Patrzyłam na chłopaka, który wręcz zwijał się z bólu i nie miałam
pojęcia, jak mogłabym mu pomóc. Próbowałam, chociaż go uspokoić, ale nie
byłam w stanie. Za każdy razem, gdy go dotykałam, przez moje ręce
przechodził bolesny prąd, który mnie od niego odpychał. Po kilku
minutach sytuacja wróciła do normy, a Ashton zaczął oddychać normalnie, a
także jego ruchy i głos wróciły do stanu sprzed tej dziwnej sytuacji.
Jego ostatnie słowa mnie zszokowały. Nie znałam go, aczkolwiek sądziłam,
że robi wszystko, aby dążyć do jak największej mocy, że to jest właśnie
to, co jest w jego życiu najważniejsze.
- Przejścia między planami mogą otwierać stworzenia czerpiące magię z pradawnych źródeł. Faerie
do takich należą. Dodatkowo było ich sporo. Ja, abym to uczynił,
musiałbym stać się czarnoksiężnikiem. A co za tym idzie, sprzedać
jakiemuś wyższemu demonowi, aby stał się moim partonem. Na pewno się
domyślasz, że nie chcę tego uczynić. Są pewne granice na drodze do mocy,
których starałbym się nie przekraczać. - ostatnie zdanie wciąż obijało
mi się o uszy. Sprzedać się demonowi, dla wyższej mocy. Nie wierzę, że
ludzie wciąż są gotowi to robić tylko po to, żeby uzyskać dodatkową siłę
magiczną. Jest tyle innych sposób, żeby stać się silniejszym. Czując na
sobie wzrok chłopaka, wróciłam myślami na ziemię, o ile mogę tak to
nazwać.
- Rozumiem - Westchnęłam, po tej dłuższej chwili ciszy - Więc pozostaje nam uprowadzić kilka tych istot i zmusić do wytworzenia portalu, bo wątpię, żeby zgodziły się to załatwić polubownie - Zauważyłam, wstając z trawy, jeśli chcieliśmy się stąd wydostać, musieliśmy w końcu ruszyć się do przodu.
- Polubownie - Powtórzył za mną, również wstając i otrzepując się - Prędzej nas zamkną w jakieś klatce, niż zechcą porozmawiać - Skrzyżował dłonie, a ja rzuciłam na niego okiem.
- Więc pozostaje pierwotny plan, porywamy i później coś wymyślimy - Wzruszyłam ramionami - Jakiś pomysł gdzie ruszać?
- Nie mam kompasu w głowie - Mruknął, na co przewróciłam oczami - Poza tym... Nie ma sensu iść całą noc, dobrze będzie zrobić tymczasowe schronienie - Na
jego władczy ton, aż się skrzywiłam. Nienawidziłam, jak ktoś wydawał mi
rozkazy. Chociaż faktem było, że jeśli pójdziemy całą noc i w końcu
kogoś spotkamy, to będziemy bez sił, aby chociaż się bronić, a co
dopiero, żeby kogokolwiek złapać.
- Warto też znaleźć wodę pitną i coś do jedzenia, co nie jest słodkie - Zaznaczyłam,
na co skinął głową. Szliśmy jakieś trzy, może nawet i cztery godziny.
Czasami jakieś zwierze przebiegło niedaleko nas, wyglądało na takie,
które można normalnie zjeść, więc może będzie coś, co nie składa się z
całości z cukru. Cała podróż mnie nużyła. Wszędzie było to samo, czasami
tylko pojawiały się jakieś nowe rośliny, które różniły się od siebie
kolorem, czy kształtem. Jednak wszystkie były cukrowe. W końcu
stanęliśmy przy jednym z drzew, które było trochę większe, okolica
również wyglądała jakby wcześniej była tutaj burza, ponieważ było trochę
porozrzucanych gałęzi, liści, można było nawet zauważyć większe
kamienie i dziury w ziemi. Im bardziej się temu przyglądałam, tym
mniejszą miałam pewnością, czy to aby na pewno była burza, a nie jakiś
stwór, mieszkający w tych lasach.
- Pójdę zobaczyć czy znajdę coś do jedzenia - Chłopak poprawił włosy, które były już w całkowitym nieładzie.
-
To ja w tym czasie zrobię jakiś szałas i rozpalę ognisko, zaczyna się
robić chłodno. - Podwinęłam rękawy i wzięłam się za zbieranie gałęzi, a
także tych większych liści, które mogłyby robić za dach, w razie nocnych
opadów. Nie byłam nigdy dobra w budowaniu szałasów, kryjówek czy innych
prowizorycznych obozów, jednak ostatecznie byłam zadowolona ze swojej
pracy. Na pierwszy rzut oka, przypominało to małe tipi, ale w środku
było wystarczająco miejsca na dwie osoby, zresztą i tak nie możemy spać
jednocześnie, mam wątpliwości czy te okolice są na pewno bezpieczne.
Usiadłam się na trawie, krzyżując nogi. Po ustawieniu kilku suchych
gałęzi zaczęłam pocierać jeden o drugim, aż w końcu poszło kilka iskier,
co dało mały, przyjemny płomień. Nachyliłam się nad płomykiem i
zaczęłam delikatnie go podmuchiwać, aby ogień mógł się rozprzestrzenić.
Całe ognisko zabezpieczyłam kamieniami, gdyż nie chciałam, żeby się
rozprzestrzeniło. Lepiej nie zdradzać swojego położenia, możliwość ataku
z zaskoczenia to w tej chwili jedyne co mamy.
Ash?
Brak komentarzy
Prześlij komentarz