12.07.2019

Od Taigi CD Ashtona

Patrzyłam na chłopaka, który wręcz zwijał się z bólu i nie miałam pojęcia, jak mogłabym mu pomóc. Próbowałam, chociaż go uspokoić, ale nie byłam w stanie. Za każdy razem, gdy go dotykałam, przez moje ręce przechodził bolesny prąd, który mnie od niego odpychał. Po kilku minutach sytuacja wróciła do normy, a Ashton zaczął oddychać normalnie, a także jego ruchy i głos wróciły do stanu sprzed tej dziwnej sytuacji. Jego ostatnie słowa mnie zszokowały. Nie znałam go, aczkolwiek sądziłam, że robi wszystko, aby dążyć do jak największej mocy, że to jest właśnie to, co jest w jego życiu najważniejsze.
- Przejścia między planami mogą otwierać stworzenia czerpiące magię z pradawnych źródeł. Faerie do takich należą. Dodatkowo było ich sporo. Ja, abym to uczynił, musiałbym stać się czarnoksiężnikiem. A co za tym idzie, sprzedać jakiemuś wyższemu demonowi, aby stał się moim partonem. Na pewno się domyślasz, że nie chcę tego uczynić. Są pewne granice na drodze do mocy, których starałbym się nie przekraczać. - ostatnie zdanie wciąż obijało mi się o uszy. Sprzedać się demonowi, dla wyższej mocy. Nie wierzę, że ludzie wciąż są gotowi to robić tylko po to, żeby uzyskać dodatkową siłę magiczną. Jest tyle innych sposób, żeby stać się silniejszym. Czując na sobie wzrok chłopaka, wróciłam myślami na ziemię, o ile mogę tak to nazwać.
- Rozumiem - Westchnęłam, po tej dłuższej chwili ciszy - Więc pozostaje nam uprowadzić kilka tych istot i zmusić do wytworzenia portalu, bo wątpię, żeby zgodziły się to załatwić polubownie - Zauważyłam, wstając z trawy, jeśli chcieliśmy się stąd wydostać, musieliśmy w końcu ruszyć się do przodu.
- Polubownie - Powtórzył za mną, również wstając i otrzepując się - Prędzej nas zamkną w jakieś klatce, niż zechcą porozmawiać - Skrzyżował dłonie, a ja rzuciłam na niego okiem.
- Więc pozostaje pierwotny plan, porywamy i później coś wymyślimy - Wzruszyłam ramionami - Jakiś pomysł gdzie ruszać?
- Nie mam kompasu w głowie - Mruknął, na co przewróciłam oczami - Poza tym... Nie ma sensu iść całą noc, dobrze będzie zrobić tymczasowe schronienie - Na jego władczy ton, aż się skrzywiłam. Nienawidziłam, jak ktoś wydawał mi rozkazy. Chociaż faktem było, że jeśli pójdziemy całą noc i w końcu kogoś spotkamy, to będziemy bez sił, aby chociaż się bronić, a co dopiero, żeby kogokolwiek złapać.
- Warto też znaleźć wodę pitną i coś do jedzenia, co nie jest słodkie - Zaznaczyłam, na co skinął głową. Szliśmy jakieś trzy, może nawet i cztery godziny. Czasami jakieś zwierze przebiegło niedaleko nas, wyglądało na takie, które można normalnie zjeść, więc może będzie coś, co nie składa się z całości z cukru. Cała podróż mnie nużyła. Wszędzie było to samo, czasami tylko pojawiały się jakieś nowe rośliny, które różniły się od siebie kolorem, czy kształtem. Jednak wszystkie były cukrowe. W końcu stanęliśmy przy jednym z drzew, które było trochę większe, okolica również wyglądała jakby wcześniej była tutaj burza, ponieważ było trochę porozrzucanych gałęzi, liści, można było nawet zauważyć większe kamienie i dziury w ziemi. Im bardziej się temu przyglądałam, tym mniejszą miałam pewnością, czy to aby na pewno była burza, a nie jakiś stwór, mieszkający w tych lasach.
- Pójdę zobaczyć czy znajdę coś do jedzenia - Chłopak poprawił włosy, które były już w całkowitym nieładzie.
- To ja w tym czasie zrobię jakiś szałas i rozpalę ognisko, zaczyna się robić chłodno. - Podwinęłam rękawy i wzięłam się za zbieranie gałęzi, a także tych większych liści, które mogłyby robić za dach, w razie nocnych opadów. Nie byłam nigdy dobra w budowaniu szałasów, kryjówek czy innych prowizorycznych obozów, jednak ostatecznie byłam zadowolona ze swojej pracy. Na pierwszy rzut oka, przypominało to małe tipi, ale w środku było wystarczająco miejsca na dwie osoby, zresztą i tak nie możemy spać jednocześnie, mam wątpliwości czy te okolice są na pewno bezpieczne. Usiadłam się na trawie, krzyżując nogi. Po ustawieniu kilku suchych gałęzi zaczęłam pocierać jeden o drugim, aż w końcu poszło kilka iskier, co dało mały, przyjemny płomień. Nachyliłam się nad płomykiem i zaczęłam delikatnie go podmuchiwać, aby ogień mógł się rozprzestrzenić. Całe ognisko zabezpieczyłam kamieniami, gdyż nie chciałam, żeby się rozprzestrzeniło. Lepiej nie zdradzać swojego położenia, możliwość ataku z zaskoczenia to w tej chwili jedyne co mamy.

Ash?

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Szablon
synestezja
panda graphics