westchnął — Jedź do domu, zajmę się resztą.
Gdy młodszy strażak posłusznie pojechał do swojego domu, Nathaniel przywrócił swój elficki spokój i podszedł do drzwi brunetki, w które po chwili zapukał. Nie czekał długo na ich otwarcie, a gdy ujrzał w progu, delikatnie uniósł kąciki ust.
— Wybacz, że nachodzę o tak późnej porze — zaczął przyjemnym tonem — Ale mam kilka ważnych pytań, które nie mogą czekać — dodał ukazując legitymację strażacką, aby nie było, że ten się nie wylegitymował.

Taiga?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics